RECENZJA: Remedium - Suzanne Young
13:05
AUTOR: Suzanne Young
TYTUL ORYGINALU:
The Remedy
CYKL: Program #0,5
STRON: 432
WYDAWNICTWO:
Feeria
Young
DATA WYDANIA: 13 kwietnia 2016
GATUNEK: Dystopia / YA
NARRACJA: pierwszoosobowa
BOHATER: Quinlan McKee (17 lat)
CZAS CZYTANIA: 2 dni
MOJA OCENA: ★★★★★★★★☆☆
PIERWSZE ZDANIE:
„Nadeszła pora, żeby się
pożegnać.”
OPIS:
Czy
można wcielać się w różne postaci, nie tracąc swojej własnej tożsamości?
W świecie przed Programem…
Siedemnastoletnia Quinlan McKee ma niezwykły dar i od lat z powodzeniem go wykorzystuje – niesie pocieszenie rodzinom zmarłych nastolatków. Pomaga krewnym przetrwać żałobę, wchodząc na pewien czas w rolę tych, którzy niedawno odeszli. Nosi ubrania i fryzury zmarłych, a obejrzawszy filmy i zdjęcia z ich udziałem, przejmuje ich zachowania. Czasem nawet zdarza jej się mylić swoją własną przeszłość z losami tych, których role odgrywa. Jest tylko jeden warunek: nie wolno jej się angażować emocjonalnie.
Choć doskonale wie, że jest to surowo zabronione, to od kiedy stała się Cataliną Barnes, między nią a chłopakiem zmarłej dziewczyny zaczyna rodzić się więź. A to dopiero początek trudności. Bo gdy Quinlan poznaje prawdę o śmierci Cataliny, komplikacji przybywa. Ponieważ ta śmierć mogła nastąpić w wyniku epidemii…
W świecie przed Programem…
Siedemnastoletnia Quinlan McKee ma niezwykły dar i od lat z powodzeniem go wykorzystuje – niesie pocieszenie rodzinom zmarłych nastolatków. Pomaga krewnym przetrwać żałobę, wchodząc na pewien czas w rolę tych, którzy niedawno odeszli. Nosi ubrania i fryzury zmarłych, a obejrzawszy filmy i zdjęcia z ich udziałem, przejmuje ich zachowania. Czasem nawet zdarza jej się mylić swoją własną przeszłość z losami tych, których role odgrywa. Jest tylko jeden warunek: nie wolno jej się angażować emocjonalnie.
Choć doskonale wie, że jest to surowo zabronione, to od kiedy stała się Cataliną Barnes, między nią a chłopakiem zmarłej dziewczyny zaczyna rodzić się więź. A to dopiero początek trudności. Bo gdy Quinlan poznaje prawdę o śmierci Cataliny, komplikacji przybywa. Ponieważ ta śmierć mogła nastąpić w wyniku epidemii…
RECENZJA:
Śmierć. Żałoba i rozpacz
załamanej rodziny. Depresja. Rezygnacja. I wtedy pojawia się ona, aby wyleczyć
złamane serca, dodać otuchy, dać rozgrzeszenie i możliwość powiedzenia
„żegnaj”. Jest niczym kameleon, jej zadaniem jest przeistoczenie się w martwego
członka rodziny. Potrafi zmienić się w inną osobę na zawołanie. Uczy się jej
sposobu zachowania i mówienia, przywdziewa jej ubrania. Aczkolwiek jest to
szalenie niebezpieczne, bo z czasem granice się zacierają i coraz trudniej
określić, gdzie kończy się jej życie, a zaczyna cudze, które wspomnienia należą
do niej, a które zostały przywłaszczone. Ma na imię Quinlan i do tej pory wcielała
się w przeróżne role. Jeszcze pamięta swoje nazwisko, ale czy na długo?
Queen niedawno skończyła
kilkudniowe zlecenie. Pomogła rodzinie uporać się ze śmiercią córki. Wydaje jej
się, że teraz czeka ją upragniony odpoczynek, ale to tylko mrzonki.
Przydzielona zostaje jej nowa rodzina. Ma stać się Cataliną Barnes i pomóc jej
rodzicom oraz chłopakowi pogodzić się z nieoczekiwaną śmiercią dziewczyny.
Queen zdaje sobie sprawę, że zbyt częste zlecenia mogą skutkować pomieszaniem
osobowości. Jednak to zadanie wydaje się szalenie istotne, zostało jej
przyznane przez najwyższe szefostwo i nie może z niego zrezygnować. Jednak czy
jej organizm poradzi sobie z takim obciążeniem?
„Remedium” to prequel „Plagi
samobójców”. Epidemia dopiero ma nadejść, a w tej części obserwujemy jak
kiełkuje i wyłania się na światło dzienne. Nie ma samobójstw na skalę globalną,
a jedynie pierwsze przypadki tej choroby. Możemy zaobserwować jakie środki
zaradcze podjął wydział żałoby z Arthurem Pritchardem na czele, aby poradzić
sobie z kształtującym problemem.
W moim mniemaniu, autorka
dobrze radzi sobie w wątkami romantycznymi. Uczycie między Soane a Jamesam
bardzo przypadło mi do gustu i w tej części było podobnie. Queen darzy uczuciem
Deacona, ale jest to bardzo skomplikowana miłość. W obliczu pracy sobowtóra,
którą wykonują, bardzo ciężko jest im się zaangażować. Uczucie to jest pełne
bólu i niespełnionych nadziei.
Prawdziwą kwintesencją tej
książki są kłamstwa i zdrady, tajemnice i sekrety – czyli coś, co lubię
najbardziej. Mogłabym pokusić się o stwierdzenie, że Suzanne Young stworzyła mały
wątek kryminalny. Książka przesączona jest pytaniami, a z każdym nowym
rozdziałem pojawia się ich więcej. Od początku powieści zdajemy sobie sprawę,
że coś jest nie tak i próbujemy dociec prawdy. Oczywiście były wątki, które
można było przewidzieć, bo czytając „Plagę…” oraz „Kurację” nie było
możliwości, żeby co niektóre motywy pozostały tajemnicą, ale mimo wszystko mamy
sporo nurtujących niewiadomych. A samo zakończenie było wprost miażdżące.
W „Remedium” sztandarowym tematem nie są same samobójstwa, ale śmierć
jako taka. Koncentrujemy się na emocjach ludzi, którzy stracili najbliższą osobę w
swoim życiu i nie potrafią poradzić sobie z pustką, która po nich pozostała. Poza
tym Suzanne Young mocno skupia się na tożsamości, utratą swojego „ja” i walką o
każde najdrobniejsze wspomnienie. Świetna część – czekam na kontynuacje.
Cykl
„Program”:
0.5 Remedium
0.6 Epidemia
Książka została przeczytana w ramach
wyzwania:
|
0 komentarze