RECENZJA: Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Północ-Południe - Robert M. Wegner
16:31
AUTOR: Robert M. Wegner
TYTUL
ORYGINALU: Opowieści z meekhańskiego
pogranicza. Północ-Południe
CYKL: Opowieści z meekhańskiego pogranicza #1
STRON: 571
WYDAWNICTWO:
Powergraph
DATA WYDANIA: 7 marca 2012
GATUNEK: Fantastyka
NARRACJA: trzecioosobowa
CZAS CZYTANIA: 5 dni
MOJA OCENA: ★★★★★★★★☆☆
PIERWSZE ZDANIE:
„Shadoree nadeszli dokładnie
z tej strony, z której się ich spodziewano.”
OPIS:
Topór i skała — oto skarby Północy. Wiedzą o tym
nieustraszeni żołnierze Szóstej Kompanii, górskiego oddziału, strzegącego
północnych granic Imperium Meekhańskiego. A jeśli istnieją starcia nie do
wygrania? Jedyne, na co może wtedy liczyć Górska Straż, to honor górali.
Miecz i żar — tylko tyle pozostało zamaskowanemu wojownikowi z pustynnego Południa. Kiedyś, zgodnie ze zwyczajem, zasłaniał twarz, by nikt nie wykradł mu duszy. Dziś nie ma już duszy, którą mógłby chronić. Czy z bogami można walczyć za pomocą mieczy? Tak, jeśli jesteś Issarem i nie masz nic do stracenia.
"Opowieści z meekhańskiego pogranicza" to książka o wojnach bogów i wojnach ludzi. Poznaj plemiona, które trwają na pustyni od trzech tysięcy pięciuset lat, Aspektowaną Moc, mogącą okiełznać żywioły i ludzi, którym, gdy wszystko zawodzi, zostaje jeszcze miecz i topór w dłoni, a w sercu duma, honor i wytrwałość.’
Miecz i żar — tylko tyle pozostało zamaskowanemu wojownikowi z pustynnego Południa. Kiedyś, zgodnie ze zwyczajem, zasłaniał twarz, by nikt nie wykradł mu duszy. Dziś nie ma już duszy, którą mógłby chronić. Czy z bogami można walczyć za pomocą mieczy? Tak, jeśli jesteś Issarem i nie masz nic do stracenia.
"Opowieści z meekhańskiego pogranicza" to książka o wojnach bogów i wojnach ludzi. Poznaj plemiona, które trwają na pustyni od trzech tysięcy pięciuset lat, Aspektowaną Moc, mogącą okiełznać żywioły i ludzi, którym, gdy wszystko zawodzi, zostaje jeszcze miecz i topór w dłoni, a w sercu duma, honor i wytrwałość.’
RECENZJA:
Północ to mroźna kraina,
pełna lodowców i niezdobytych szczytów. Kenneth-lyw-Darawyt to porucznik
szóstego pułku meekhańskiej Górskiej Straży, który ze swymi dziesiętnikami ma
za zadanie bronić północnej granicy cesarstwa. Na Szóstą Kompanię czeka kilka
niebezpiecznych misji, od potyczek ze zbuntowanymi plemionami, po dochodzenie w
sprawie morderstwa w nieprzyjaznej rybackiej wiosce, a wszystko zostało
okraszone imperialną polityką.
Południe to żar lejący się z
nieba i piasek ciągnący się aż po horyzont. Yatech to członek pustynnego
plemienia Issar. Wedle surowej tradycji nie może ukazywać swojej twarzy obcym. Jego
lud wierzy, że równałoby się to z utratą duszy, a osoba, która zobaczyła
oblicze wojownika musi zostać pozbawiona życia. Wszystko się komplikuje, kiedy
poznaje Isanell – córkę zamożnego kupca, który zatrudnił go do obrony swojej
rodziny.
Książka została podzielona
na dwie części, a każda z nich dodatkowo składa się 4 opowiadań. Początkowo
wydaje się, że są to osobne historie oddzielone krótkim odstępem czasu, ale to
tylko pozory. Jak się okazuje każda z opowieści ma wspólny rdzeń, który pod
koniec nabiera rzeczywistego sensu. Która cześć jest lepsza? To zależy co kto
lubi. Północ jest nastawiona na militarne potyczki i zawirowania polityczne.
Autor skupił się na wartościach najważniejszych dla żołnierzy jak: odwaga,
honor, męstwo i lojalność. Natomiast Południe, to historia bardziej przejmująca,
chwytająca za serce. Tutaj istotniejsze są obyczaje, tradycje i religia, która
zrodziła się przed tysiącami lat. Pojawia się głęboko zakorzeniona
przynależność do plemienia, zwątpienie i rozdarcie wewnętrzne. W obu częściach
nie zabraknie szczypty magii, tej akceptowanej przez Imperium, jak i
nielegalnej oraz cały panteon bogów ingerujących w losy ludzi. Jeśli muszę porównywać, to dla mnie druga część dotycząca Yatecha była lepsza, nie nudziła i zrobiła na mnie większe wrażenie.
Na początku książka jest
przytłaczająca. Autor zarzucił mnie masą dziwnych imion, skomplikowanym
nazewnictwem plemion i krain (Ag’heeri, Koory-Amenesc). Akcja rozwijała się
wolno i mimo że od początku było sporo zbrojnych potyczek, to nie byłam zaangażowana.
Dopiero trzecie opowiadanie („Szkarłat na
piasku”) pochłonęło mnie na tyle, że zaczęłam czerpać przyjemność z
lektury. To opowiadanie było przejmujące i niezwykle wzruszające. To właśnie ono spowodowało, że książka porwała mnie na całego.
Niewątpliwie Robert M.
Wegner stworzył wielopłaszczyznowy niezwykle bogaty kulturowo, etnicznie i religijnie
świat, którego historia sięga kilka tysięcy lat wstecz i powala swoja
monstrualnością. Jest tu po trosze wszystkiego: niebezpiecznej magii, knowania
bogów, imperialnej polityki, zakazanej i nieschematycznej miłości, epickich
walk z przerażającą i mroczną siłą oraz intrygujących bohaterów.
Cykl „Opowieści z meekhańskiego pogranicza”:
1 – Północ-Południe | 1.1 – Każdy dostanie swoją kozę | 2
– Wschód-Zachód | 3 – Niebo ze stali | 4 – Pamięć wszystkich słów
0 komentarze