RECENZJA: Rozkaz zagłady - James Dashner
17:43
AUTOR: James Dashner
TYTUL
ORYGINALU: The Kill Order
CYKL: Więzień labiryntu #0,5
STRON: 420
WYDAWNICTWO:
Papierowy
Księżyc
DATA WYDANIA: 18 listopada 2015
GATUNEK: Young Adult/Postapokalipsa
NARRACJA: trzecioosobowa
BOHATER: Mark
CZAS CZYTANIA: 3 dni
MOJA OCENA: ★★★★★★★☆☆☆
PIERWSZE ZDANIE:
„Teresa patrzyła na swojego
najlepszego przyjaciela i zastanawiała się, jakie to uczucie – zapomnieć o
nim.”
OPIS:
Zanim
weszli do labiryntu padł rozkaz zagłady…
„Rozkaz zagłady” to długo wyczekiwany przez fanów prequel bestsellerowej trylogii „Więzień labiryntu”, która zawładnęła wyobraźnią czytelników na całym świecie.
Po pełnej napięcia i dramatycznych wyborów wędrówce przez świat ogarnięty Pożogą, który można było śledzić w poprzednich tomach tej serii, miłośnicy „Więźnia labiryntu” czekają na kolejną porcję odpowiedzi na wiele pytań.
Co się stało zanim Thomas i reszta Streferów znaleźli się w labiryncie? Jak rozwijała się Pożoga? Jak i dlaczego w ten sposób potoczyły się losy bohaterów i całego świata? Jakie pułapki tym razem przygotował dla czytelników James Dashner?
„Rozkaz zagłady” to pełen nieustającej akcji i trzymający w napięciu do ostatniej strony czwarty tom cyklu „Więzień labiryntu”, który jest pozycją obowiązkową dla każdego miłośnika tej serii.
Sądzili, że koniec świata już nastąpił.
Zanim powstał Dreszcz, zanim zbudowano Strefę, zanim Thomas znalazł się w Labiryncie, rozbłyski słoneczne wypaliły powierzchnię Ziemi, zabijając większość populacji globu.
Najgorsze dopiero nastąpi.
Mark i Trina byli tam, gdy to się stało. Przetrwali. Ale teraz wśród ocalałych szerzy się wirus. Wirus, który sprawia, że ludzie wpadają w morderczy szał. Nie ma leku. Nie ma dokąd uciekać. Są przekonani, że istnieje sposób, aby uratować tych, którzy ocaleli – jeśli uda im się przeżyć. Bo w tym nowym, spustoszonym świecie każde życie ma swoją cenę. A dla niektórych jesteś więcej wart martwy niż żywy.
Koniec to zarazem początek.
„Rozkaz zagłady” to długo wyczekiwany przez fanów prequel bestsellerowej trylogii „Więzień labiryntu”, która zawładnęła wyobraźnią czytelników na całym świecie.
Po pełnej napięcia i dramatycznych wyborów wędrówce przez świat ogarnięty Pożogą, który można było śledzić w poprzednich tomach tej serii, miłośnicy „Więźnia labiryntu” czekają na kolejną porcję odpowiedzi na wiele pytań.
Co się stało zanim Thomas i reszta Streferów znaleźli się w labiryncie? Jak rozwijała się Pożoga? Jak i dlaczego w ten sposób potoczyły się losy bohaterów i całego świata? Jakie pułapki tym razem przygotował dla czytelników James Dashner?
„Rozkaz zagłady” to pełen nieustającej akcji i trzymający w napięciu do ostatniej strony czwarty tom cyklu „Więzień labiryntu”, który jest pozycją obowiązkową dla każdego miłośnika tej serii.
Sądzili, że koniec świata już nastąpił.
Zanim powstał Dreszcz, zanim zbudowano Strefę, zanim Thomas znalazł się w Labiryncie, rozbłyski słoneczne wypaliły powierzchnię Ziemi, zabijając większość populacji globu.
Najgorsze dopiero nastąpi.
Mark i Trina byli tam, gdy to się stało. Przetrwali. Ale teraz wśród ocalałych szerzy się wirus. Wirus, który sprawia, że ludzie wpadają w morderczy szał. Nie ma leku. Nie ma dokąd uciekać. Są przekonani, że istnieje sposób, aby uratować tych, którzy ocaleli – jeśli uda im się przeżyć. Bo w tym nowym, spustoszonym świecie każde życie ma swoją cenę. A dla niektórych jesteś więcej wart martwy niż żywy.
Koniec to zarazem początek.
RECENZJA:
Prequel „Więźnia labiryntu” to historia opowiedziana z perspektywy nastoletniego Marka. Cofamy się trzynaście lat w stosunku do wydarzeń z pierwszego tomu serii. Chłopak prowadzi stosunkowo spokojne życie w osadzie w wysokich partiach Apallachów. Ma grupkę przyjaciół, na których może liczyć w każdej sytuacji oraz ukochaną dziewczynę Trinę. Niestety ich sielanka nie trwa długo. Nad ich wioską pojawia się górolot, który zwiastuje zagładę. Prawie wszyscy mieszkańcy zostają zarażeni wirusem - część z nich umiera w ogromnych męczarniach, a część traci zmysły. Mark z grupką przyjaciół, zmuszony jest uciekać…
Prequel „Więźnia labiryntu” to historia opowiedziana z perspektywy nastoletniego Marka. Cofamy się trzynaście lat w stosunku do wydarzeń z pierwszego tomu serii. Chłopak prowadzi stosunkowo spokojne życie w osadzie w wysokich partiach Apallachów. Ma grupkę przyjaciół, na których może liczyć w każdej sytuacji oraz ukochaną dziewczynę Trinę. Niestety ich sielanka nie trwa długo. Nad ich wioską pojawia się górolot, który zwiastuje zagładę. Prawie wszyscy mieszkańcy zostają zarażeni wirusem - część z nich umiera w ogromnych męczarniach, a część traci zmysły. Mark z grupką przyjaciół, zmuszony jest uciekać…
Aby lepiej poznać losy
głównego bohatera, autor decyduje się na liczne retrospekcje. Co ciekawe postanawia
ukazać nam je w formie snów Marka, a raczej koszmarów, które nawiedzają
chłopaka. To właśnie z nich dowiadujemy się, jak zaczęła się apokalipsa, która
doprowadziła do zmiany klimatu na Ziemi. Jeden tragiczny w skutkach dzień
połączył Marka z reszta bohaterów i od tej pory stali się nierozłączną ekipą,
gotową zrobić dla siebie wszystko. Razem przeszli przez piekło. Byli świadkami
rozbłysków słonecznych, które zdewastowały planetę i drastycznie przemieniły
jej klimat.
U mnie występuje pewien
nawracający problem, jeśli chodzi o książki Jamesa Dashnera – lubię wykreowane
przez niego postaci, ale nic ponadto. Jakoś szczególnie im nie kibicuje. Po
prostu pochłaniam strona za stroną bez większych emocji. Tak było z podstawową
trylogią autora i niestety nic się nie zmieniło. Mark jest sympatyczny,
honorowy… ale nie wyróżnia się niczym szczególnym i wiem, że nie zostanie na
długo w mojej pamięci. Aczkolwiek muszę wspomnieć o jednej rzeczy, która mi się
podobała. Autor nie zrobił z nastoletnich bohaterów super silnych, odpornych
psychicznie i fizycznie postaci. Mark jest osobą, która woli nie podejmować
trudnych decyzji, zdecydowanie woli je pozostawić dorosłym. Po prostu nie chcę
zrzucać na siebie takiej odpowiedzialności. To Alec, były żołnierz dźwiga
brzemię całej grupy. Niejednokrotnie ratuje skórę swoim podopiecznym, podejmuje
za nich trudne decyzje. Dziki temu świat wykreowany przez Dashnera jest
bardziej realistyczny, bo według mnie nic nie brzmi bardziej idiotycznie niż
grupka nastolatków ratujących świat.
„Rozkaz zagłady” z jednej strony daje odpowiedzi na wiele pytań - dowiadujemy się, jak wyglądały pierwsze dni apokalipsy oraz możemy zaobserwować
przebieg epidemii, jaka kryje się od nazwą Pożoga. Nie ukrywam, że bardzo
chciałam dowiedzieć się czegoś więcej o labiryncie i miałam nadzieję, że ten
tom wyjaśni nieco w tej kwestii, ale niestety tak się nie stało. Autor praktycznie w ogóle
nie poruszył tego tematu – jedynie w prologu i epilogu dostajemy jakieś skrawki
informacji. Aczkolwiek uwielbiam książki postapokaliptyczne, a „Rozkaz zagłady” wpasowuje się do tego
gatunku idealnie. Autor w naprawdę ciekawy sposób połączył katastrofę
klimatyczną z przerażającą epidemią. Obrazy ludzi pogrążających się w coraz
większym szaleństwie świetnie budowały klimat i mimo iż nie jestem zadowolona, że to kolejna seria ciągnąca się w nieskończoność, to zapewne sięgnę po kolejny tom, aby dostać odpowiedzi na nurtujące mnie pytania - tylko mam nadzieję, że tym razem faktycznie je dostane...
Cykl „Więzień labiryntu”:
0,5.
Rozkaz zagłady
0,6.
Kod gorączki
1. Więzień labiryntu
2. Próby ognia
3. Lek na śmierć
0 komentarze