RECENZJA: Amber - Gail McHugh
12:43
AUTOR: Gail McHugh
TYTUL ORYGINALU: Amber to Ashes
CYKL: Torn Hearts #1
STRON: 591
WYDAWNICTWO:
Akurat
DATA WYDANIA: 3 lutego 2015
GATUNEK:
Romans/NA
NARRACJA:
pierwszoosobowa
BOHATER: Amber / Ryder
/ Brock
CZAS CZYTANIA: 3 dni
MOJA OCENA: ★★★☆☆☆☆☆☆☆
PIERWSZE ZDANIE:
„W wieku dziewiętnastu lat spotkałam dwie
miłości swojego życia.”
OPIS:
Życie Amber
Moretti zmienia się nie do poznania. Osierocona outsiderka, która przez całe
życie zmagała się z koszmarami dzieciństwa, pragnie za wszelką cenę rozpocząć
nowe życie jako studentka. Kiedy pojawia się na uniwersytecie po raz pierwszy,
spotyka dwóch mężczyzn, najlepszych przyjaciół, którzy wnoszą do jej mrocznej
egzystencji kolor, świeży powiew powietrza i światło.
Brock Cunningham jest uroczym, zielonookim uwodzicielem-gentlemanem, Amber nie może się oprzeć jego urokowi. Wkrótce ten intrygujący mężczyzna zaczyna wypełniać cały jej świat, każdą myśl i każdy oddech. Ryder Ashcroft – niebieskooki wytatuowany „zły chłopak”, natychmiast zniechęca ją do siebie, kiedy jednak udaje mu się ją pocałować, natychmiast kradnie część jej serca, duszy i umysłu. Ku swojemu ogromnemu zdumieniu i przerażeniu, Amber zakochuje się w nich obu. A potem następuje coś, co zmienia wszystko, i Amber nie wie, czy kiedykolwiek uda jej się powrócić do normalnego życia.
Brock Cunningham jest uroczym, zielonookim uwodzicielem-gentlemanem, Amber nie może się oprzeć jego urokowi. Wkrótce ten intrygujący mężczyzna zaczyna wypełniać cały jej świat, każdą myśl i każdy oddech. Ryder Ashcroft – niebieskooki wytatuowany „zły chłopak”, natychmiast zniechęca ją do siebie, kiedy jednak udaje mu się ją pocałować, natychmiast kradnie część jej serca, duszy i umysłu. Ku swojemu ogromnemu zdumieniu i przerażeniu, Amber zakochuje się w nich obu. A potem następuje coś, co zmienia wszystko, i Amber nie wie, czy kiedykolwiek uda jej się powrócić do normalnego życia.
Nieraz powtarzałam sobie „nie dzierżę kolejnej książki z
trójkątem miłosnym” i co robię w następnej kolejności? Z uśmiechem na ustach,
cudownie rozochocona sięgam po powieść, w której ów przeklęty trójkąt gra pierwsze
skrzypce. Pytam się co jest ze mną nie tak? Muszę to sobie jakoś wytłumaczyć,
dlatego stwierdzam, że miałam chwilowe zaćmienie umysłu, bo nie ukrywam, że
wpakowałam się w niezłą kabałę…
Powieść zaczyna się w
niezwykle banalny i oklepany sposób. Świeżo upieczona studentka psychologii Amber
stara się zapomnieć o mrocznej przeszłości oplatającej ją niczym cierń. Wydarzenia
z dzieciństwa zabiły w niej wiarę w miłość. Jednak wszystko się zmienia, kiedy
na jej drodze staje dwóch mężczyzn, którzy budzą w niej pokłady uczuć i
pragnień, o których istnieniu nie zdawała sobie dotąd sprawy.
Jeśli chodzi o bohaterów –
trudno było mi pałać sympatią do kogokolwiek. Amber cały czas miotała się między
dwoma przystojniakami - Ryderem i Brock'iem. Nie mogła znieść tego jacy obaj są seksowni i
niesamowici, że dech jej zapiera na sam widok, mózg przestaje funkcjonować, a
siła woli i zdrowy rozsądek gdzieś wyparowują. Bohaterka nie ma życia poza tymi
dwoma facetami. Jej dzień sprowadza się do spotkań to z jednym, to z drugim i
wzdychania do każdego z osobna. W tej dziewczynie podobało mi się jedyne to, że
nie była zahukaną szara myszką, ale pyskatą i pewną siebie kobietą. Jednak jej
głupota odnosiła zwycięstwo nad zaletami i nakręcała całą akcję powieści.
Jeśli chodzi o dwóch super
seksownych przystojniaków, którzy tak zawrócili w głowie biednej Amber, to niejednokrotnie
denerwowały mnie ich odzywki, gadka na podryw, która była po prostu tandetna i
żałosna. Nieraz zastanawiałam się co ta dziewczyna w nich widzi. Głównie w
Brocku, który sam nie wiedział czego chcę i niejednokrotnie nie rozumiałam jego
postępowania. Obydwaj mężczyźni jawią się jako pewni siebie samce alfa. Z
czasem dowiadujemy się o nich więcej, na światło dzienne wychodzą ich mroczne
tajemnice. Ich osobowości przechodzą transformacje, co uważam za duży plus.
Każdy z nich okazuje się kimś innym niż się wydawało na początku powieści.
Mimo, że ich nie lubiłam, uważam że są znacznie bardziej interesujący od
głównej bohaterki.
Styl Gail McHugh nie jest
zły. Jest lekki i przyjemny. Wewnętrzne przemyślenia postaci są szczegółowe i
wnikliwe. Aczkolwiek autorka ma tendencję do wkładania w usta bohaterom
patetycznych, górnolotnych wypowiedzi, co nie wychodziło zbyt naturalnie.
Wyznania miłosne wręcz ociekały patosem.
Samych scen erotycznych
nie było zbyt wiele, ale jeśli już były, to strasznie się dłużyły i ciągnęły
niemiłosiernie. Były to sceny mało subtelne i pełne wulgarnych zwrotów.
Muszę przyznać, że powieść
mnie rozczarowała. Sama nie wiem czego dokładnie się spodziewałam, ale nie tego
co w ostateczności dostałam, czyli perwersyjny i patologiczny erotyk z nudną
jak flaki z olejem fabułą. Autorka starała się urozmaicić akcję wątkami
kryminalnymi. Zahaczyła o tematykę uzależnienia od narkotyków oraz handlem nimi,
ale na mój gust było tego za mało, bo i tak główna część fabuły traktowała o
rozterkach miłosnych głównych bohaterów, co momentami doprowadzało mnie do
szału. Samo zakończenie było interesujące, w moim odczuciu ratowało powieść i zachęcało do sięgnięcia po kontynuację.
Książka z pewnością
przypadnie do gustu fanom autorki. Jeśli spodobała Wam się dylogia „Collide”, to historia Amber również nie powinna Was
zawieść. Aczkolwiek ostrzegam – jeśli ktoś nie lubi trójkątów miłosnych, to
zdecydowanie odradzam tę pozycję, gdyż wątek ten jest dominujący. Powieść Gail
McHugh jest historią trojga ludzi mocno zapętlonych w swoich uczuciach.
Przepełniona jest pasją, nieposkromioną namiętnością oraz destrukcyjną relacją ocierającą
się o patologię.
Dylogia „Torn
Hearts”:
1.Amber
2.From the Storm
Książka
została przeczytana w ramach wyzwania:
|
|
|
0 komentarze