RECENZJA: Listy do brata - Vincent van Gogh
16:13
AUTOR: Vincent van Gogh
TYTUL
ORYGINALU: Lettres à son frère Théo
CYKL: jednotomowa
STRON: 511
WYDAWNICTWO:
Czytelnik
DATA WYDANIA: 2002
NARRACJA: epistolarna
CZAS CZYTANIA: ok. 2
tygodnie
RECENZJA:
Odkąd choć trochę zaczęłam
interesować się malarstwem czy raczej ogólnie pojętą sztuką, to twórczość
Vincenta van Gogha od razu stała mi się bliska i obok Salvadora Dali mogłam
umieścić go w gronie moich ulubionych malarzy. Holenderski artysta z pewnością prowadził
bogate i burzliwe życie. W jego dorobku znalazło się ponad 2000 prac oraz setki
(ponad 800) listów do całej rodziny, szczególnie do młodszego brata Thea (ponad
600). Zbór „Listy do brata” zawiera
tylko ich część i rozpoczyna się korespondencją z sierpnia 1872 roku, kiedy to
Vincent miał 19 lat.
Listy pierwszy raz zostały
opracowane i przetłumaczone w 1913 roku przez wdowę po Theo, Johannę van Gogh-Bonger. Zbiór podzielony został na okresy uwzględniające aktualne
miejsce pobytu van Gogha (Haga, Londyn, Paryż, Dordrecht, Amsterdam itd.), a
zmieniały się one stosunkowo często, gdyż malarz przeprowadzał się wielokrotnie
szukając lepszych warunków do życia. Każdy ten przedział czasowy zaczyna się wstępem
streszczającym najistotniejsze wydarzenia z życia artysty. Nie ukrywam, że
trochę mi to przeszkadzało, gdyż skrót ten poprzedza zdarzenia zawarte w
listach, co wywołuje lekkie zagubienie. Żałuje również, że książka ta nie już
dostępna w wersji tradycyjnej (czytałam ebooka) oraz że nie została lepiej
wydana. Mogłabym zapłacić dużo więcej, wiedząc, że listy zostały wzbogacone o
szkice artysty, które nieraz zdobiły jego korespondencje.
„Ktoś ma wielki płomień w duszy, ale nikt nie
przychodzi się przy nim ogrzać; przechodnie widzą tylko nikły dym unoszący się
z komina i idą dalej swoją drogą.”
Jak powszechnie wiadomo
Vincent van Gogh za swojego życia nie sprzedał żadnego obrazu. Znajdował się na
utrzymaniu brata i w przeważającej mierze właśnie o tym są listy – problemach finansowych,
biedzie, wydatkach. Ale nie brakuje również wynurzeń na temat religii, miłości,
społeczeństwa oraz literatury, którą van Gogh uwielbiał (czytywał Hugo, Zolę, Balzaca, Szekspira, Dickensa, Tołstoja). Spostrzeżenia te są wyjątkowo trafne i pokazują ponadprzeciętną inteligencję, przenikliwość oraz wrażliwość malarza. Listy są niezwykle
szczere, nieraz wzruszające. Aż boli serce, kiedy czyta się z jakimi
trudnościami i nieprzychylnością borykał się malarz. Tylko Theo go rozumiał,
tylko w nim miał wsparcie i akceptację. Listy idealnie ukazują jak nastroje van
Gogha zmieniały się na przestrzeni lat, bo trzeba przyznać, że artysta miał
burzliwą naturę i niełatwy charakter. Możemy również wyłuskać, jak wyglądało
jego spojrzenie na sztukę – nie tylko na tę tworzoną przez siebie, ale i
innych, jak chociażby zaprzyjaźnionych artystów Emile’a Bernadra oraz Paula Gauguina.
„Cóż, cierpieć bez skargi to
jedyna rzecz, której należy się nauczyć w tym życiu.”
Reasumując
„Listy do brata” stanowią świetne
dopełnienie wiedzy o życiu Vincenta van Gogha. Dzięki nim choć w minimalnym
stopniu możemy poczuć, jakie uczucia towarzyszyły mu w konkretnych etapach
życia, mieć wgląd w jego psychikę, poznać jego poglądy, a szczególnie zaobserwować
jak wyglądała jego relacja z bratem, który był dla niego najlepszym
przyjacielem, powiernikiem i wsparciem. Jeśli interesujecie się malarstwem,
jeśli nurtują Was koleje losu uzdolnionego artysty, jakim niewątpliwie był Vincent
van Gogh, to polecam wam ten zbiór listów, który stanowi niezwykle bogate źródło
informacji na temat jego życia i osobowości.
„Czuję tak
wielką potrzebę malowania, że jestem zdruzgotany psychicznie i wyczerpany
fizycznie, właśnie dlatego, że nie mam innego sposobu, by zwrócić ci
kiedykolwiek wydane pieniądze.
Nie mogę nic na to poradzić, że moich obrazów nie podobna sprzedać.
Nadejdzie jednak dzień, kiedy okaże się, że są one więcej warte, niż kosztowały, że są czymś więcej niż ceną farb i mego nędznego życia.”
Nie mogę nic na to poradzić, że moich obrazów nie podobna sprzedać.
Nadejdzie jednak dzień, kiedy okaże się, że są one więcej warte, niż kosztowały, że są czymś więcej niż ceną farb i mego nędznego życia.”
Po lewej Theo. Na całej reszcie Vincent van Gogh.
0 komentarze