RECENZJA: Biały oleander - Janet Fitch

08:12

AUTOR: Janet Fitch
TYTUL ORYGINALU: White Oleander
CYKL: jednotomowa
STRON: 420
WYDAWNICTWO: Świat Książki
DATA WYDANIA: 2003
GATUNEK: Obyczajowa/Dramat
NARRACJA: pierwszoosobowa
BOHATER: Astrid Magnussen (12-21 lat)

CZAS CZYTANIA: 10 dni
MOJA OCENA: ★★★★★★☆☆

PIERWSZE  ZDANIE:
„Od pustyni ciągnął gorący Santa Anas.”
OPIS:
Ingrid, ekstrawagancka poetka, truje swojego kochanka, gdy ten zamierza ją opuścić. Przez sąd skazana na dożywocie, tym samym skazuje swoją dwunastoletnią córkę Astrid na życie w rodzinach zastępczych. Astrid, dla której matka staje się w końcu postacią niemal mityczną, w licznych rodzinach zastępczych stara się znaleźć kobietę, która zapewniłaby jej miłość i siłę, czyli to, czego nie zaznała w domu rodzinnym. Pełna lęku i obaw, odnajduje wreszcie swoje "ja", ucząc się na błędach i doświadczeniach, co to jest seks, pieniądz, miłość, niezależność, odwaga.

RECENZJA:
Na kartach Janet Fitch przenosi nas do słonecznej Kaloforni, gdzie 12-letnia Astrid Magnussen wychowywana jest przez samotną matkę. Ingrid ma dość specyficzne podejście do wychowywania córki. Ma swoja filozofię życiową, unikalny styl życia, którym próbuję zarazić Astrid. Jest to niesamowicie sina kobieta, niezależna oraz pewna siebie. Jej życie skupione jest tylko i wyłącznie na własnych przyjemnościach i potrzebach. W obliczu życiowych zawirowań przestaje zwracać uwagę na córkę. Zraniona przez mężczyznę, zhańbiona i oślepiona chęcią zemsty nie zastanawia się nad losem nastoletniej dziewczynki.

„Perły nie były naprawdę białe, był to ciepły, ostrygowy kolor beżowy. Rozdzielały je niewielkie węzełki toteż gdyby sznur pękł, spadłaby tylko jedna perła. Chciałam aby takie było moje życie, zabezpieczone węzełkami - jak coś spadnie, to wszystko się nie rozsypie.

Takim sposobem Astrid traci matkę, która trafia do więzienia za popełnienie morderstwa. Od tej chwili zaczyna się tułaczka dziewczyny, w której życiu zaczynają się przewijać różne rodziny zastępcze.  Patologia – to pierwsze słowo, które przychodzi mi na myśl o ludziach, do których trafia dziewczyna. Nie są to normalne, spokojne rodziny odpowiednie dla cichej i wrażliwej Astrid, która wkracza w nastoletni okres buntu. Poza tym dziewczyna nie potrafi się uwolnić od swojej dominującej matki. Jest ona cały czas obecna w życiu córki, pomimo dzielącej je odległości i krat więziennych.

„Nie miej nadziei, że znajdziesz ludzi, którzy cię zrozumieją, że znajdziesz kogoś kto wypełni tę przestrzeń. Inteligentna, wrażliwa osoba należy do wyjątków, bardzo rzadkich wyjątków. Jeśli spodziewasz się, że znajdziesz ludzi, którzy cię zrozumieją, rozczarowanie wznieci w tobie mordercze zapędy.

Astrid nosi znamię przeszłości, jest napiętnowana występkiem swojej matki. Nie potrafi poradzić sobie z ciężarem jaki musi dźwigać mimo młodego wieku – dąży do autodestrukcji. Nie może prowadzić zwykłego, prostego, szczęśliwego życia. Jest nad wyraz dojrzała, bardzo wrażliwa, ma duszę artystki. W niesamowity sposób umie się przystosować do nowych sytuacji - niczym kameleon. Jest również bardzo podatna na wpływy innych ludzi. Szuka zrozumienia, akceptacji, a przede wszystkim prostej, rodzicielskiej miłości. W Każdej spotkanej kobiecie widzi osobę, która mogłaby dać jej to, czego nigdy nie zaznała od swojej prawdziwej matki. Każdy mężczyzna jest potencjalnym ojcem, którego nigdy nie miała.
Janet Fitch w mistrzowski sposób ukazała siłę miłości córki do matki. To, że w obliczu tak silnego, nieokiełzanego uczucia jesteśmy bezradni.

„Miłość jest humorzasta. Męcząca. Stawia wymagania, miłość Cię wykorzystuje, zmienia zdanie. Ale teraz nienawiść to jest coś, co można wykorzystać. Urzeźbić jest poręczna. Twarda lub miękka, niezależnie od potrzeby miłość Cię poniża, a nienawiść utula, jest taka kojąca.

Książka momentami była nużąca, a styl autorki ciężki. Nie czytało się jej w sposób płynny i szybki. Ciężko było mi się wciągnąć w fabułę, porwać historii opowiedzianej przez Astrid. Akcja była często przerywana bujaniem w obłokach dziewczyny czy retrospekcji w postaci wspomnień z wczesnego dzieciństwa. Poza tym w powieści jest sporo metafor, przenośni, zapożyczeń językowych, odniesień do kultury i sztuki. Często musiałam najnormalniej w świecie odłożyć książkę i odetchnąć, bo historia ta mocno przytłacza, nieco się dłuży. Nie umniejsza to jednak faktu, że powieść jest przejmująca i zapada w pamięć. Ciężko pogodzić się z tym jak los potrafi wywrócić życie do góry nogami, jak okrutny i niesprawiedliwy potrafi być.

Chciałaś wiedzieć. Nie odwracaj kamieni, jeśli nie chcesz zobaczyć bladych stworzeń, które pod nimi mieszkają.

 „Biały oleander”, to tak naprawdę książka o poszukiwaniu siebie, wewnętrznego spokoju, swojego miejsca w świecie, akceptacji, przebaczaniu oraz nierozerwalnej więzi między matką i córką. Po skończeniu lektury moje problemy, niepowodzenia przestały mieć jakiekolwiek znaczenie w obliczu tak wielkiego cierpienia głównej bohaterki. Warto pamiętać, że każde bolesne doświadczenie kształtuję nas jako ludzi. Tylko od nas zależy jak to wykorzystamy, czy obrócimy to na naszą korzyść czy wręcz przeciwnie.  Jesteśmy sumą naszych doświadczeń. 

„Człowiek potrafi znieść wszystko. Ból, którego nie możemy znieść, zabija nas od razu.

9 komentarze

  1. Słyszałam o filmie o tym samym tytule, ale nawet nie wiedziałam, że jest on ekranizacją książki. Dobrze, że jeszcze go nie obejrzałam, bo będę mogła najpierw zapoznać się z powieścią ;)
    Aleja Czytelnika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja oglądałam film dawno temu i wtedy nie miałam pojęcia, że jest na podstawie książki, ale jak tylko się dowiedziałam, to musiałam ją przeczytać :) Niestety w moim przypadku najpierw był film, a później książka.

      Usuń
  2. Genialna recenzja, swoimi słowami zachęciłaś mnie bardzo do przeczytania, zwłaszcza w podsumowaniu. Myślę, że ta książka zostanie długo w mojej pamięci :)

    http://skrytaksiazka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło :) Książka na pewno warta uwagi.

      Usuń
  3. No, no, mimo kilku wad z chęcią sięgnę po tę książkę. :)
    Dziękuję za odwiedziny u mnie i pozdrawiam serdecznie!
    http://hon-no-mushi-da.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Za mną od dawna chodzi film, który wiele osób mi zachwalało. Nawet nie wiedziałam, że powstał na podstawie książki! Twoja recenzja zachęciła mnie do przeczytania pierwowzoru. A co do trudności we wciągnięciu się w fabułę - tak bardzo często mi się ostatnio zdarza :)
    Pozdrawiam,
    http://magiel-kulturalny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. bardzo podoba mi się kolorystyka Twojego bloga.
    co do książki, nie byłam nią zachwycona. za to wielkie wrażenie zrobiła na mnie ekranizacja, którą oglądałam wiele razy. pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetnie :))
    Obserwuje i zapraszam do mnie :)
    http://bookfortou.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Oglądałam film, ale za książkę się jeszcze nie wzięłam. Musze na dorobić braki ;)

    OdpowiedzUsuń