RECENZJA: Zanim zasnę - S.J. Watson
11:19
AUTOR: S.J. Watson
TYTUL ORYGINALU: Before I Go to Sleep
CYKL: jednotomowa
STRON: 408
WYDAWNICTWO:
Sonia Draga
DATA WYDANIA: 3 września 2014
GATUNEK:
Thriller psychologiczny
NARRACJA:
pierwszoosobowa
BOHATER: Christine Lucas (47 lat)
CZAS CZYTANIA: 3 dni
MOJA OCENA: ★★★★★★★★☆☆
PIERWSZE ZDANIE:
„Obca sypialnia.”
OPIS:
Christine
budzi się co rano w obcym łóżku u boku obcego mężczyzny. W lustrze widzi twarz
nieznajomej kobiety, dużo starszej od niej. I co rano się dowiaduje, że to jej
twarz, jej mąż, jej łóżko. Że przed dwudziestu laty na skutek wypadku straciła
zdolność zapamiętywania. Co rano przeżywa wstrząs, co rano musi się z nim
godzić. Jej życie wydaje się tragicznie proste. Powoli jednak okazuje się, że
ta prostota jest pozorna. Że Christine ma na przykład swojego neurologa, o
którym nie wie jej mąż, że prowadzi pamiętnik, dzięki któremu może częściowo
zapełnić luki w pamięci. Kobietę zaczyna niepokoić jej całkowita zależność od
męża. Okazuje się, że ma jakieś inne wspomnienia niż te, które co rano
pieczołowicie mąż odtwarza. Christine zaczyna stawiać nowe pytania – jak
wyglądał jej wypadek, dlaczego nie mają dzieci, co się stało z jej
przyjaciółką. Im bardziej się zbliża do prawdy, tym bardziej niewiarygodna się
ona staje.
RECENZJA:
Christine Lucas, 47-letnia
kobieta budzi się w nieznanym sobie miejscu. Obcym łóżku, u boku nieznajomego
mężczyzny, który podaję się za jej męża. Patrząc w lustro widzi obcą kobietę,
starą, pomarszczoną, wiele lat straszą
niż powinna być. Cierpi na rzadki rodzaj amnezji, który spowodował tajemniczy
wypadek. Wie, że gdy się położy, pójdzie spać, obudzi się w obcym życiu,
którego nie będzie pamiętać. Sen oznacza dla niej zapomnienie. Codziennie
przeżywa ten sam scenariusz. Budzi się zalękniona, zdezorientowana, mąż opisuję
jej życie, które wydaję jej się obce.
„Dzisiaj to wszystko, co mam.”
Czytając opis książki wiedziałam,
że to coś dla mnie. Byłam pewna, że będzie to niesamowita historia
przesiąknięta tajemniczością. I nie zawiodłam się. Jednak autor obnaża przed
nami sekrety życia Christine bardzo wolno, stopniowo. Czasami miałam wrażenie,
że robi niektóre rzeczy na siłę. Przez pewne zabiegi wydłuża powieść. Kobieta
wielokrotnie ma przebłyski pamięci i w momencie kulminacyjnym wizja się kończy.
Takich przypadków było wiele i nieco mnie drażniły. Początek jest spokojny,
stonowany, autor bardzo skromnie dawkuję informację, zdradza niewiele. Dopiero
od połowy zaczyna dziać się coś więcej. Fabuła robi się żywiołowa, zaskoczenie
goni zaskoczenie. Jest w niej wiele nieprzewidywalnych zwrotów akcji.
„Najgorsze, że nie wiem nawet, czego nie wiem. Może to być mnóstwo
rzeczy i tylko czekają, żeby mi zadać cios.”
Jednak pomimo wspomnianego
przeze mnie stonowanego początku, książka nie nużyła, bo intryga, która utkał
autor była wprost oszałamiająca. Powieść jest niemiłosiernie wciągająca, niczym
ruchome piaski - pochłonęła mnie całkowicie. Razem z Christine odkrywałam tajemnicę
jej życia, które zagubiło się w jej pamięci.
„Wszystko. Wszystko jest zmyślone. Wyczarowane z niczego. Rozpaczliwie
szukam stałego gruntu, czegoś prawdziwego, czegoś, co nie zniknie, kiedy zasnę.”
W powieści nie mamy zbyt
wielu bohaterów.
Moje uczucia do Christine
zmieniały się z biegiem czytania. Na początku strasznie współczułam sytuacji, w
której się znalazła. Było niebywale trudno czytać jak zagubiona się czuje po
każdym przebudzeniu. To co przeżywała było dla mnie niepojęte. Później moje
współczucie przekształciło się w podziw. Byłam pełna zachwytu jaka jest
wytrwała, niezłomna w dążeniu do ujawnienia prawdy. Mimo iż wiedziała, że jej
odkrycie może nieść ze sobą śmiertelne niebezpieczeństwo. Chęć odzyskania
przeszłości była dla mniej priorytetem.
Maż Christine, Ben od
początku budził we mnie nieufność. Jego postać rodziła pewną dysharmonię i powodowała
psychiczne zagubienie głównej bohaterki, która nie wiedziała już w co wierzyć: w jego słowa czy dziwne przebłyski pamięci, które nie wiedziała czy są
wspomnieniami czy jej wyobraźnią, a diametralnie różniły się od tłumaczeń męża.
Najsłabszą postacią w
powieści był doktor Nash, lekarz który pomaga kobiecie odzyskać pamięć. Jego osobę
odpierałam jako dziwnie bezosobową i bezpłciową.
"Wspomnienia nas definiują."
„Zanim zasnę” to niewątpliwie świetny thriller psychologiczny, aż
trudno uwierzyć, że jest to debiut literacki. Niesamowicie ciężko jest się od
niej oderwać. Nafaszerowana jest tajemnicami, które chcemy jak najszybciej
poznać. Świetnie ukazany został problem amnezji oraz próby walki z nią. Walki o
odzyskanie tego co utracone. Polecam gorąco!
Książka została przeczytana w ramach wyzwania:
0 komentarze