Fruit Book TAG

16:15

Witajcie :D
Doszłam do wniosku, że dawno nie było żadnego TAGu, a jednak nominacji się troszkę nazbierało, więc nie ma to tamto, ale trzeba się wziąć do roboty i trochę nadgonić te zaległości. Wybrałam lekki, prosty i mam nadzieję, że w miarę ciekawy TAG z owockami w tle. Będzie słodko i pysznie. Swoją drogą, jakie są Wasze ulubione owoce? Ja uwielbiam wiśnie - najlepiej takie kwaśne, że aż wykręca ;P
Ok, ale przejdźmy do rzeczy :D Nominacje aż się zdublowały, a otrzymałam je  od Very little book nerd z bloga Mała Czytelniczka oraz Marty z bloga Zaczytana Dolina. Dziękuję Wam za pamięć o mojej skromnej osobie :D
Zaczynajmy!

Nie wiem czy czytałam coś w tych klimatach - palmy, wyspy, tropiki... hmm.... czekajcie muszę przejrzeć książki na Lubimy Czytać.
Jakieś 10 min później olśnienie! Udało mi się wyczaić książkę, którą czytałam lata temu - "Genezę" autorstwa Khoury. Pamiętam, że główna bohaterka przebywała w tajnym laboratorium znajdującym się w środku lasu deszczowego. Nie pamiętam gdzie to dokładnie było - to znaczy w jakim państwie (może Brazylia? Ale pewności nie mam), ale na pewno były tam krzaki i inne chabazie, innymi słowy wielka amazońska dżungla. Dziewczyna przypadkiem wydostaje się na zewnątrz i tak zaczyna się jej przygoda i droga do odkrycia prawdy o swoim pochodzeniu. W każdym razie wydaje mi się, że jest to w miarę egzotyczne i oryginalne miejsce akcji :) Drugiej książki osadzonej w Ameryce Południowej ze świecą szukać :)

Dużo jest takich książek. Chociażby na hasło 'Stephanie Plum" mam banana na twarzy. Nie wiem, który tom jest moim ulubionym, a do tej pory przeczytałam dziewiętnaście! To najdłuższa seria jaką czytam. Uwielbiam tę zwariowaną łowczynię nagród, Lulę, Morelliego, babcię Mazurową a nawet chomika Rexa. Śliwka ma wielki talent do pakowania się w kłopoty, a jej nieporadność i amatorszczyzna za każdym razem zwalają z nóg. Z wytęsknieniem czekam na kolejne książki Janet Evanovich z tej serii.

Jeśli mam być szczera, to nigdy zbyt długo nie rozmyślam o książkowych pocałunkach. Zawsze na nie czekam, później przeżywam, ale kilka dni po przeczytaniu książki zapominam. Smutne to trochę, ale nie przykładam wagi do takich rzeczy i nie tworzę listy moich ulubionych literackich pocałunków ;) Jednak jeśli muszę wybrać, to zdecyduje się na "Annę i pocałunek w Paryżu" Stephanie Perkins. Pewnie sądzicie, że dlatego, że pocałunek jest w tytule, ale nie! Nie! Pamiętam, że był to pocałunek na ławce w parku nad Sekwaną - bardziej słodko i romantycznie być nie może. 

W tej chwili do głowy przychodzi mi tylko „Clovis LaFay. Magiczne akta Scotland Yardu” pani Anny Lange. Po tytule można się domyślić, że akcja osadzona jest w Anglii i do tego w czasach wiktoriańskich, czyli okresie, który bardzo lubię. Czego chcieć więcej? A no tak… przydałaby się kontynuacja! Czekam :D

Hmm… ostatnio „Murder Park. Park Morderców” autorstwa Jonasa Winnera. Po "Celi" uznałam, że chętnie przeczytam kolejną powieść tego niemieckiego pisarza, mimo że nie do końca byłam przekonana do jej treści - wyspa, zamknięty lunapark, w którym grasował morderca  i teraz przyjazd dwunastu osób, które mają bawić się w zaaranżowaną grę 'kto jest mordercą?' i przy okazji flirtować, bo czyż strach nie zbliża ludzi? Fabuła średnio przekonująca, ale miałam nadzieję, że autorowi uda się coś z tego wykrzesać. Ostatecznie książka nie była tragiczna, ale trochę naciągana i zdecydowanie za słabo trzymająca w napięciu jak na thriller.

Tutaj muszę przystopowywać i się zastanowić, bo to nie takie proste. Może „Dwór cierni i róż” pani Maas? Chociaż zdecydowanie nie cała książka rozgrywa się w lesie, ale ciężko mi wymyślić coś lepszego. Znowu muszę się wspomóc Lubimy Czytać, bo niestety ponowne wymienienie "Genezy" nie wchodzi w grę ;P Choć trzeba przyznać, że nieźle pasuje.
Tak czy siak, jeszcze przychodzi mi do głowy „Przez burze ognia” Rossi. Kojarzę, że bohaterowie w pewnym momencie znaleźli się w lesie, ale nie pamiętam ile procent akcji było w nim osadzonych. Główna bohaterka żyje pod kopułą, która oddziela społeczność od dzikiej przyrody, burz eterowych, mutacji i dzikich, wykluczonych ludów. Swój czas spędza w wirtualnych Strefach dostępnych za pomocą Wizjerów - specjalnych nakładek na oko. Pewnego dnia łamie prawo, dostając się do zamkniętej strefy i dochodzi do wypadku, przez który zostaje wyrzucana poza kopułę na pewną śmierć. Nie jest to seria wysokich lotów, ale czytałam ją w okresie, kiedy zaczynałam swą przygodę z tą tematyką. W każdym razie, jeśli lubicie dystopie, to warto spróbować. 

Ufff… nie wiem czemu, ale z latem i wysokimi temperaturami kojarzą mi się wszystkie książki Kasie West. Pewnie dlatego, że są takie lekkie i przyjemne. Idealne, aby zabrać w plener lub czytać gdzieś na hamaku na tarasie :D Mam za sobą sześć książek autorki i każda była dobra, w sam raz na rozluźnienie - szczególnie polecam "Chłopaka na zastępstwo" i "P.S. I like you".

Zawsze przy tego typu pytaniu do głowy przychodzi mi "Endgame", bo mamy tam narracje z perspektyw wielu bohaterów - w pierwszym tomie nawet zbyt wielu, ale tym razem podam coś innego. Może niekoniecznie bardziej oryginalnego, ale trudno wymyślić mi inny tytuł. Mam tutaj na myśli "Grę o tron" Georga R.R. Martina, czyli sagę w której mamy tyle rodów, że można się zgubić - przynajmniej w pierwszej części. Łącznie obserwujemy akcję z perspektywy ośmiu bohaterów, z których moim ulubionym jest Tyrion i Jon Snow ❤ Chociaż tego drugiego nie polubiłam od pierwszych stron - potrzebował czasu, aby się do niego przekonać, ale gdy skończyłam czytać drugą część "Tańca ze smokami" jego rozdziały należały do jednych z moich ulubionych. Swoją drogą serial jest świetny, ale książki to cudo nad cudami!

"Czerwona królowa", która jest zlepkiem kilku popularnych serii, jak "Niezgodnej" czy "Igrzysk śmierci". Wiele osób jej to zarzuca. I z tego co wiem istnieje jeszcze podobieństwo do "Rywalek", ale akurat do tego nie mogę się ustosunkować, bo serii pani Cass nie czytałam. Zresztą patrząc ogólnie - chęć uzyskania suwerenności przez ciemiężoną frakcję i narodziny buntowników, to było już wielokrotnie. Nie wspominając o bohaterce, która nagle odkrywa, że posiada moce. To powielanie schematów szczególnie mi nie przeszkadza, mogłabym na to przymknąć oko, bo jeśli chodzi o tę pozycję, to zdecydowanie bardziej raziło mnie przewidywalne zakończenie. 

Nominuję każdego, kto ma ochotę wykonać ten TAG u siebie!
To wszystko, mam nadzieję, że Was nie zanudziłam i że TAG Wam się spodobał :)
Życzę Wam miłego dnia/popołudnia/wieczoru, kiedykolwiek to czytacie :*

0 komentarze