RECENZJA: Płytkie groby - Jennifer Donnelly
16:21
TYTUL
ORYGINALU: These Shallow Graves
CYKL: jednotomowa
STRON: 576
WYDAWNICTWO:
YA!
DATA WYDANIA: 9 listopada 2016
GATUNEK: Young Adult/Kryminał
NARRACJA: trzecioosobowa
BOHATER: Josephine Montfort (17
lat)
CZAS CZYTANIA: 3 dni
MOJA OCENA: ★★★★★★★☆☆☆
PIERWSZE ZDANIE:
„Josephine Montfort patrzyła
na świeży grób przed sobą i na znaczący go drewniany krzyż.”
OPIS:
Przeszłości
nie da się wymazać. Znakomity kryminał retro autorki „Sagi ognia i wody”.
Nowy Jork, XIX wiek. Przed piękną i bogatą Jo Monfort rysuje się świetlana przyszłość. Jednak jej plany unicestwia rodzinna tragedia: ojciec Jo ginie od przypadkowego postrzału. Czy jednak naprawdę był to wypadek? Dziewczyna ma wątpliwości.
Z pomocą Eddiego – młodego, niezwykle przystojnego reportera – Jo próbuje dociec prawdy. Im bliżej jest rozwiązania, tym więcej może stracić. Ale jest już za późno, by się wycofać. A życie bywa mroczniejsze, niż Jo Monfort, dziewczyna z dobrego domu, mogła sobie wyobrazić.
Nowy Jork, XIX wiek. Przed piękną i bogatą Jo Monfort rysuje się świetlana przyszłość. Jednak jej plany unicestwia rodzinna tragedia: ojciec Jo ginie od przypadkowego postrzału. Czy jednak naprawdę był to wypadek? Dziewczyna ma wątpliwości.
Z pomocą Eddiego – młodego, niezwykle przystojnego reportera – Jo próbuje dociec prawdy. Im bliżej jest rozwiązania, tym więcej może stracić. Ale jest już za późno, by się wycofać. A życie bywa mroczniejsze, niż Jo Monfort, dziewczyna z dobrego domu, mogła sobie wyobrazić.
Życie 17-letniej Jo
sprowadza się do bali, proszonych obiadów, bycia posłusznej i skromnej. Nie ma
żadnych trosk, oprócz tego, że chciałaby zostać dziennikarką, ale wie, że nie
do tego sprowadza się rola kobiety. Wszystko zmienia się w dniu, w którym jej
ojciec zostaje znaleziony martwy w swoim gabinecie. Policja uznaje, że był to wypadek,
ale Jo trudno w to uwierzyć. Postanawia dowiedzieć się, co stało się z jej
ojcem. Czy naprawdę przypadkowo się postrzelił, a może ktoś mu pomógł?
Jennifer Donnelly umieściła
akcję swojej książki w latach 90-tych XIX wieku. Jo pochodzi z
arystokratycznej, szanowanej rodziny, śmietanki Nowego Jorku. Muszę przyznać,
że całe tło społeczno-kulturowe zostało całkiem przyzwoicie odwzorowane. Jako,
że naszą narratorką jest młoda dziewczyna, to Donnelly skupiła się głównie na
przedmiotowym traktowaniu kobiet w tym okresie. Jo nigdy nie buntowała się
przeciw takiemu postawieniu sprawy. Uznawała za coś oczywistego to, że ktoś
podejmuje za nią decyzję i planuje jej życie. Dopiero śmierć ojca obudziła w
niej całkiem inną osobę. Zaczęła kwestionować takie traktowanie. Czemu kobieta
ma być uznawana za głupszą, delikatniejszą i pozbawioną jakichkolwiek ambicji?
Czemu nikt nie przejmuje się tym czego ona pragnie? A Jo zaczęła łaknąć
przygody i swobody. Stanie przed wyborem, czy ważniejsza jest jej wolność, jej
uczucia, czy obowiązki względem rodziny.
Jo chowana była pod koszem.
Nie znała realiów panujących w gorszych dzielnicach XIX-wiecznego Nowym Jorku, przez co jawi się jako dziewczyna naiwna i niedoświadczona. Zderza się z
rzeczywistością tego brutalnego świata, co jest dla niej trudne. To wszystko
powodowało, że momentami jej zachowanie było denerwujące. Aczkolwiek autorka
dość sprawnie ukazała zmiany, które zaczęły w niej zachodzić i decyzje, do
których zaczęła dojrzewać. Transformacja rozpoczęła się wraz ze śmiercią jej
ojca i rozwijała się z każdą stroną.
W „Płytkich grobach” nie brakuje romantycznych uniesień. Główna
bohaterka bardzo szybko poznaje przystojnego dziennikarza, Eddie’go i zbyt
wcześnie zaczyna czuć do niego coś więcej. Niestety w moim przekonaniu wątek
romantyczny rozwinął się trochę za szybko. Na pewno sprzyjał on ukazaniu
rozbicia głównej bohaterki, która była zmuszona wybierać między obowiązkiem, czyli
kandydatem na narzeczonego wybranego przez rodzinę, a nieproszonymi uczuciami
czyli biednym gryzipiórkiem. Podąży za rozumem czy za sercem?
Po długim zastanowieniu
uznałam, że jedyną rzeczą, do której mogę się przyczepić związku z przebiegiem "śledztwa" jest jego klarowność. Już po kilkunastu stronach wytypowałam sprawcę, a zostałam w
tym utwierdzona w połowie książki. Oczywiście moje podejrzenia były bardzo
ogólnie, nie znałam szczegółów. Aczkolwiek, co jak co, ale kryminał powinien
być zaskakujący. Mimo wszystko minęłabym się z prawdą, gdybym napisała, że
książkę źle mi się czytało. Wręcz przeciwnie. Cały czas coś się w niej działo.
Autorka powoli odrywała jakieś rewelacje, dlatego z przyjemnością śledziłam to
małe prywatne śledztwo Jo.
W powieści Jennifer Donnelly
pierwsze skrzypce gra rozdacie głównej bohaterki między obowiązkiem względem
rodziny i posłuszeństwem wpajanym jej od dziecka, a głodem przygody i poznaniu
prawdy dotyczącej śmierci bliskiej jej osoby. Ile jest gotowa zaryzykować dla
prawdy? Czy cena, którą przyjdzie jej zapłacić nie okaże się za wysoka? Arystokratyczna
społeczność, zachowanie pozorów i planowane korzystnych mariaży, stanowią dość
barwne tło. Myślę, że „Płytkie groby”
jest całkiem przyzwoitym kryminałem młodzieżowym. Trochę ponarzekałam, ale
muszę przyznać, że mimo wymienionych niedociągnięć, świetnie się bawiłam
śledząc poczynania Jo. Nie brakowało emocji, dość zawiłej i burzliwej historii.
Żałuję tylko swej dociekliwej natury, która każe mi drążyć dziurę w całym i
nieustannie szukać powiązań, przez co nie zostałam należycie zaskoczona, ale i
tak moje pierwsze spotkanie z twórczością pani Donnelly uważam za udane.
0 komentarze