RECENZJA: Granat poproszę! - Olga Rudnicka
16:16
TYTUL
ORYGINALU: Granat poproszę!
CYKL: jednotomowa
STRON: 336
WYDAWNICTWO:
Prószyński
i S-ka
DATA WYDANIA: 11 października 2016
GATUNEK: Obyczajowa/Komedia
kryminalna
NARRACJA: trzecioosobowa
CZAS CZYTANIA: 2 dni
MOJA OCENA: ★★★★★★☆☆☆☆
PIERWSZE ZDANIE:
„Siedząca przy oknie kobieta
zastanawiała się, jak to się dzieje, że jedyną częścią ciała człowieka, która z
wiekiem się nie zużywa, jest dupa.”
OPIS:
Kiedy wszystko wali się na głowę, można zrobić
tylko jedno – wziąć sprawy w swoje ręce!
Emilia Przecinek – ma trzydzieści dziewięć lat, sto pięćdziesiąt sześć i pół centymetra wzrostu oraz prawie dziesięć kilogramów nadwagi. Jest znaną autorką powieści romantycznych, a także matką dwojga nastoletnich dzieci i przykładną małżonką Cezarego, który postanawia zostać szczęśliwym mężem innej kobiety. Nie dość, że młodszej, to jeszcze wyższej, co szczególnie boli Emilię.
Los nie sprzyja przyszłej rozwódce. Bank domaga się spłaty kredytu, kochanka męża zostaje znaleziona martwa, a rodzina, mimo że daje Emilii niepodważalne alibi, zdaje się nie wierzyć w jej niewinność. Jej reputacja zawodowa zaczyna się walić, a w dodatku mąż jest poszukiwany za defraudację. To zdecydowanie dużo za dużo jak na jedną małą kobietkę.
Czyżby?
Emilia Przecinek – ma trzydzieści dziewięć lat, sto pięćdziesiąt sześć i pół centymetra wzrostu oraz prawie dziesięć kilogramów nadwagi. Jest znaną autorką powieści romantycznych, a także matką dwojga nastoletnich dzieci i przykładną małżonką Cezarego, który postanawia zostać szczęśliwym mężem innej kobiety. Nie dość, że młodszej, to jeszcze wyższej, co szczególnie boli Emilię.
Los nie sprzyja przyszłej rozwódce. Bank domaga się spłaty kredytu, kochanka męża zostaje znaleziona martwa, a rodzina, mimo że daje Emilii niepodważalne alibi, zdaje się nie wierzyć w jej niewinność. Jej reputacja zawodowa zaczyna się walić, a w dodatku mąż jest poszukiwany za defraudację. To zdecydowanie dużo za dużo jak na jedną małą kobietkę.
Czyżby?
RECENZJA:
Życie Emilii Przecinek
stanęło na głowie. Mąż przez telefon oznajmił jej, że znalazł sobie nową młodszą
kandydatkę na żonę i wyparował jak kamfora. Kobieta została z wielkim kredytem
na karku, z Kropką i Kropeczkiem, czyli dziećmi w wieku nastoletnim, wałeczkami
na brzuchu, matką i teściową skaczącymi sobie do gardła oraz agentką, która
czeka na kolejną książkę. Tak, kobieta jest autorką poczytnych romansów.
Jej bohaterki znajdują miłość, a ona jest 40-letnią prawie rozwódką. Pragnęłaby
zaszyć się w mieszkaniu i nie wyściubiać nosa zza drzwi, ale ktoś musi znaleźć
tego wałkonia i łgarza. Pomocników nie brakuje. Prywatne śledztwo czas zacząć!
Zacznę od tego, że cieszę
się, że nie przeczytałam opisu, a raczej czytałam go tak dawno temu, że już nie
do końca pamiętałam o czym jest książka. Te kilkanaście zdań na tyle okładki
streszcza ponad połowę powieści. Nie żeby to był duży problem, bo książka do
zaskakujących nie należy, ale kilka małych niespodzianek się pojawiło, dzięki
czemu mimo prostej fabuły jako tako czerpałam przyjemność z lektury.
„Granat poproszę!” podzieliłabym na dwie części. Pierwsza to
obyczajówka ukazująca perypetie Emilii i jej zmniejszonej o Cezarego rodziny.
Natomiast druga część przeobraża się w lekką sensację. Całość okraszona została
specyficznym humorem i szalonym sytuacyjnym dowcipem. Istna komedia pomyłek i
absurdu. Co ciekawe wydarzenia nie zostały ukazane tylko z perspektywy
porzuconej kobiety, ale prawie każdej postaci napotkanej po drodze. Takie
przeskakiwanie z osoby na osobę, trochę mi przeszkadzało. Czasami jednemu
bohaterowi towarzyszyliśmy przez kilka stron, ale zdarzały się też takie
sytuację, że co parę zdań mieliśmy zmianę perspektywy, co było problematyczne i
uciążliwe.
Taka narracja wiązała się
też z tym, że trudno było się w jakikolwiek sposób ustosunkować do bohaterów.
Emilia niczym aktor mocno wczuwający się w rolę i przejmujący cechy postaci,
którą gra, związywała się z tworzonymi przez siebie protagonistami. Dla niej
byli niczym realne osoby, które potrafiły zdominować jej życie i wpłynąć na
zachowanie. Adela i Jadwiga – odpowiednio matka i teściowa Emilii, to pyskate i
apodyktyczne starsze panie, które potrafią sterroryzować i osaczyć każdego w
promieniu kilkunastu metrów. Dawniej toczyły zażartą wojnę, ale wspólny cel
ułagodził konflikt i związał je kruchym rozejmem. Autorka ma tendencje do
przejaskrawiania niektórych cech, ale niewątpliwie stworzyła bardzo
temperamentne i obrotne postaci – nie licząc gamoniowatego Cezarego.
„Granat poproszę!” to książka pełna ciętego dowcipu i ironii.
Niewątpliwie nie jest to kryminał z wartką akcją i tajemnicą trzymającą w
napięciu do ostatniej strony. Intryga stworzona przez panią Rudnicką jest raczej
prosta i przewidywalna, ale jeśli szukacie czegoś lekkiego, zabawnego, przy
czym można się zrelaksować, to perypetie Emilii i jej szalonych pomocników będą
jak znalazł. „Granat poproszę!” to idealna
pozycja na ponury i deszczowy wieczór.
0 komentarze