RECENZJA: Murder Park. Park morderców - Jonas Winner

11:54

Autor: Jonas Winner
Tytul oryginalu: Murder Park
Cykl:  jednotomowa
Stron: 432
Wydawnictwo: Initium
Data wydania: 30 listopada 2017
Gatunek: Thriller
Narracja: trzecioosobowa
Bohater: Paul Greenblatt (24 lata)

Czas czytania:  3 dni
Moja ocena: ★★★★★★☆☆☆☆

PIERWSZE  ZDANIE:
„Park rozrywki na Zodiac Island poświęcony tematyce seryjnych morderców zostanie otwarty jeszcze w tym roku.”
OPIS:
Zodiac Island − samotna wyspa u wybrzeży USA, smagana wiatrem i falami wzburzonego morza. A na niej park rozrywki: dwanaście tematycznych sektorów poświęconych znakom zodiaku. Cukrowa wata, rozbawione rodziny, diabelski młyn, kolejka górska, strzelnice. I maniakalny morderca, który szczególnie upodobał sobie młode kobiety.
Mija dwadzieścia lat. Park, zamknięty po serii brutalnych morderstw, ma zostać ponownie otwarty. Wesołe miasteczko ze znakami zodiaku zmienia się w upiorny skansen słynnych zabójców i zbrodni, które wstrząsnęły światem. Manager parku zaprasza na długi weekend starannie wyselekcjonowaną grupę: ludzi mediów i tych, którzy pamiętają to miejsce sprzed dwóch dekad. Dwunastka wybrańców przybywa na wyspę, na której straszą jeszcze zardzewiałe karuzele. Ostatni prom odpływa. Nadciąga sztorm. Urywa się łączność. Zaczynają się dziać dziwne rzeczy. A do tego te upiorne pogłoski, że prawdziwy morderca nie został skazany, że wciąż jest na wolności…
Murder Park to mroczny thriller, w wyrafinowany sposób grający z klasyką gatunku. Jonas Winner sprytnie żongluje znanymi motywami, mając w zanadrzu niejedną niespodziankę. Nikt nie odgadnie, jak się zakończy upiorny weekend na wyspie.

RECENZJA:
Zodiac Island to owiana złą sławą wyspa, na której doszło do serii morderstw sprzed dwudziestu laty. Znajdujący się na niej park rozrywki został zamknięty, a po latach seryjny morderca znaleziony i poddany karze śmierci. Teraz obiekt ten ma zostać wskrzeszony, a kolejka, diabelski młyn i inne atrakcje moją stanowić tło do parku morderców, w którym będzie można wejść w myśli i emocje największych zbrodniarzy w historii. Nowy obiekt musi przejść ostatni etap – reklamę. W tym celu na weekend została zaproszona garstka dziennikarzy. Nie są to przypadkowe osoby, ale każdy z nich posiada wspomnienia związane z lunaparkiem. Sześć mężczyzn, sześć kobiet. Dwanaście znaków zodiaku. Mają wziąć udział w grze, w której jedna osoba jest mordercą a reszta ofiarami. Jednak wydaje się, że zabawa wymyka się spod kontroli. Czy to nadal część rozgrywki, czy może na wyspie grasuje prawdziwy morderca?

Narratorem powieści Jonasa Winnera jest Paul, 24-letni reporter kryminalny, który w wieku nastoletnim fascynował się mordercami. Jako dziecko doświadczył traumatycznego przeżycia i można napisać, że teraz nie do końca świadomie pragnie dostać odpowiedzi, konfrontując się ze swoją przeszłością. Co jakiś czas książka poprzetykana jest fragmentami wywiadów prowadzonych przez psychiatrę. Jest ich dwanaście – jeden na każdego bohatera. Z nich dowiadujemy się co łączy wszystkich protagonistów z parkiem i dlaczego znaleźli się w tym projekcie.

W moim odczuciu największą zaletą tej pozycji jest nieprzeciętny klimat. Trochę klaustrofobiczny, gdyż zdajemy sobie sprawę, że nie ważne co by się działo, to bohaterowie nie mają możliwości opuszczenia wyspy przed zakończeniem weekendu, ale przede wszystkim niepokojący, co jeszcze bardziej potęgują stare budowle, eksponaty powiązane z największymi zbrodniami i przede wszystkim krajobraz wyspy: klify, niespokojny ocean. Wydawało mi się, że niewiele trzeba, aby wykorzystać tak dobrze wyeksponowany klimat grozy, ale jak się okazuje jedna rzecz może zmienić wiele…

Niewyobrażalnie kuło mnie brak jakichkolwiek emocji. Emocji, które biorą się głównie z reakcji bohaterów na wydarzenia. Ich poczucia strachu – w tym przypadku wręcz przerażenia. Tego oczekiwałam, bo w końcu nie codziennie patrzysz śmierci w oczy. Chciałam czuć rosnące napięcie, złość, panikę, a nawet agresje czy niemoc, bo wiadomo, że nie każdy reaguje tak samo. Rozumiem, że moje niezadowolenie wynika z niezaspokojonych oczekiwań, ale na usprawiedliwienie napiszę, że to była świadoma decyzja autora, bo wszystkie interakcje bohaterów wynikały z zamysłu fabuły. Dopiero pod koniec zostałam olśniona skąd te wszystkie zabiegi. I ja to wszystko rozumiem, ale przez to, że te uczucia nie wystąpiły u bohaterów, to u mnie również się nie pojawiły. Czytałam ją z automatu i tylko czekałam na zakończenie.

Czytając streszczenie fabuły przed zapoznaniem się z treścią książki przyszło mi na myśl, że cały zamysł tej książki przypomina mi trochę film grozy klasy B  i w sumie po jej przeczytaniu dalej się tego trzymam. Chociaż słowo ‘groza’ jest mocno na wyrost, bo może nie brakuje tu wielu brutalnych i krwawych scen, ale nie wzbudzają one przerażenia, co najwyżej zniesmaczenie. Może zakończenie nie było rozczarowujące, ale książka jako całość jest trochę przerysowana i naciągana. „Park morderców” czyta się płynnie, ale nie jest thriller najwyższych lotów.

0 komentarze