Dlaczego oceniam tak, jak oceniam? Czyli jak wygląda mój system oceniania książek…
10:00
Co wpływa na moją
ocenę książki? Czemu taka ocena, a nie inna? Dlaczego oceniam w skali 1-10, a
nie 1-5? W tym poście postaram się odpowiedzieć na te i może kilka innych pytań
:)
Zbierałam się do
wyjaśnienia kwestii z ocenianiem już od jakiegoś czasu, bo wydaje mi się to
dość istotne, abyście wiedzieli (jeśli w ogóle Was to interesuje) skąd się biorą
moje oceny i na co zwracam uwagę w przydzielaniu punktów.
Zapraszam Was na
post! Mam nadzieję, że okaże się przydatny :)
Zacznijmy od tego, czemu oceniam w skali 1-10?
Po części wiąże się to z tym,
że tak mi łatwiej, gdyż korzystam tylko i wyłącznie z Lubimy Czytać, a nie z
GoodReads, gdzie jak wszyscy wiemy jest system 1-5. Poza tym mam wrażenie, że
ten drugi system jest trochę biedny. Nieraz mam sytuację, że brakuje mi ocen
połowicznych. Chciałabym ocenić na 7 i pół, ale nie ma takiej opcji, a w systemie z GoodReads
pod tym względem jest jeszcze gorzej. Aczkolwiek istnieje jeszcze jeden
argument – Filmweb. Spytacie „ale czemu Filmweb? Przecież on nie ma nic
wspólnego z książkami”. Już śpieszę z wyjaśnieniami. Od lat mam konto na tym
portalu. Prawdopodobnie od 14 lat, a może i dużej. I tam ocenia się w skali
1-10. Zwyczajnie się do tego przyzwyczaiłam. Moje opisy do konkretnych ocen
również pochodzą z Filmwebu i wyglądają tak:
1 – Nieporozumienie
2 – Bardzo zła
3 – Słaba
4 – Ujdzie
5 – Średnia
6 – Niezła
7 – Dobra
8 – Bardzo dobra
9 – Rewelacyjna
10 – Arcydzieło
Jakie
elementy powinna zawierać dobra książka?
(pewnie jest ich więcej, ale wymienię te dla mnie najważniejsze)
·
Bohaterowie –
dla mnie postaci to w pewien sposób rdzeń dobrej książki, jej szkielet. Bohater
musi być wyrazisty, namacalny, muszę czuć całą sobą, że ktoś taki mógłby istnieć
w realnym świecie, że jego historia jest wiarygodna i uwzględnia zarówno jego przeszłość,
jak i całą paletę emocji, które z kartek potrafią do mnie przeniknąć. Musi
zmieniać się pod wpływem doświadczeń, na moich oczach ewoluować. Tak
skonstruowany bohater potrafi postawić na nogi nawet marną książkę. Słaby, płytki,
irytujący protagonista potrafi zepsuć mój odbiór powieści. Wtedy nic nie
pomoże.
·
Styl pisania –
pięknie napisana książka potrafi wyryć się w naszej pamięci na długo. Zawsze
doceniam niebanalne pióro. Niekoniecznie musi być poetyckie, kwieciste, ale równie dobrze humorystyczne czy dosadne, jeśli
tylko idealnie wkomponuje się w treść. Najważniejsze, aby czytało się płynnie.
Styl nie powinien być, jak ja to określam toporny, trudny w odbiorze. Czasami w
moich recenzjach nie odnoszę się do stylu pisarza. Zazwyczaj robię to wtedy,
gdy styl jest poprawny, nie odbiega w żadną ze stron. Gdy jest kiepski lub
mistrzowski zawsze to zaznaczam.
· Pomysł na fabułę –
fabuła to kręgosłup dobrej książki. Jeśli jest mierna, niedopracowana, posiada
luki, całość staje się rozchybotana aż w końcu pada z wielkim hukiem. Niekoniecznie
musi być dynamiczna, nieustannie rzucać niespodziankami, ale również nie może
nieprzerwanie wiać nudą. Najgorsze, gdy akcja jest niczym sinusoida i skacze z
nudy do palpitacji serca i tak w kółko, gdyż wtedy nie opuszcza mnie wrażenie,
że jest to wymuszone. Kluczem jest płynność. Treść powinna wzbudzać we mnie ciągłe
zainteresowanie. Idealna fabuła to taka, która przyciąga niczym magnes i nie
chce puścić. Antidotum jest harmonia wypracowana w sposób naturalny.
·
Tło fabularne – kreacja świata
przestawionego jest równie istotna, jak fabuła. To ona potęguje nasze odczucia,
dostarcza wrażeń i działa na wyobraźnie. Tworzy cały klimat powieści. Nie ważne
czy jest to fantastyka z nietuzinkowym miejscem akcji, czy obyczajówka osadzona
w zwykłym mieście czy miasteczku. Z jednej strony możemy mieć postapokaliptyczną
metropolię obsianą popiołem, a z drugiej malownicze miasteczko nad oceanem. Z
każdej lokalizacji można wycisnąć piękne opisy oddziałujące na ogólną atmosferę
i działające na nasze zmysły. Nie lubię, gdy autor skupia się tylko na bieżących
wydarzeniach i bohaterach odpuszczając tło, co niestety często ma miejsce.
Równowaga nad każdym elementem musi być zachowana.
· Zakończenie –
finał książki to dla mnie sprawa bardzo istotna. Niektórzy wieńczą swoje dzieło
z wielkim hukiem, wywołującym szok i niedowierzanie, a inni stawiają na melancholie,
smutek i łzy. Każda z tych opcji jest pożądana. Najważniejsze, aby zakończenie nie
było przedobrzone, przekombinowane. Receptą są emocje. Jakiekolwiek. Złość,
smutek, łzy będące efektem wzruszenia czy szczęścia, a nawet zmieszanie. Zakończenie
powinno zapadać w pamięć, a najlepiej tego dokonać grając na uczuciach. Powinno
tworzyć z resztą książki zwartą i logiczną całość.
·
Emocje – jest
to aspekt bonusowy, co nie znaczy, że mniej ważny. Wiąże się z każdym powyższym
punktem. Książka nie wywołująca emocji jest jak burza bez piorunów, jak
samochód bez kół, czyli ułomna.
· Przyjemność z czytania
– to też czynnik dodatkowy. Nigdy nie ocenie zbyt wysoko książki, którą
męczę, przy której zasypiam na siedząco, w przypadku której marzę, aby w końcu
dotrzeć do ostatniej strony, która mnie irytuje nawet jeśli wiele innych jej elementów
jest poprawnych. Przez powieść powinnam płynąć, prześlizgiwać się z rozdziału
na rozdział. Oczywiście wybaczę małe, krótkotrwałe przestoje w akcji, ale zdecydowanie
nie powinny one się przedłużać. Autor powinien posiadać cenną umiejętność
przykuwania uwagi czytelnika, budowania skupienia.
· Wrażenie, które po sobie pozostawia – co czujemy, gdy skończymy czytać powieść? Gdy
odłożymy ją na półkę? Czujemy ulgę, melancholię, satysfakcję? Smutek, że to już
koniec? Zniecierpliwienie w oczekiwaniu na kolejny tom? To jakie uczucia nam towarzyszą
po przewróceniu ostatniej strony, są równie ważne, jak te podczas jej czytania.
Czy wracamy myślami do przeczytanej jakiś czas temu powieści, czy szybko o niej
zapominamy? Na wiele z tych pytań musimy sobie odpowiedzieć po pewnym czasie i to jak będą wyglądały nasze odpowiedzi jest wyznacznikiem udanej książki.
· Wydanie –
jest to bonus, który niekoniecznie wpływa na moją ocenę, ale jest mile widziane,
gdy książka pięknie prezentuje się na półce – ma przykuwającą wzrok okładkę,
ilustrację, mapy, elementy dekoracyjne przy rozdziałach, piękną wklejkę, twardą
okładkę (w moim przypadku). Chciałoby się napisać „nie oceniam książki po
okładce”, ale nie da się ukryć, że ludzie są wzrokowcami. Idąc do księgarni, co
pierwsze zauważamy? Oczywiście front książki. I często czy zerkniemy na opis,
decyduje pierwsze wrażenie. Odpychająca, nieestetyczna okładka może zaważyć na
tym, czy w ogóle zwrócimy uwagę na książkę. Jest to brzydka, ale jednak prawda.
Aczkolwiek w momencie czytania, wygląd powieści ma marginalne znaczenie.
Często to nie wina autora, że wydawnictwo zmieniło okładkę jego książki na
brzydszą. Nie zamierzam go za to karać ;)
Ok, teraz pojawia się pytanie, jaka musi być książka, aby uzyskać konkretną ocenę?
1/10 - NIEOROZUMIENIE
Muszę przyznać, że nigdy nie
zdarzyło mi się ocenić książkę na 1. Nigdy. Dla mnie znaczyłoby to, że powieść
jest koszmarna, tragiczna, że szkoda drzew na jej produkcję i absolutnie nawet
jeden element nie przykuł mojej uwagi. Wszystkie elementy składające się na
dobrą książkę były poniżej krytyki. Czyta się ją koszmarnie, trudno przebrnąć
przez kolejne rozdziały. Jeszcze nie miałam takiej sytuacji. Zawsze coś ratuje
powieść i któryś z tych elementów jest przynajmniej na akceptowalnym poziomie.
2/10 - BARDZO ZŁA
Może się to wydawać dziwne,
ale ocena 2 również nigdy się u mnie pojawiła. Nie do końca potrafię oddzielić od
siebie oceny 1 i 2. Co powinna posiadać książka określona mianem bardzo złej, ale
nie beznadziejnej? W moi odczuciu jest to powieść, która praktycznie nie posiada
żadnych plusów. Może jeden maleńki, ale nic więcej.
3/10 – SŁABA
W końcu przechodzimy do ocen,
które nieraz się pojawiły. Niestety. Chociaż notę 3 przydzielam bardzo rzadko.
Chyba jestem zbyt pobłażliwa. Jednak zdarza się, że ocenie tak jakąś powieść. Z
reguły są to książki nieco lepsze w odbiorze. Tragiczne, ale da się czytać –
jeśli to ma jakikolwiek sens ;) Może posiadać kilka niewielkich zalet, ale większość
elementów jednak kuleje: fabuła nie
trzyma się kupy – często jest bez polotu, jakby o niczym, bohaterowie pozostawiają
sporo do życzenia oraz inne kwestie, które w ogólnym rozrachunku powodują, że
książka jest zwyczajnie słaba.
Na 3 oceniłam np.: „Amber” Gail McHugh, „Piękny
drań” Christina Lauren, „After. Ocal mnie” Anna Todd
4/10 - UJDZIE
Pozycje oceniona 4
charakteryzują się tym, że dobrze mi się je czyta, ale nie brakuje elementów
pozostających sporo do życzenia – wiele niedociągnięć fabularnych (przynajmniej
w moim przeświadczeniu) i inne wady, które w ogólnym rozrachunku powodują, że
książka zwyczajnie jest niespecjalna. UJDZIE, to idealne słowo odnoszące się
tych tytułów. Nie są za dobre, tragiczne też nie, ale dominują w nich wady.
Wydaje mi się, że oceny 3 oraz 4 mają ze sobą sporo wspólnego. Granica między
nimi się zaciera i ciężko mi wskazać wyraźne różnice między mini. Oceniam jak dyktuje mi sumienie.
Na 4 oceniłam np.: „Mimo moich win” Tarryn Fisher, „Trzynaście
powodów” Jay Asher, „Przeznaczenie puka do drzwi” Susane
Colasanti
5/10 - ŚREDNIA
W tej grupie znajdują się książki przeciętne. Trafiają tu
powieści, których treść ma wiele niedociągnięć, ale mimo wszystko neutralizują
je zalety. Jest w nich porównywalna ilość minusów i plusów.
Na 5 oceniłam np.: „Papierowa księżniczka” Erin Watt, „Tysiąc
odłamków ciebie” Claudia Gray, „Czerwona królowa” Victoria Aveyard
6/10 - NIEZŁA
Taką ocenę otrzymują książki,
które są dobre same w sobie, ale czegoś mi w nich zabrakło. Dobrze mi się je
czytało, ale mnie nie zachwyciły. Zazwyczaj coś mi w nich zgrzytało, jakiś
element, który nie pozwał mi dać wyższej oceny, ale w ogólnym rozrachunku
książkę dało się czytać i była stosunkowo udana. Co ciekawe jest to ocena,
którą przyznaje najczęściej.
Na 6 oceniłam np.: „Księga cmentarna” Neil Geiman, „Druga
Szansa” Katarzyna Berenika Miszczuk, „Nibynoc” Jay Kristoff, „Osobliwy
dom pani Peregrine” Random Riggs
7/10 - DOBRA
W tej grupie znajdują się książki, które są dobre same w
sobie, ale nie posiadają czynnika, który by mnie porwał. Często są to powieści
nienaganne, poprawne, nie posiadające jakiejś rażącej wady, przyjemne w
czytaniu, ale nic ponad to. Po prostu są dobre. Świetnie się bawiłam podczas ich
czytania i pozostawiają po sobie pozytywne wrażenia.
Na 7 oceniłam np.: „Poradnik pozytywnego myślenia”
Matthew Quick, „P.S. I like you” Kasie West, „Czas żniw” Samantha
Shannon, „Przegląd końca świata. Feed” Mira Grant
8/10 – BARDZO
DOBRA
Tę notę otrzymują pozycje, które zrobiły na mnie większe
wrażenie. Muszą one posiadać to nieuchwytne „coś”, które powoduje, że książka
zapada w mojej pamięci. Powieść musi być emocjonalna, wciągająca, świetnie napisana.
W tej grupie nie ma miejsca na większe błędy, jedynie jakieś lekkie potknięcia
i to nieliczne.
Na 8 oceniłam np.: „Żona podróżnika w czasie” Audrey
Niffenegger, „Marsjanin” Andy Wair, „Kochając pana Danielsa” Brittainy C.
Cherry, „Obca” Diana Gabaldon
9/10 -
REWELACYJNA
Do tej grupy trafia niewiele
książek. Są niemal praktycznie idealne. Niemal. Co w praktyce oznacza książkę
bez skazy, ale w której nie zakochałam się na zabój, bo takich ze świecą szukać.
Są to powieści wyraźnie wyróżniające się na tle innych, piękne, wyjątkowe i które
wielokrotnie wspominam i polecam na prawo i lewo.
Na 9 oceniłam np.: „Życie Pi” Yann Martel, „Terror”
Dan Simmons, „Cień wiatru” Carlos Ruiz Zafon, „Making faces” Amy Harmon
10/10 -
ARCYDZIEŁO
Do tej pory w całym swoim dotychczasowym życiu ocenę 10
przyznałam 15 razy, co i tak wydaje mi się dużą ilością. Nie lubię szastać tą
najwyższą notą, dlatego że dla mnie książka ją otrzymująca jest idealna pod
każdym względem. Jestem w niej zakochana ❤ Każdy element jest dla
mnie doskonały. Książka wzbudza we mnie czysty zachwyt :D Jest wybitna!
Na 10 oceniłam np.: „Gra o tron” George R.R. Martin, „Droga
Królów” Brandon Sanderson, „Oddam ci słońce” Jandy Nelson
Moje oceny są czysto subiektywne, nie
ukrywam, że często dyktowane emocjami. Ocenianie nie jest łatwą sprawą, często
nie mogę się zdecydować, jaką ocenę przyznać książce, ale mam nadzieję, że co
nieco Wam rozjaśniłam sprawę ;)
Na koniec chciałam zaznaczyć,
że oceniam książki gatunkami.
Dawniej tego nie robiłam, co stworzyło pewien problem. Po przeczytaniu „Drogi królów” Sandersona przyszedł czas
na notoryczne obniżanie ocen książkom fantastycznym, bo niewiele dorównywało
tej cudownej powieści. Od tamtej pory uznałam, że fantastyka to fantastyka,
romans to romans i to ułatwiło trochę moje życie ;) Zdecydowanie trudno
porównać kryminał do sci-fi – oczywiście patrząc całościowo, ale jednak. Poza
tym osobną grupę stanowią młodzieżówki, bo nie do końca potrafię porównać
fantastykę kierowaną do młodszych czytelników do np. high fantasy. Każdy
gatunek ma dla mnie pewne cechy, które cenie i których obecność podwyższa moją
ocenę.
Oczywiście każdy z nas ma inne wymagania i
inne potrzeby i być może nasze systemy oceniania się różnią. Jestem bardzo
ciekawa jak ta kwestia wygląda u Was. Przywiązujecie jakąkolwiek wagę do waszego
systemu oceniania? Oceniacie książkę według gatunków, czy raczej porównujecie
do wszystkich książek przez was przeczytanych nie zważając na kategorie?
Będzie mi bardzo przyjemnie jeśli przyłączycie się do dyskusji :D
0 komentarze