RECENZJA: Żerca - Katarzyna Berenika Miszczuk

15:37

AUTOR: Katarzyna Berenika Miszczuk
TYTUL ORYGINALU: Żerca
CYKL:  Kwiat paproci #3
STRON: 352
WYDAWNICTWO: W.A.B.
DATA WYDANIA: 10 maja 2017
GATUNEK: Fantastyka
NARRACJA: pierwszoosobowa
BOHATER: Gosława

CZAS CZYTANIA:  3 dni
MOJA OCENA: ★★★★★★★☆☆☆

PIERWSZE  ZDANIE:
„Żółte kocie ślepia błyszczały w ciemnościach.”
OPIS:
Solidna dawka humoru, słowiańskich wierzeń i babskiej przyjaźni! Kolejny – i nie ostatni – tom bestsellerowego cyklu "Kwiat paproci".
Gosi udało się przeżyć Noc Kupały, ale kłopoty się nie skończyły. Młoda szeptucha zaciągnęła u Swarożyca dług, którego spłata z pewnością nie będzie przyjemna. W dodatku Mieszko przepadł bez śladu, a w wiosce pojawił się nowy, młody żerca, który chętnie pocieszyłby tęskniącą za ukochanym Gosię... Gdy wydaje się, że gorzej być nie może, w okolicy pojawia się tajemniczy myśliwy, który poluje na istoty nadprzyrodzone, a rusałka Sława, przyjaciółka Gosi, znajduje się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Tego już za wiele! Mimo że szeptucha zawiodła się na Sławie, żaden mężczyzna nie będzie mieszał się w babską przyjaźń! Gosława pokaże mu, gdzie raki zimują. Choćby miała zginąć (ale wolałaby jednak nie).

RECENZJA:
Gosi udało się przeżyć Noc Kupały, ale jakim kosztem? Jej ukochany Mieszko zapadł się pod ziemię, a na domiar złego obiecała przysługę bogu ognia, Swarożycowi. Czego sobie zażyczy i kiedy? Oczekiwanie jest najgorszą karą. Niestety Mszczuj nie miał tyle szczęścia co uczennica szeptuchy. Bieliny potrzebują nowego żercę, dlatego już wkrótce w miasteczku pojawia się młody kapłan, Witek. Na domiar złego w lasach czyha morderca, który jak się okazuję poluję na nadprzyrodzone istoty. Kto to jest i czemu zabija?

Zacznę od największej wady tej książki, aby mieć to już za sobą. Nie znoszę wątku romantycznego w całej tej serii. Już miałam nadzieję, że dzięki temu, iż Mieszka gdzieś wywiało (nie, żebym nie lubiła tego pana), to będę miała chwile oddechu od tego irytującego motywu i w pewnym stopniu tak było, ale niestety autorka i tak musiała wpleść w fabułę romantyczne podchody, bo bez tego by się nie obyło, prawda? Grrr… Poza tym wiadomo było, że Mieszko kiedyś wróci i na nowo zawróci w głowie Gosi. Dziewczyna upierała się, że nie wybaczy tak łatwo, ale oczywiście okazało się, że przy przystojnym Mieszku traci rozum. Cała złość minęła jej w mgnieniu oka. Zostawię to bez komentarza.

Skoro jesteśmy przy Gosławie, to niestety jej osoba niezmiennie mnie irytowała. Jej największym talentem jest pakowanie się w kłopoty na życzenie. W ogóle nie uczy się na błędach, a jej lekkomyślne i lekceważące podejście woła o pomstę do nieba. Jak wspominałam wcześniej, Mieszka w tej części jest, jak na lekarstwo, a jak już się pojawia, to jest gdzieś w tle i lata za Gosią jak poparzony. Natomiast żerca Witosław jawi się jako pogodny, przyjacielski kapłan, jakże odmienny od mrukliwego Mszczuja, ale od razu czuć, że coś z nim jest nie tak, dlatego jak tylko pojawiał się na horyzoncie, to miałam ochotę go udusić.

Akcja tej części była stonowana. Nie było konkretnego momentu czy wydarzenia, na który przyszłoby czekać, jak w przypadku poprzednich tomów. Mocniejsze sceny przeplatały się ze spokojnym miasteczkowym życiem oraz licznymi słowiańskimi obrzędami. Bohaterka będzie miała spotkania pierwszego stopnia nie tylko z irytującymi bogami, wścibiającymi nosy w nie swoje sprawy, ale zetknie się również z nowymi postaciami z zakresu demonologii słowiańskiej. Tym razem bliżej poznamy chmurnika, a przede wszystkim nocnice. Niektóre te spotkania będą dla Gosi całkiem przyjemne, a inne niekoniecznie…

W tym tomie autorka też urozmaiciła narrację poprzez wizje Gosi, aczkolwiek przeszły one pewną zmianę, gdyż tym razem kobieta widzi nie tylko przeszłość, ale i przyszłość. Nieprzyjemne obrazy ukazują się jej w trakcie snu i próbuję ona rozgryźć co się za nimi kryje, a że Gosia inteligencją nie grzeszy, to olśniewa ją dopiero pod koniec książki, a jakże! Cała intryga i tajemnica, którą nakreśliła autorka nie była wysoce zaskakująca, a samo zakończenie wzbudziło we mnie mieszane uczucia. Na pewnej płaszczyźnie było szokujące, ale z drugiej strony zostało urwane w kluczowym momencie, jakby w pół sceny.

Jak widać, seria Katarzyny Bereniki Miszczuk ma swoje plusy i minusy, ale muszę przyznać, że ja niezmiennie jestem oczarowana słowiańskim klimatem i wszędobylskim folklorem, który wylewa się praktycznie z każdej strony. Jest to ciekawa forma wskrzeszenia owej mitologii, która jest równie ekscytująca, jak nordycka, grecka czy rzymska o czym często zapominamy. Dla mnie jest to coś świeżego i wyróżniającego się. Książkę czyta się bardzo przyjemnie, a fabuła jest na tyle wciągająca, że trudno na dłużej rozstać się z powieścią.

Seria „Kwiat paproci”:
1.Szeptucha
2. Noc Kupały
3. Żerca

Książka została przeczytana w ramach wyzwania:
       

0 komentarze