RECENZJA: Mimo moich win - Tarryn Fisher

14:08

AUTOR: Tarryn Fisher
TYTUL ORYGINALU:  The Opportunist
CYKL:  Mimo moich win #1
STRON: 320
WYDAWNICTWO: Otwarte
DATA WYDANIA: 2 czerwca 2016
GATUNEK: New Adult
NARRACJA: pierwszoosobowa
BOHATER: Olivia Kespen

CZAS CZYTANIA:  1 dzień
MOJA OCENA: ★★★★☆☆☆☆☆☆

PIERWSZE  ZDANIE:
„Nazywam się Olivia Kespen i każdego, kogo kocham, usiłuje wyeliminować ze swojego życia.”
OPIS:
Nie, nie jestem bez winy, ale zanim mnie osądzisz, pozwól, że coś Ci powiem. Pomyśl o mężczyźnie, którego kochasz najbardziej. Pomyśl o każdej wspólnej chwili wypełnionej rozmowami i milczeniem, o lepszych i gorszych dniach, o budzeniu się u jego boku. A teraz wyobraź sobie, że go tracisz. Ktoś wyszarpał, wydarł ukochanego z Twojego życia i zostawił pustkę. Cholernie niesprawiedliwe.
prawda? Mogłabym odpuścić, zapomnieć, wyjechać… Jednak czy zrobiłabyś to samo, gdyby w grę wchodziło odzyskanie każdego wspólnego dnia z ukochanym? Do tej pory cierpiałam. Teraz postanowiłam zawalczyć, nawet jeśli to oznacza, że inni też będą cierpieć. Bo miłość zawsze boli i nadszedł czas, by przygotować się na rany i blizny. A Ty, mimo moich win, nie potępisz mnie. Widzę, że już się wahasz, patrzysz w stronę ukochanego i myślisz, ile byłabyś w stanie poświęcić, by go odzyskać. 
O. 

RECENZJA:
Olivia to trzydziestoletnia prawniczka, mieszkająca na słonecznej Florydzie, która postanawia opowiedzieć nam historię miłości swojego życia. Cofamy się z nią w przeszłość, obserwujemy pierwsze spotkanie z Calebem, ich pierwszy pocałunek, ale to tylko szczyt góry lodowej, bo szybko zdajemy sobie sprawę, że to co najistotniejsze, znajduję się pod powierzchnią wody i osiągnęło monstrualne rozmiary. Są to kłamstwa, gromadzące się z każdym dniem i zatruwające ich relacje. Kłamstwa, które ostatecznie doprowadzają do nieuniknionego rozstania. Po latach ich drogi ponownie się krzyżują. Okazuje się, że Caleb miał wypadek samochodowy, który doprowadził do całkowitej utraty wspomnień. Nie pamięta ich burzliwej przeszłości. Dziewczyna postanawia to wykorzystać. Jednak na jej drodze staje Leah, obecna dziewczyna Caleba, która nie odda ukochanego bez walki. Dwie kobiety i jeden mężczyzna nie zdający sobie sprawy z wojny, która odbywa się tuż pod jego nosem…

Przejdźmy od razu do najgorszego, czyli bohaterów. Chciałabym pominąć to milczeniem, ale niestety muszę się zmusić i napisać kilka zdań. Nieszczęsna Olivia pochodziła z biednej rodziny, jej życie zdecydowanie nie należało do łatwych. Miała problemy z okazywaniem swoich uczuć, wszystko tłamsiła w sobie, ale też była bardzo impulsywna i często robiła coś, zanim dobrze przemyślała konsekwencje, co doprowadzało do serii nieciekawych wydarzeń, których niestety nie dało się cofnąć i które ostatecznie zniszczyły jej szansę na szczęśliwe życie. Co najgorsze Olivia miała pewne tendencje, których nie mogłam znieść. Według mnie ta dziewczyna była emocjonalnie niedorozwinięta. Rzeczy, które robiła nie mieściły mi się w głowie, czasami podchodziły pod zachowania patologiczne. Spiskowanie, manipulowanie i knucie nie było jej obce. Zresztą co tam Olivia – tak naprawdę wszyscy bohaterowie tej książki mieli podobny problem. Jej nieszczęsny wybranek, Caleb nie był wyjątkiem. Aczkolwiek nie da się ukryć, że facet miał niesamowitego pecha, bo niestety miał nieszczęście trafiać na szalenie toksyczne kobiety.

Skoro jesteśmy przy tej wielkiej miłości, aż do grobowej deski, to niewątpliwie uczucie między Calebem a Olivią było destrukcyjne. Rozumiem, że było takie, bo po prostu im się nie układało i los co chwilę im rzucał kłody pod nogi, albo raczej oni sami sobie je rzucali, bo gdyby nie ich głupie i bezmyślne zachowania, niewątpliwie nie byłoby książki.

Nie mogę odmówić tej powieści jednej rzeczy – emocji. Przepełniona jest nimi do granic możliwości. Nienawiść, ból, cierpienie, zazdrość i wiele innych uczuć towarzyszyło mi podczas jej czytania. Jeśli szukacie emocjonalnej książki, to ta bezapelacyjnie do takich należy.

Dotrwałam do końca i co się okazało? Zakończenie jest naprawdę dobre – nie zaskoczyło mnie, ale okazało się bardzo życiowe i nieprzerysowane. Po prostu prawdziwie. Tylko szkoda, że mamy kolejne tomy, które w moim odczuciu będą tylko powielaniem pierwszej części – powtórką tej telenoweli.

Powieść Tarryn Fisher opisuje tą stronę miłości, której nikt nie chciałby poznać. Miłości, która potrafi doprowadzić do szaleństwa i odebrać umiejętność logicznego rozumowania. Miłości, która budzi najgorsze instynkty i zamienia człowieka w istotę pozbawioną wszelkich zahamowani i skrupułów. Wszystko byłoby pięknie i cudowanie, ale do mnie to nie przemawia. Dla mnie to była patologia i nie ważne jak mocno bym próbowała zrozumieć zachowania bohaterów, to po prostu nie potrafię. Wydaje mi się, że są pewne granice, których po prostu się nie przekracza. Nie mam pojęcia czemu sięgnęłam po tę książkę, chyba mam tendencje masochistyczne. Zdecydowanie nie mam ochoty na powtórkę z rozrywki, bo po prostu nie przepadam za książkami przepełnionymi fałszem i gierkami, bo szlag mnie trafia, jak to czytam, dlatego kontynuacji podziękuję.

Cykl „Mimo moich win”:
1. Mimo moich win
2. Mimo moich łez
3. Mimo naszych kłamstw

Książka została przeczytana w ramach wyzwania:
   

0 komentarze