PRZYGOTOWANIA DO ŚWIĄT BOOK TAG

14:05

Ho, ho, ho!
Z okazji zbliżających się wielkimi krokami świąt, postanowiłam wprowadzić nieco świątecznej atmosfery na bloga i tym samym odpowiedzieć na nominację do TAGu, którą otrzymałam od Justyny z bloga Z miłości do książek. Dziękuję serdecznie :D
Ok,  nie przedłużam, bo pytań jest naprawdę sporo.
Zapraszam:

Niestety nie ozdabiam.

- wszystkie książki na moich półkach ;D
- malować;
- serial "Orange is the new black";
- owocowe herbatki!
- spać...
- szczeniaczki;
- słodycze :P
- kwaśne owoce;
- świeczki zapachowe/woski;
Takich powieści było bardzo dużo, bo lubię sięgać po grubaski :)
Niech będzie „Obca” Diany Gabaldon. Ponad 700 stron czystej przyjemności :D

Nie ma takiej osoby. Oczywiście mogłam podarować komuś książkę, ale po co? Kupienie takiego prezentu zdecydowanie sprawiłoby mi przyjemność, ale osoba obdarowana niekoniecznie byłaby szczęśliwa. Wolę kupić coś innego :)

Promyczek” Kim Holden. Nie spodziewałam się, że ta książka będzie aż tak dobra :)

Hmm... naprawde ciężkie pytanie... Może "Magonia" Marii Dahvany Headley. Książka, w którą ciężko było mi się wbić, ale okazała się naprawdę przyzwoita.


Nie lubię, bo:
- jest zimny;
- ciężko się po nim chodzi i można na nim wywinąć orła;
- utrudnia kierowcom życie;

Nie z ulubionych, bo niestety nie mam zbyt dużej ilości książek z białymi grzbietami...

Ta wirtualna też się liczy? Taką książką była „Apokalipsa Z. Początek końca” Manela Laureiro – trzymałam ją jakiś rok zanim przeczytałam. Na początku nie mogłam się oprzeć, bo jak widzę słowo „zombie” to tracę rozum, dlatego kupiłam, a później jak to bywa nie było okazji się za nią zabrać ;P

Pierwsze skojarzenie to przystrojona choinka :)


Nich będzie „Gra o tron” dlatego, że od tej książki zaczęła się moja wzmożona przygoda z czytaniem :D

Red Rising. Złota krew” Pierce’a Browna - ten facet piszę jak marzenie :D

Nigdy nie miałam jakiegoś długiego kaca książkowego, ale duże wrażenie zrobiła na mnie książka „Dallas ‘63” Stephena Kinga. Jej zakończenie było fenomenalne – nostalgiczne i nieco smutne, dlatego ciężko było mi się po nim pozbierać.


Jak zawsze nie mogę podać tylko jednej ;)

Jako dziecko byłam fanką tych wesołych kolęd, miedzy innymi: Przybieżeli do Betlejem pasterze oraz Dzisiaj w Betlejem.

Mam luz, bo tylko kupuję prezenty, a później jadę do rodziców na gotowe ;)

Dla mnie jest to „Droga królów” Brandona Sandersona.

Sporo jest tego ;) Szczególnie czekam na (ale jest tego dużo więcej):

W Wigilię wszystko wyjątkowo mi smakuję, ale chyba najbardziej lubię pierogi z kapustą i grzybami z sosem grzybowym ;P Grzybków nigdy za wiele ;)

Pierwsza do głowy przychodzi mi rodzina Benedictów z „Sagi o braciach Benedictach”. Relację między braćmi i ich rodzicami były godne pozazdroszczenia.

Przy takim pytaniu mogą się posypać spojlery ;P
Bardzo lubię moment ze „Słów światłości” Sandersona, kiedy to Kaladin spada z nieba – nie mogę nic więcej napisać – niezwykle ekscytująca scena :D Ta seria pełna jest cudownych momentów, które uwielbiam :D

Na pewno nie dam rady wymienić aż dwunastu, bo mam taką wadę, że nie jestem osobą hołdującą tradycjom. Mi zdecydowanie wystarczyłaby rodzina, kilka smacznych potraw, swojska, swobodna atmosfera i to wszystko ;P

Szczególnie prześladowała mnie pozycja „Prawo Mojżesza” Amy Harmon. Wszędzie ją widziałam, aż w końcu musiałam przeczytać i absolutnie nie żałuję :D

Nie mam jednego ulubionego, ale co rok chętnie oglądam „Holiday”.


Nie kojarzę żadnej książki ze zwierzęciem, który odegrał jakąś istotną rolę w fabule. Niestety :/ Jednak pierwszą książką jaka przychodzi mi do głowy jest „Zaczekaj na mnie” J. Lynn, w której mamy bardzo oryginalne zwierzątko, bo żółwia imieniem Rafael ;P

Nikogo nie nominuję, bo nie chcę nikogo zmuszać do wykonania TAGu, ale zachęcam i jeśli ktoś ma ochotę go wykonać u siebie, to nie krępujcie się :D

Życzę Wam wesołych, rodzinnych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia!!!
Do zaczytania wkrótce!

0 komentarze