RECENZJA: Pasażer 23 - Sebastian Fitzek

16:15

Autor: Sebastian Fitzek
Tytul oryginalu: Passagier 23
Cykl:  jednotomowa
Stron: 350
Wydawnictwo: Amber
Data wydania: 2 marca 2016
Gatunek: Thriller/Kryminał
Narracja: trzecioosobowa
Bohater: Martin Schwarz (38 lat)

Czas czytania:  3 dni
Moja ocena: ★★★★★★☆☆☆☆

PIERWSZE  ZDANIE:
Ludzka krew:
 hematokryt 44%
 osocze 55%
 100 procent bajzlu, kiedy po nakłuciu żyły w sposób niekontrolowany rozbryzguje się po całym pomieszczeniu.”
OPIS:
Pięć lat temu Martin Schwarz, psycholog policyjny, stracił żonę i synka. Zaginęli podczas wakacyjnej podróży luksusowym wycieczkowcem „Sułtan Mórz”. I nikt nie mógł wyjaśnić, co naprawdę się wydarzyło… Odtąd Martin jest wrakiem człowieka. Wyzywając los, rzuca się w wir straceńczych misji jako policjant pracujący pod przykryciem.
Pewnego dnia otrzymuje telefon od starszej pani, która przedstawia się jako autorka thrillerów. Żąda, żeby natychmiast przybył na pokład „Sułtana Mórz”. Twierdzi, że ma nowe dowody w sprawie zaginięcia jego rodziny: Kilka tygodni temu inna zaginiona dziewczynka powróciła na statek. Tuląc pluszowego misia synka Martina…

RECENZJA:
Śledczy pracujący pod przykrywką oraz psycholog policyjny, Martin Schwarz szykuję się do kolejnej akcji, kiedy otrzymuje dziwny telefon od starszej kobiety, która przebywa na luksusowym wycieczkowcu „Sułtan Mórz” i uparcie twierdzi, że jest w posiadaniu nowych dowodów odnośnie śmierci jego rodziny. Syn i żona mężczyzny zginęli na tym samym statku pięć lat wcześniej, a teraz na pokładzie pojawia się dziewczynka, która zniknęła dwa miesiące wcześniej – z misiem jego syna w ręce. Przybywa na wycieczkowego giganta pełen sceptycyzmu i niedowierzania. Z pewnością nie spodziewa się, że prawda okaże się tak wstrząsająca.

Jako fanka thrillerów psychologicznych bardzo cenie sobie książki niemieckiego pisarza Sebastiana Fitzeka. Do tej pory żadna mnie nie zawiodła, a przeczytałam ich pięć. Pasażer 23” to szóste spotkanie z tym autorem i zarazem najmniej udane. Aczkolwiek zacznę od pozytywów...

Bez wątpienia Sebastian Fitzek ma talent do budowania napięcia i tworzenia aury niepokoju. Statek wycieczkowy to dość osobliwa sceneria, ale autor świetnie to wykorzystał. Z jednej strony czuć, że bohaterowie są zamknięci na ograniczonej przestrzeni i w razie zagorzenia drogi ucieczki są mocno zredukowane, ale z drugiej maszyna jest olbrzymia i znalezienie kogoś lub czegoś graniczy z cudem.  Autor co rusz wplata w tę dziwną historię nowe pozornie niepasujące do całości wydarzenia czy osoby, co powoduje, że głowa pęka od spekulacji. Chciałoby się otrzymać jakąś odpowiedź, ale prowadzi jedynie do nawarstwiania kolejnych pytań.

Pierwsze skrzypce z zdecydowanie gra policjant, a reszta protagonistów stanowi puzzle do całej układanki, do których autor w miarę często przeskakuje, aby pokazać wydarzenia z szerszej perspektywy. Mężczyzna od śmierci swojej rodziny nie potrafi ułożyć sobie życia. Oddaje się pracy do tego stopnia, że jest gotowy zaryzykować swoim życiem wstrzykując sobie antyciała wirusa HIV,  wyrwać zęby czy zrobić tatuaż. Jest uważany za wariata, jak widać nie bezpodstawnie. Bohater jest nieustępliwy, niewzruszony i zrobi wszystko, aby doprowadzić sprawę do końca. Bez wątpienia jest postacią, którą da się lubić i która budzi ogromne współczucie.

Takim sposobem przechodzimy do zakończenia, które niewątpliwie ciężko przewidzieć, co oczywiście jest wielkim plusem książki. Dla mnie to podstawa w tym gatunku. Rozwiązanie zagadki jest ciężkie, wywołuje szok i jest trudne do zaakceptowania. Jednak w tym momencie zaczynają się schody, gdyż mam wrażenie, że autor trochę przedobrzył przez co cała fabuła straciła dla mnie na wiarygodności. Poza tym przez całą książkę zastanawiałam się jak prolog połączy się z całą resztą, gdyż stanowił jakby osobny wątek. Okazało się, że nie łączy się prawie wcale. Wraz z epilogiem stanowią jakby oddzielny element i w związku z tym nasuwa się pytanie: po co to było?

Pasażer 23” nie jest złą książką. Niewątpliwie jest wciągająca, od początku do końca trzyma w napięciu, a autor potrafi manipulować czytelnikiem i sprowadzać go na manowce. A co więcej pan Fitzek poruszył bardzo ciekawy temat zniknięć na statkach wycieczkowych, które jak sam podkreśla naprawdę zdarzają się dość często. Są one katalogowane jako samobójstwa, bo tak jest wygodniej dla wielkiego przedsiębiorstwa żeglugowego. Aczkolwiek ile z tych osób faktycznie targnęło się na swoje życie?

0 komentarze