RECENZJA: Muza - Jessie Burton

16:20

AUTOR: Jessie Burton
TYTUL ORYGINALU: The Muse
CYKL:  jednotomowa
STRON: 480
WYDAWNICTWO: Literackie
DATA WYDANIA: 24 listopada 2016
GATUNEK: Obyczajowa
NARRACJA: pierwszoosobowa/trzecioosobowa
BOHATER: Odelle (26 lat) / Oliwia (19 lat)

CZAS CZYTANIA:  4 dni
MOJA OCENA: ★★★★★★★★☆☆

PIERWSZE  ZDANIE:
„Nie każdy z nas otrzymuje to, na co sobie zasłużył.”
OPIS:
Świat wielkiej sztuki, jeszcze większych namiętności i tajemniczy obraz, który skrywa więcej niż tysiąc słów.
Po jednej stronie płótna dziewczyna trzyma odciętą głowę swojej siostry, po drugiej − lew, który za chwilę poderwie się do zabójczego skoku... Obraz, który latem 1967 roku trafia do renomowanej galerii w Londynie, elektryzuje środowisko marszandów. To może być „śpioch”, dzieło młodego hiszpańskiego artysty z lat 30. XX wieku zaginione w trakcie wojny. Potwierdzają to listy z muzeum Prado oraz fundacji Peggy Guggenheim. Wskutek szczególnego zbiegu okoliczności stenotypistka zatrudniona w galerii, 26-letnia Odelle Bastien, trafia na trop fascynującej historii z Andaluzji roku 1936. Losy Harolda Schlossa, Żyda z Wiednia, który pośredniczy w sprzedaży dzieł Kokoschki, Klee i Klimta, jego pięknej żony Sary i niezwykle uzdolnionej córki Oliwii, w nieoczekiwany sposób splotą się z jej własnym. Czarnoskórej imigrantki z Trynidadu, która choć nagrodzona prestiżowym literackim wyróżnieniem za debiutanckie opowiadanie, z trudem znajduje swoje miejsce w ksenofobicznym Londynie.
W tej pięknej powieści Jessie Burton raz jeszcze porywa nas w czarowny świat sztuki i artystów, namacalnie wręcz dając odczuć atmosferę minionych dekad, pełną wewnętrznych napięć i niepokoju. Mądra i poruszająca książka o kobiecości, miłości, wolności i sztuce.

RECENZJA:
Rok 1936. Harold Schloss wraz ze swą chorą na depresję żoną Sarą oraz nastoletnią córką Oliwią przeprowadza się do Andaluzji w Hiszpanii. Mężczyzna jest marszandem i zajmuję się wynajdowaniem uzdolnionych artystów i sprzedawaniem dzieł sztuki. Oliwia nie jest zadowolona z przeprowadzki, ale wszystko się zmienia, kiedy na ich progu pojawia się rodzeństwo – Teresa i Isaak Robles, którzy zobowiązują się pomóc bogatej rodzinie w prowadzeniu majątku. Dziewczyna szybko zaprzyjaźnia się z Teresą, a Isaak staje się obiektem jej fascynacji.
W 1967 roku w Londynie, imigrantka z Trynidadu Odelle Bastien zmęczona pracą w sklepie z butami, próbuje znaleźć nową posadę. Zostaje zatrudniona przez ekscentryczną Marjorie Quick w Instytucie Sztuki Skeltona. Mniej więcej w tym samym czasie poznaje przystojnego Lawrie’ego Scotta, który aby zdobyć pieniądze na utrzymanie pragnie wycenić i sprzedać należący do jego zmarłej matki obraz. Nie spodziewa się, że jest to zaginione dzieło „Rufina i lew” i że za tym niezwykłym płótnem kryje się mroczna tajemnica.

Autorka zdecydowała się na narrację pierwszoosobową w przypadku Odelle, a trzecioosobową w ukazaniu austriackiej rodziny. Dzieli je ponad trzydziestoletnia przepaść czasowa, co początkowo bardzo mnie zaskoczyło. Zastanawiałam się o co chodzi i jak Burton połączy losy bohaterów. A zrobiła to w sposób mistrzowski. Mimo iż towarzyszymy ‘śledztwu” Odelle i za chwilę cofamy się do Hiszpanii znajdującej się na skraju wojny domowej, to autorka w taki sposób dawkowała informację, że tylko podsycała ciekawość. Moja głowa była pełna domysłów i dziwnych hipotez. W ostateczności okazuje się, że intrygi ukazane w „Muzie” nie są skomplikowane, ale ma się wrażenie, że całość nabiera niezwykłego, wręcz ezoterycznego klimatu.

Główne bohaterki są dość nietypowe – robiły wrażenie niesympatycznych. Przynajmniej ja odniosłam takie wrażenie. I absolutnie nie traktuje tego jak wady. Odelle jest wścibska, czasami opryskliwa. Jest początkującą pisarką, która nie docenia swojego talentu, a raczej bojąc się krytyki nie chcę go dostrzec. Przez całe życie była karmiona kłamstwami na temat Wielkiej Brytanii i pojawiając się w Londynie doznała wstrząsu. Natomiast Oliwię najlepiej określić jako rozpieszczoną nastolatkę, która niby dla każdego chcę dobrze, ale tak naprawdę nie przejmuję się uczuciami innych. Mimo wszystko trochę ją rozumiałam i współczułam, bo żyła w czasach, w których żywe było przekonanie, że kobieta nie może być artystką, a co najwyżej muzą. Oliwia ukrywała swój talent malarski, zrezygnowała z prestiżowych studiów, aby tylko nie wyjawić prawdy rodzicom. Autorka ukazała życie dwóch młodych kobiet, które są tłamszone przez społeczeństwo. Obie nie mogły wyżyć się twórczo. Były skazane na dyskryminację.

Postaci drugoplanowych nie brakuje i każdy jest ukazany nad wyraz wyraziście. Każdy z nich ma inne cele, pragnienia. Autorka skupiła się na relacjach międzyludzkich - to one stanowią trzon tej historii i kryją największą tajemnicę.  

Muza” to bardzo specyficzna historia o namiętności, obsesji, przyjaźni, marzeniach, przewrotności losu, a przede wszystkim o ponadczasowej sztuce, która łączy i dzieli, która nie jest tylko ozdobą, ale jedną z głównych bohaterek historii. Jessie Burton ukazuje, jak na pierwszy rzut oka nieszkodliwe decyzje, mogą zaowocować nieprzewidywanymi następstwami. Jest to powieść, która się wyróżnia i na długo zapada w pamięć.

0 komentarze