RECENZJA: Calamity - Brandon Sanderson
10:55
AUTOR: Brandon Sanderson
TYTUL
ORYGINALU: Calamity
CYKL: Mściciele #3
STRON: 436
WYDAWNICTWO:
Zysk i
S-ka
DATA WYDANIA: 24 kwietnia 2017
GATUNEK: Young Adult / Science
Fiction
NARRACJA: pierwszoosobowa
BOHATER: David Charleston (19 lat)
CZAS CZYTANIA: 3 dni
MOJA OCENA: ★★★★★★★☆☆☆
PIERWSZE ZDANIE:
„Widziałem przerażające głębiny.”
OPIS:
Gdy
Calamity rozświetliła niebo, zrodzili się Epicy. Od tamtej pamiętnej nocy życie
Davida jest nierozerwalnie związane z ich zbrodniami.
Stalowe Serce zabił jego ojca. Pożar skradł mu serce. A teraz Regalia zamieniła jego najlepszego sprzymierzeńca w groźnego wroga.
David znał tajemnicę Profesora i zatrzymał ją dla siebie nawet wtedy, gdy Profesor z trudem panował nad swoją mocą Epika. Jednak starcie ze Znikającym w Babilarze przeważyło szalę. Były przywódca Mścicieli przeszedł na drugą stronę. Zapadł w mroczną otchłań zła szerzonego przez Epików na całym świecie, z której - jak powszechnie sądzono - nie ma powrotu.
Jednak wszyscy się mylą. Odkupienie jest możliwe nawet dla Epików, czego dowiodła Megan. Nie wszyscy są straceni. Nie całkowicie. A Dawid jest na tyle szalony, aby stawić czoło najpotężniejszemu z elity Epików, aby ocalić przyjaciela. Albo zginąć…
Stalowe Serce zabił jego ojca. Pożar skradł mu serce. A teraz Regalia zamieniła jego najlepszego sprzymierzeńca w groźnego wroga.
David znał tajemnicę Profesora i zatrzymał ją dla siebie nawet wtedy, gdy Profesor z trudem panował nad swoją mocą Epika. Jednak starcie ze Znikającym w Babilarze przeważyło szalę. Były przywódca Mścicieli przeszedł na drugą stronę. Zapadł w mroczną otchłań zła szerzonego przez Epików na całym świecie, z której - jak powszechnie sądzono - nie ma powrotu.
Jednak wszyscy się mylą. Odkupienie jest możliwe nawet dla Epików, czego dowiodła Megan. Nie wszyscy są straceni. Nie całkowicie. A Dawid jest na tyle szalony, aby stawić czoło najpotężniejszemu z elity Epików, aby ocalić przyjaciela. Albo zginąć…
RECENZJA:
Mściciele stracili swojego przywódcę. Profesora pochłonęła ciemność i zaczął siać spustoszenie. David i grupka jego przyjaciół zrobią wszystko aby przeciągnąć go z powrotem na swoją stronę. W tym celu muszą znaleźć jego słaby punkt. Każdy Epik go posiada, ale czy zdążą zanim będzie za późno?
Mściciele stracili swojego przywódcę. Profesora pochłonęła ciemność i zaczął siać spustoszenie. David i grupka jego przyjaciół zrobią wszystko aby przeciągnąć go z powrotem na swoją stronę. W tym celu muszą znaleźć jego słaby punkt. Każdy Epik go posiada, ale czy zdążą zanim będzie za późno?
Zacznę od tego, że „Calamity” czytało mi się niewyobrażalnie
ciężko. Pierwsza połowa ciągnęła mi się jak przysłowiowe flaki z olejem. Po
zastanowieniu sądzę, że przyczyniły się do tego dwie rzeczy. Po pierwsze –
tłumaczenie, które strasznie działało mi na nerwy. Z poprzednimi tomami nie
miałam aż takich problemów i zastanawiałam się o co chodzi? W końcu mnie
olśniło – książka miała innego tłumacza, co niestety było odczuwalne. Poza tym
jak można było zmienić przydomki Epików? Wcześniej Usunięty, teraz Znikający. To
powodowało tylko dezorientację. Po drugie – pierwsza połowa powieści była po
prostu nudna. Wiele planowania i gdybania bohaterów, a mało działania.
Podobnie jak w poprzednich
tomach i w przypadku „Calamity” autor
pokusił się o oryginalną lokalizację. Tym razem trafiamy do Ildithii, ruchomego
miasta w całości stworzonego z soli. Kryształ ten jest bardzo nietrwały przez
co wszystkie budynki rozpadają się w ciągu tygodnia i ludzie cały czas muszą
zmieniać swoją lokalizację.
Autor nie zrezygnował z
technologii opartej na umiejętnościach Epików. Mamy sporo technicznych nowinek
oraz wynalazków, które przynajmniej w jakiś stopniu wspomagają zwykłych ludzi
podczas starć z potężnymi Epikami. Nie brakuje przemyśleń na temat słabości
Epików, tego, jak one na nich wpływają oraz czy istnieje możliwość wyrwania
ich z ciemności. Co więcej autor okrasił fabułę zabawnymi sytuacjami czy
wypowiedziami – głównie za sprawą Cody’ego.
A skoro przy protagonistach
jesteśmy, wydaje mi się, że rozwój postaci nie był priorytetem Sandersona. Każdy
z towarzyszy Davida ma jakieś indywidualne cechy i kilka faktów z ich przeszłości
wychodzi na jaw, ale na tym to się kończy. Sam David posiada wiele wad (co
oczywiście jest na plus), a w tym tomie przechodzi przemianę. Jest zmuszony
dowodzić małą grupką byłych Mścicieli, ale zdecydowanie nie pragnie tej władzy.
Jest to dla niego wielkim brzemieniem i niechcianą odpowiedzialnością, ale w
końcu dojrzewa do tej roli.
Poza tym Sanderson świetnie
budował napięcie i nawarstwiał przeróżne problemy i wątpliwości bohaterów,
przez co wręcz nie mogłam doczekać się ich rozwiązania i finału książki. Niestety w momencie, kiedy dotarłam do
ostatnich rozdziałów stało się coś dziwnego…
Po Sandersonie spodziewałam się jakiegoś epickiego zakończenia, bo do
tego przyzwyczaił swoich czytelników, ale w przypadku „Calamity” autor nieco zawiódł, gdyż stworzył coś nieefektownego i
po prostu przeciętnego. Przez całą książkę czekałam na finał i kiedy w końcu
przeczytałam całość miałam wrażenie, że autor olał zakończenie.
Ciężko jest mi ocenić tę
książkę, bo w porównaniu do innych serii Sandersona, ta wypada dość słabo, ale
z drugiej strony, zestawiając ją do powieści młodzieżowych efekt jest
zadowalający. Jeśli szukacie serii science-fiction z oryginalną fabułą i
ciekawymi rozwiązaniami, to ten cykl jest zdecydowanie dla was.
Trylogia „Mściciele”:
1. Stalowe Serce
2. Pożar
3. Calamity
0 komentarze