RECENZJA: Metro 2034 - Dmitry Glukhovsky

15:52

AUTOR: Dmitry Glukhovsky
TYTUL ORYGINALU: Метро 2034
CYKL:  Metro 2033 #2
STRON: 410
WYDAWNICTWO: Insignis
DATA WYDANIA: 4 listopada 2015
GATUNEK: Post-apokalipsa
NARRACJA: trzecioosobowa

CZAS CZYTANIA:  5 dni
MOJA OCENA: ★★★★★★★☆☆☆

PIERWSZE  ZDANIE:
„Cały świat leży w gruzach.”
OPIS:
Rok 2034. Rok po starciu z Czarnymi w metrze pojawia się nowe zagrożenie. Czy ostatnie schronienie ludzkości i tym razem zwycięży w walce o przetrwanie?
Żyję w świecie, w którym nie ma jutra. Nie ma w nim miejsca na marzenia, plany, nadzieje… Uczucia ustępują tu miejsca instynktom, a najważniejszy z nich każe przeżyć. Za wszelką cenę przeżyć.
Rok 2034. Od pamiętnych wydarzeń, które początek i finał miały na stacji WOGN, minął niespełna rok. Czarni, ponoć śmiertelne zagrożenie dla tych nielicznych, którzy w czeluściach moskiewskiego metra przetrwali atomową apokalipsę, zniknęli na dobre, zgładzeni przez Artema i jego towarzyszy. Na drugim krańcu metra mieszkańcy Sewastopolskiej toczą walkę o przetrwanie z nowymi formami życia, wdzierającymi się do tego ostatniego schronienia ludzkości. Los stacji i jej mieszkańców zależy od dostaw amunicji, a te nagle ustają. Karawany giną bez wieści, urywa się łączność. Z zadaniem wyjaśnienia zagadki i przywrócenia dostaw wyruszają: młody Ahmed, leciwy, niespełniony kronikarz metra Homer i Hunter, który niegdyś zaginął wśród czarnych, a teraz się odnalazł, choć jego tożsamość budzi wątpliwości… Do wyprawy dołącza Sasza, córka wygnanego naczelnika Awtozawodskiej. Kim naprawdę jest Hunter? Czy odwzajemni uczucie, jakim obdarzyła go Sasza? Jaką tajemnicę skrywają mroczne tunele? I czy garstce śmiałków uda się ocalić tych nielicznych, którzy przetrwali zagładę?

RECENZJA:
Stacja Sewastopolska. Najbardziej wysunięta na południe stacja moskiewskiego metra, która musi sobie radzić z nowym śmiertelnym zagrożeniem, ale aby to robić potrzebuje amunicji, a tej jest coraz mniej. Ekspedycja zaopatrzeniowa z bronią ginie w odmętach metra. Ekipa poszukiwacza również znika bez śladu. Wkrótce urywa się komunikacja. Co się dzieje? Nieoczekiwanie pojawia się zaginiony Stalker – Hunter, który jako jedyny ma odwagę zbadać tę tajemniczą sprawę. Na swojego towarzysza wybiera starego bajarza Homera oraz młodego Ahmeda. Czy uda im się dowiedzieć jaki los spotkał karawanę?

Mija rok od pamiętnych wydarzeń z pierwszego tomu. W „Metrze 2034” zostajemy ulokowani na innej stacji, a co za tym idzie poznajemy nowych bohaterów. W poprzednim tomie cała akcja skupiła się wokół jednego protagonisty. Niby Artem pojawia się na moment, ale nie odgrywa istotnej roli. Pierwsze skrzypce gra kilka nowych postaci. Po pierwsze - Hunter, który od czasu do czasu przewijał się w „Metrze 2033”, ale tutaj poznajemy go z całkiem innej strony. Stalker jest wycofany, zimny i bezwzględny. Zgubił gdzieś swój cel, a my powoli odkrywamy co się stało z jego osobą i co doprowadziło do jego wewnętrznego rozdarcia. Bez wątpienia jego postać buduje napięcie i wprowadza sporo zamieszania. Jego towarzysz, Homer ma duszę myśliciela. Co rusz rozmyśla nad sensem swojego życia, pragnie coś po sobie zostawić, być zapamiętany. Co ciekawe na swojej drodze spotykają 17-letnią Saszę. Wrażliwą dziewczynę, za której sprawą w książce pojawia się wątek romantyczny. I muszę przyznać, że nie rozumiem po co był on wprowadzony. Może autor chciał urozmaicić fabułę, ale zdecydowanie był to błąd. Wyszło niewyobrażalnie płytko i sztucznie.

Bez wątpienia autor ma swój specyficzny styl, który zaobserwowałam w każdej jego książce, którą do tej pory udało mi się przeczytać. Glukhovsky się nie śpieszy, często lubi przerwać akcję, aby podjąć rozważania o egzystencjalnych rozterkach. W pierwszym tomie tego nie brakowało, ale zdecydowanie nie przytłoczyło to akcji – w przeciwieństwie do „Metra 2034”.  Nie da się ukryć, że druga część ma całkowicie inny wydźwięk. Jest zdominowana przez przemyślenia dotyczące życia, śmierci oraz tego, co po sobie zostawimy. Nie brakuję tu również refleksji na temat psychologii ewolucyjnej czy pytań, co odróżnia człowieka od zwierzęcia. Ten tom jest wręcz zalany takimi zagadnieniami, przez co akcja mocno kuleje. Pierwsza połowa momentami się dłużyła i nie wiem jakby to się skończyło, gdybym tak bardzo nie lubiła stylu Glukhovsky’ego. To jak autor umie ująć w słowa swoje przemyślenia, spowodowało, że się nie męczyłam i powoli brnęłam do przodu. Aczkolwiek jeśli spodziewacie się szybkiego biegu wydarzeń czy licznych zwrotów akcji, to z pewnością się rozczarujecie, bo tutaj zwyczajnie tego nie ma.

Na koniec muszę wspomnieć o samej fabule i ogólnej koncepcji książki. Mam wrażenie, że ta cześć niewiele wniosła do głównej osi fabuły. Pierwszy tom był bardziej otwarty na świat zewnętrzny, ale skupiony na jednostce i skutkach nuklearnej wojny, a ten skoncentrował się na wewnętrznych zatargach, patrząc na ogół społeczeństwa i świat sprzed konfliktu. Autor wrzuca nas w nowe problemy, przez co  brakowało mi odniesień do fabuły poprzedniego tomu (co nieco pojawia się dopiero pod koniec) i wglądu w naziemną Moskwę.

Na koniec pozostaje wątpliwość: czy fan pierwszej części będzie usatysfakcjonowany drugą? Niestety nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie, gdyż wszystko zależy od oczekiwań. Radzę nie nastawiać się na powtórkę pierwszego tomu, gdyż druga część jest po prostu inna. Z pewnością może zniechęcić brak wartkiej akcji i skłonność autora do dłużyzn. Dla mnie „Metro 2034” nie było rozczarowaniem. Na pewno odstawało od genialnego pierwszego tomu, ale niewątpliwe dawało do myślenia i było równie klimatyczne.

Cykl „Metro 2033”:
1. Metro 2033  |  2. Metro 2034  |  3. Metro 2035

Książka została przeczytana w ramach wyzwania:
        

0 komentarze