RECENZJA: Bez słów - Mia Sheridan
18:37
TYTUL ORYGINALU: Archer’s Voice
CYKL: jednotomowa
STRON: 400
WYDAWNICTWO: Otwarte
DATA WYDANIA: 30
marca 2016
GATUNEK: New Adult / Romans
NARRACJA: pierwszoosobowa
BOHATER: Bree / Archer
CZAS CZYTANIA: 1 dzień
MOJA OCENA: ★★★★★★★★★☆
PIERWSZE ZDANIE:
„Mityczne centaury znane były ze swoich wybryków: skłonności
do pijaństwa i głośnego, lubieżnego zachowania.”
OPIS:
Czy
są takie rany, których miłość nie zdoła uleczyć?
Archer, obarczony niewypowiedzianym cierpieniem, mieszka w swojej samotni blisko lasu. Jest przekonany, że tylko tyle mu zostało.
Do sennego, pobliskiego miasteczka przybywa Bree. Dziewczyna liczy na to, że w końcu odnajdzie rozpaczliwie poszukiwany spokój. Gdy spotyka Archera, jej początkowa nieufność zamienia się w rosnącą fascynację outsiderem. Próbując przedrzeć się przez warstwy niedostępności i dzikości, jakimi Archer przez lata zasłaniał się przed innymi, Bree powoli rozbiera go z kolejnych tajemnic.
Czy budzące się w ciszy uczucie uwolni ich od bolesnej przeszłości?
Archer, obarczony niewypowiedzianym cierpieniem, mieszka w swojej samotni blisko lasu. Jest przekonany, że tylko tyle mu zostało.
Do sennego, pobliskiego miasteczka przybywa Bree. Dziewczyna liczy na to, że w końcu odnajdzie rozpaczliwie poszukiwany spokój. Gdy spotyka Archera, jej początkowa nieufność zamienia się w rosnącą fascynację outsiderem. Próbując przedrzeć się przez warstwy niedostępności i dzikości, jakimi Archer przez lata zasłaniał się przed innymi, Bree powoli rozbiera go z kolejnych tajemnic.
Czy budzące się w ciszy uczucie uwolni ich od bolesnej przeszłości?
Bree postanawia odciąć się
od swojej przeszłości, dlatego opuszcza rodzinne strony i udaje się do Pelion -
uroczego miasteczka położonego nad jeziorem. Pragnie pobyć w samotności,
wyciszyć się, przemyśleć dotychczasowe życie oraz zapomnieć o traumatycznych
przeżyciach jakich doświadczyła. Nie spodziewa się, że na jej drodze stanie on…
Archer jest outsiderem,
wyrzutkiem, który całkowicie odciął się od lokalnej społeczności, zaszył się w
swojej chatce nieopodal lasu i rzadko pokazuje się w miasteczku. Uchodzi za
dziwoląga i odludka. Niewątpliwie pasuje mu taki styl życia, uważa, że nie
zasługuje na nic lepszego. Pogodził się z tym, że nie czeka go nic pozytywnego
w życiu, ale okazuje się, że los ma względem niego inne plany.
Jak wiecie, bądź nie i dopiero was o tym
informuję – uwielbiam książki New Adult, ale istotne jest dla mnie, aby takowa
powieść była odpowiednio zbalansowana. Co to znaczy? Nie przepadam za
książkami, w których jest za dużo romansu w romansie – jakkolwiek to brzmi.
Idealna powieść z tego gatunku to taka, w której sceny erotyczne nie dominują, a są jedynie
dodatkiem i co najważniejsze są napisane w subtelny i niedopychający sposób.
Poza tym nie przepadam, gdy autorka pokusi się o zbyt wielki tragizm. Jeśli na
bohaterów spada tragedia za tragedią, to dla mnie jest to zbyt nierealne. Bo
życie jest jak spirala – gdy jesteśmy na szczycie, nagle spadamy w dół, by
następnie znowu się podnieść.
Sięgając po książkę Mii Sheridan, zastanawiałam się czy autorce uda się sprostać moim oczekiwaniom. I wiecie co?
Byłam w szoku, bo nie dość, że sprostała, to jeszcze ponad to niebywale
pozytywnie mnie zaskoczyła. Autorka świetnie wszystko wyważyła. Książka ta, to
piękna historia dwojga zagubionych ludzi, którzy mimo przeciwności losu próbują
ułożyć sobie życie na nowo. Niosą w sobie ogromny ból i ciężar, który ich
przytłacza, ale aby o nim zapomnieć, wystarczy im sama obecność tej drugiej osoby. Niepotrzebne są
im słowa, aby wyrazić swoje uczucia, bo czasami cisza wyraża więcej niż słowa.
Książka ta jest przeraźliwie emocjonalna.
Pochłonęła mnie bez reszty – nie potrafiłam się od niej oderwać. Bardzo
polubiłam bohaterów, a co najważniejsze ich los był dla mnie szalenie istotny.
Kibicowałam im od początku do końca, przeżywałam każde najdrobniejsze
wydarzenie, denerwowałam się i złorzeczyłam kiedy popełniali błędy, płakałam i
śmiałam się razem z nimi, współczułam kiedy cierpieli. I właśnie to w tej
książce jest najlepsze – te wszystkie emocje przelewające się przeze mnie.
Niewątpliwie jest to jedna z najlepszych
książek z tego gatunku jakie przeczytałam. Nie jest to zwykła historia o
miłości, jakich wiele. W dużej mierze traktuje o nietolerancji i
odrzuceniu, które spycha ludzi na margines społeczny z całkowicie nieistotnych
powodów. To historia o akceptacji, o próbie pogodzenia się ze swoim losem, a przede wszystkim o poczuciu własnej wartości, która rzutuje na całość naszego życia.
Polecam gorąco!
Książka przeczytana w ramach Book Tour'u
zorganizowanego przez Tysiąc żyć czytelnika.
0 komentarze