RECENCJA: Endgame. Klucz Niebios - James Frey, Nils Johnson-Shelton

09:12

AUTOR: James Frey, Nils Johnson-Shelton
TYTUL ORYGINALU: Endgame. Sky Key
CYKL:  Endgame #2
STRON: 512
WYDAWNICTWO: Sine Qua Non
DATA WYDANIA: 21 października 2015
GATUNEK: Young Adult / Fantastyka
NARRACJA: trzecioosobowa
BOHATER: Sarah Alopay, Jago Tlaloc, Aisling Kopp i inni

CZAS CZYTANIA: 5 dni
MOJA OCENA: ★★★★★★★☆☆☆

PIERWSZE  ZDANIE:
„- Tarki, tarki, tarki…"
OPIS:
Kontynuacja międzynarodowego multimedialnego fenomenu Endgame. Wezwanie!
Klucz Ziemi został już odnaleziony. Pozostały jeszcze dwa. I dziewięciu Graczy. Tylko jeden może zwyciężyć. Toczy się gra o istnienie ludzkości.
Aisling Kopp wierzy w niemożliwe: Endgame może zostać powstrzymane. Zanim jednak dociera do domu, przechwytuje ją CIA. Wiedzą o Endgame. I mają własny pomysł, jak powinno zostać rozegrane. Pomysł, który może zmienić wszystko.
Hilal ibn Isa al-Salt ledwo przeżył atak, który potwornie go okaleczył. Teraz wie o czymś, o czym pozostali gracze nie mają pojęcia. Aksumowie są w posiadaniu sekretu, który może ocalić ludzkość, a nawet pokonać istoty stojące za Endgame.
Sarah Alopay zdobyła pierwszy klucz. Niestety kosztowało ją to zbyt wiele. Jedyną rzeczą, która pozwoli jej utrzymać demony z daleka, jest udział w grze. Gra, żeby wygrać.
Klucz Niebios – gdziekolwiek jest i czymkolwiek jest – będzie następny. Pozostałych przy życiu dziewięciu graczy nic nie powstrzyma przed jego zdobyciem.

RECENZJA:
Po ogromnych emocjach jakich doznałam w trakcie czytania pierwszej części trylogii Endgame, nie potrafiłam długo czekać na lekturę drugiego tomu serii. Tym bardziej, że ze wszystkich stron byłam bombardowana przychylnymi opiniami, zachwalającymi Klucz Niebios. Czułam się wręcz osaczona i nie pozostało mi nic innego jak sięgnąć po powieść Freya i Johnsona-Sheltona.

Jeśli czytaliście moją recenzję Endgame.Wezwanie wiecie, że choć mi się podobała, odczuwałam pewien niedosyt. Autorzy w zbyt małym stopniu skupili się na bohaterach, a prym wiodła błyskawiczna akcja. W drugim tomie postaci jest nieco mniej - dziewięciu przedstawicieli starożytnych cywilizacji i dwa klucze do zdobycia i ocalenia swojego ludu.

Podobnie jak w pierwszym tomie, tak i tutaj nie brakuje zawrotnej prędkości, niespodziewanych zwrotów akcji, szokujących, krwawych scen, podstępów i fortelów. Bohaterowie wielokrotnie wykazują się sprytem, nieczystymi zagrywkami oraz cwaniackimi wybiegami przez co nie sposób się nudzić. Czytając tę książkę moja wyobraźnią działała na najwyższych obrotach. Miałam wrażenie jak bym oglądała film akcji.

Jednak jeśli czytaliście tom pierwszy to wiecie, że Endgame to nie tylko akcja, ale również, a może przede wszystkim tajemnice. W Kluczu Niebios autorzy uchylają nieco rąbka tej wielkiej łamigłówki. Mamy szanse odpowiedzieć sobie na kilka nurtujących nas pytań, które zrodziły się po lekturze pierwszego tomu. Jednak wraz z tymi odpowiedziami pojawiły się nowe znaki zapytania.

Jednym z minusów powieści są w dalszym ciągu postacie. Miałam nadzieję, że pod tym względem coś się zmieni, ale niestety tak się nie stało – przynajmniej nie w takim stopniu jakim bym oczekiwała. Autorzy poświęcają więcej uwagi bohaterom, bo w końcu jest ich mniej. Miałam wrażenie, że skupili się najbardziej na Sarah Alopay, jej sumieniu, poczuciu winy spowodowanym wydarzeniami z poprzedniej części.  Szczerze mówiąc było to ukazane w taki sposób, że nie wywołało we mnie współczucia. Kolejną postacią, której zostało poświęcone więcej uwagi był An Liu, co mnie niezmiernie ucieszyło, bo muszę przyznać, że jego osoba bardzo intrygowała mnie w pierwszej części. Na koniec pozostawiłam Hilala Ibn Isa Al-Saltaktóry był w tym tomie bardziej widoczny i przyczynił się do rozwoju wydarzeń. Cała reszta była potraktowana mocno po macoszemu. Głownie Jago Tlaloc, co mnie nieco ubodło, bo miałam nadzieję, go lepiej poznać. Nie ukrywam, że trudno było mi zżyć się z jakimkolwiek bohaterem, obdarzyć kogoś szczególną sympatią. Co więcej Frey i Johnson-Shetlon starają się wybielić niektórych bohaterów, ukazać ich człowieczeństwo, dylematy, pokazać ich z tej ludzkiej strony. Podobało mi się to, że został poruszony temat większego dobratego, że człowiek czasami jest zmuszony, aby z dwojga złego wybrać to mniejsze zło.


Jeśli chodzi o realność powieści, nie rozkładam każdej sceny na czynniki pierwsze, bo nie ma to sensu. Po prostu książka nie jest w 100% realna, co mi osobiście nie przeszkadza. Autorzy wyraźnie szli w kierunku rozrywki, to im się udało i tak chcę traktować tą serię. Nie mam zamiaru czepiać się cudownych zdolności graczy, ich wyjątkowej siły, zręczności, tego, że potrafią pokonać każdego agenta specjalnego: CIA, MI6, SAS – walka z nimi to dla nich kaszka z mleczkiem. Gracze to osoby od wczesnego dzieciństwa szkolone na zabójców i asasynów, dlatego przyjmuję do wiadomości, że są niezwykle zahartowani i praktycznie niezniszczalni – i niech tak zostanie.

Przy lekturze Klucza Niebios nie ma czasu na chwile wytchnienia i odsapnięcia. Od pierwszej strony jesteśmy rzuceni na głęboką wodę i towarzyszymy bohaterom w ich zmaganiach o uratowanie cywilizacji. Efektowna walka, dynamiczna akcja, kosmiczne tajemnice, to zwroty, które idealnie określają tę książkę. W tej chwili pozostaje mi czekanie na ostatnią część – mam nadzieję, że szybko będę mogła powrócić do tego niezwykle zagadkowego i intrygującego świata. 

0 komentarze