RECENZJA: Drogie życie - Meghan Quinn

16:50

AUTOR: Meghan Quinn
TYTUL ORYGINALU: Dear Life
CYKL:  jednotomowa
STRON: 448
WYDAWNICTWO: Filia
DATA WYDANIA: 2 sierpnia 2017
GATUNEK: Romans/New Adult
NARRACJA: pierwszoosobowa
BOHATER: Hollyn, Jace, Daisy i Carter

CZAS CZYTANIA:  2 dni
MOJA OCENA: ★★★★★★★☆☆☆

PIERWSZE  ZDANIE:
„-Nie waż się otwierać drzwi – woła Eric, biegnąc tuż za mną.”
OPIS:
Cztery odważne dusze, które potrzebują wsparcia, stając w obliczu wielkich wyzwań. Program Drogie Życie został stworzony, aby pomóc ludziom takim jak oni wyjść ze strefy komfortu, stawić czoła największym przeszkodom, pokonać demony i... dowieść samym sobie, że są czegoś warci.
Stojąc na rozdrożu pomiędzy ciągłym pragnieniem zdobycia czegoś więcej, a całkowitym zagubieniem, zdecydowali się wziąć udział w tym projekcie. Uczestnictwo w nim zamierzają potraktować jak kolejne postanowienie noworoczne, tym większe jest ich zdziwienie, kiedy dają się porwać szalonej przygodzie, która już na zawsze zmieni ich życie.
Drogie Życie,
prosimy, bądź dla nas dobre.
Z poważaniem,
Hollyn, Jace, Daisy i Carter

RECENZJA:
Hollyn, Daisy, Carter i Jace. Czworo ludzi doświadczonych przez los. Hollyn znalazła miłość swojego życia, aby po krótkim małżeństwie ją stracić. Jest młodą wdową. Daisy wychowywana przez babcię żyła pod kloszem. Teraz zmuszona oddać krewną do domu opieki zdaje sobie sprawę, że w ogóle nie zna życia. Carter marzył o jednym – aby uwolnić się od długu, który zaciągnął u wuja. Był już blisko celu, ale został okradziony przez dziewczynę, która znikła z jego oszczędnościami. Jace jest świetnie zapowiadającym się baseballistą, gdy na jego progu zjawia się była dziewczyna oznajmiając, że wkrótce urodzi i odda mu dziecko. Nie gotowy na tak wielką odpowiedzialność przekazuje córkę do adopcji. Wszyscy z własnej lub przymuszonej woli zapisują się do programu Drogie Życie, aby nauczyć się żyć na nowo.

Meghan Quinn zaczyna swą książkę od przybliżenia każdej postaci i ich problemów. Postawiła na bardzo różne życiowe tragedie zapewne, aby każdy czytelnik mógł się z kimś utożsamić. Poza tym książka została podzielona na części, a konkretnie kroki, przez które muszą przejść protagoniści, aby poradzić sobie z bólem, złością czy nową drogą życiową. Co więcej każda część kończy się listami pisanymi przez tę czwórkę do samego życia – żaląc się i przeklinając, wyrzucając z siebie nagromadzoną złość. Sam przebieg fabuły nie jest niczym zaskakującym. Od początku wiadomo, że bohaterowie połączą się w pary, chociaż pierwsze rozdziały nie zdradzały kto zapała do siebie głębszym uczuciem, co było świetnym posunięciem. W pierwszej połowie powieści autorka bardziej skupiła się na powolnym procesie terapeutycznym. Każdy z bohaterów przeżywał coś innego i u każdego postępy wyglądały inaczej. Proces ten był bolesny i długotrwały, czego autorka nie bagatelizowała i nie przyśpieszała.

Podzielenie narracji na cztery osoby,  które się nie znają i które mają ze sobą niewiele wspólnego, oprócz traumy był dość ciekawym manewrem. Takim sposobem poznaliśmy Hollyn – kobietę pogrążoną w głębokiej żałobie i wegetującą po śmierci męża. Jace’a, który mimo iż przekonany, że postąpił dobrze oddając córkę do dobrego domu nie potrafi poradzić sobie z poczuciem winy zjadającym go od środka. Pogrąża się w coraz głębszej depresji. Tę dwójkę mogłabym określić jako bohaterów niewyróżniających się, posiadających dość uniwersalny zestaw cech. Bardziej charakterystyczni są Daisy oraz Carter. Ona ma mentalność dziecka. Nigdy się nie upiła, nigdy nie wyjechała z miasta, w którym się urodziła, nigdy nie została pocałowana. Postanawia wziąć życie za rogi i czerpać z niego jak najwięcej. Przeszkadza jej w tym brak pewności siebie. Aczkolwiek jej dziecinne usposobienie, naiwność i prostota z czasem zaczęły mnie drażnić. Momentami miałam wrażenie, że była zbyt przerysowana. Natomiast Carter to chodzący dynamit z zapalonym zapłonem. Ciągle nabuzowany, gburowaty, sarkastyczny, zgorzkniały, a przede wszystkim zdystansowany. Jako jedyny z całej grupy nie przykłada się do programu i pragnie, aby jak najszybciej się skończył.

Mimo iż książka porusza bardzo trudne tematy, jest w niej wiele przemyśleń, to czyta się ja naprawę lekko, szybko i w gruncie rzeczy niesie optymistyczne przesłanie. Zostawia czytelnika z prostą myślą, że choć los rzuca nam kłody pod nogi, nigdy nie należy się poddawać, bo nawet po najstraszniejszej burzy, w końcu wschodzi słońce. Trzeba znaleźć w sobie odwagę, aby puścić przeszłość i wszystkie związane z nią żale i iść w kierunku lepszej teraźniejszości, dążąc do spełnienia. Po prostu - trzeba dać sobie szansę na szczęście.

Książka została przeczytana w ramach wyzwania:
         

0 komentarze