RECENZJA: Szeptucha - Katarzyna Berenika Miszczuk

12:06

AUTOR: Katarzyna Berenika Miszczuk
TYTUL ORYGINALU:  Szeptucha
CYKL:  Kwiat paproci #1
STRON: 416
WYDAWNICTWO: W.A.B.
DATA WYDANIA: 3 lutego 2016
GATUNEK: Fantastyka
NARRACJA: pierwszoosobowa
BOHATER: Gosława Brzózka

CZAS CZYTANIA:  3 dni
MOJA OCENA: ★★★★★★★★☆☆

PIERWSZE  ZDANIE:
„- Panie, urodziła się.”
OPIS:
A wszystko przez to, że Mieszko I zdecydował się nie przyjąć chrztu…
Gosława Brzózka, zwana Gosią, po ukończeniu medyny wybiera się do świętokrzyskiej wsi Bieliny na obowiązkową praktykę u szeptuchy, wiejskiej znachorki. Problem polega na tym, że Gosia – kobieta nowoczesna, przyzwyczajona do życia w wielkim mieście – nie cierpi wsi, przyrody i panicznie boi się kleszczy. W dodatku nie wierzy w te wszystkie słowiańskie zabobony. Bogowie nie istnieją, koniec, kropka!
Pobyt w Bielinach wywróci jednak do góry nogami jej dotychczasowe życie. Na Gosię czeka bowiem miłość. Czy jednak Mieszko, najprzystojniejszy mężczyzna, jakiego do tej pory widziała, naprawdę jest tym, za kogo go uważa? I co się stanie, gdy słowiańscy bogowie postanowią sprawić, by w nich uwierzyła?
Słowiańskie bóstwa, pradawne obrzędy, romans, a przede wszystkim – solidna dawka humoru!

RECENZJA:
Z panią Miszczuk miałam pewien problem. Od dawna chciałam przeczytać jakąś jej książkę, ale zawsze w ręce wpadało mi coś innego. Kiedy natrafiłam w bibliotece na egzemplarz „Szeptuchy” zwyczajnie nie mogłam się oprzeć.

24-letnia Gosława jest świeżo upieczoną absolwentką uniwersytetu medycznego. Przed wymarzoną pracą lekarki dzieli ją jedna rzecz – staż u szeptuchy. Niestety wiąże się to z kilkoma problemami. Pierwszym jest to, że musi opuścić przytulną Warszawę i udać się do totalnego wygwizdowa w górach świętokrzyskich. Zapewne trafi do podupadającej chałupy bez kanalizacji, a szeptucha okażę się zwykłą znachorką oszukującą klientów, niewiele mającą wspólnego ze współczesną medycyną. Poza tym wieś wiążę się z prawdziwym niebezpieczeństwem. Będzie zmuszona hasać po lasach i polach, gdzie roi się od kleszczy, innego robactwa, brudu i bakterii. Nie da się ukryć, że Gosia nie przepada za fauną i florą, a ona nie przepada za nią. Poza tym tamtejsi mieszkańcy są szalenie zabobonni i z pewnością nie ułatwią jej życia. Dziewczyna nie może pojąć jak ktoś może wierzyć w rusałki, utopce, wąpierze czy inne mityczne stwory. Do tego dochodzą słowiańskie bóstwa. Ktoś w nie jeszcze wierzy? Prawdziwe zacofanie.

Świat stworzony przez Katarzynę Berenikę Miszczuk to prawdziwe poplątanie z pomieszaniem. Mamy XXI wiek, a Polska nie zaznała czegoś takiego jak demokracja – jest królestwem. Na tronie zasiada Mieszko XII. Jest to alternatywna rzeczywistość, w której Mieszko I nie przyjął chrztu, w związku z tym nie mamy chrześcijaństwa, tylko pogańskie wierzenia słowiańskie. W miastach ludzie nie obchodzą tak hucznie świąt, dlatego kiedy dziewczyna trafia na wieś doznaje prawdziwego wstrząsu. W niewielkich miejscowościach i wsiach tradycja jest bardzo istotna i żywa.

Ukazanie tych wszystkich obrządków pogańskich, przesądów, zabobonów i świąt było niesamowite. Przyjemnie było poznać je wszystkie i zaobserwować co znaczy prawdziwe świętowanie Jarego Święta czy jak odbywało się topienie Marzanny. Uważam, ze fabuła „Szptuchy” jest niewiarygodnie oryginalna. Nigdy nie spotkałam się z czymś takim i szalenie wciągnęłam mnie ta historia.

Bohaterowie byli niczego sobie. Mamy tutaj prawdziwy wachlarz osobowości. Gosię trudno określić. Niby jest bardzo rozważna, stara się nie pakować w kłopoty, ale niestety one znajdują ją same. Posiada liczne fobie, które nie ułatwiają jej życia. Poza tym jest nieco fajtłapowata, nawet na prostej drodze potrafi się przewrócić. Do tego dochodzi niewyparzony język. Wszystko to tworzy bardzo ciekawą mieszankę i doprowadza do wielu komicznych sytuacji. Jej głowę zaprząta szalenie przystojny Mieszko, który podobnie jak ona jest na stażu. Jednak czy mężczyzna jest tym za kogo się podaje?

Sam romans w powieści jest przewidywalny. Jak tylko Mieszko pojawia się na horyzoncie wiadomo, że będzie on wybrankiem Gosi. Jednak plusem jest to, że jest on tłem do całej akcji. Nie stanowi głównego wątku i co najważniejsze nie mamy od początku szalonej miłości. Relacja między parą również bardzo przypadła mi do gustu. Dochodziło między nimi do wielu komicznych sytuacji. Dialogi były zabawne i przesiąknięte humorem.

Podobało mi się to jak Katarzyna Berenika Miszczuk prowadziła akcję. Początek książki był stonowany. Świetnie było budowane napięcie. Autorka stopniowo wprowadzała tajemnicę, które za wszelką cenę chciałam odkryć i dowiedzieć się, jak wszystko się rozwinie. Chociaż muszę przyznać, że powieść nie grzeszy nieprzewidywalnością. Było kilka wątków, których bez problemów można było się domyślić. Na szczęście było też kilka małych zaskoczeń. Zakończenie było świetne, aż chcę się sięgnąć po kolejny tom.

„Szeptucha” stanowiła dla mnie miłą odmianę po tych wszystkich książkach o wampirach, wilkołakach czy zombie. Niewątpliwie pomysł na powieść jest jej największym atutem. Jestem bardzo ciekawa co autorka wymyśli w drugim tomie, dlatego czekam na niego ze zniecierpliwieniem.

Cykl „Kwiat paproci”:
1. Szeptucha
2. Noc Kupały

Książka została przeczytana w ramach wyzwania:
 
 
 

0 komentarze