RECENZJA: Anioł Burz - Trudi Canavan
16:47
AUTOR: Trudi Canavan
TYTUL
ORYGINALU: Angel of Storms
CYKL: Prawo Milenium #2
STRON: 640
WYDAWNICTWO:
Galeria
książki
DATA WYDANIA: 28 października 2015
GATUNEK: Fantastyka
NARRACJA: trzecioosobowa
BOHATER: Rielle / Tyen
CZAS CZYTANIA: 4 dni
MOJA OCENA: ★★★★★★★☆☆☆
PIERWSZE ZDANIE:
„Gdy Betzi oświadczyła, że
idzie spać wcześniej, bo boli ją głowa, Rielle wiedziała, że coś się dzieje.”
OPIS:
Tyen
naucza magii mechanicznej w Liftre – powszechnie poważanej szkole. Dociera tam
wieść, że Raen, najpotężniejszy mag i władca wszystkich światów, powrócił po
długiej nieobecności. Nauczyciele i studenci uciekają, gdyż w Liftre uczono
zakazanej przez Raena magii, w przekonaniu że ten nie żyje. W jednej chwili
Tyen traci dom i cel… Pozostaje mu jedynie złożona Velli obietnica przywrócenia
jej cielesnej postaci.
Raen odzyskuje władzę, a wokół wzbiera bunt, Tyen zaś musi postanowić, do czego jest w stanie się posunąć, by dotrzymać danego Velli słowa.
Po pięciu latach spędzonych wśród tkaczy gobelinów w Schpecie w spokojne życie Rielle wkracza wojna. W obliczu porażki i nieuchronnej okupacji wszyscy ze zdumieniem obserwują, jak wrogie wojska wycofują się, a do bram miasta zbliżają się trzy postacie – w czarnych włosach jednej z nich pobłyskują niebieskie refleksy. Przeszłość dziewczyny z dalekiego kraju i jej magiczne zdolności to nie wszystkie sekrety, jakie mógłby wyjawić tajemniczy przybysz…
Raen odzyskuje władzę, a wokół wzbiera bunt, Tyen zaś musi postanowić, do czego jest w stanie się posunąć, by dotrzymać danego Velli słowa.
Po pięciu latach spędzonych wśród tkaczy gobelinów w Schpecie w spokojne życie Rielle wkracza wojna. W obliczu porażki i nieuchronnej okupacji wszyscy ze zdumieniem obserwują, jak wrogie wojska wycofują się, a do bram miasta zbliżają się trzy postacie – w czarnych włosach jednej z nich pobłyskują niebieskie refleksy. Przeszłość dziewczyny z dalekiego kraju i jej magiczne zdolności to nie wszystkie sekrety, jakie mógłby wyjawić tajemniczy przybysz…
Anioł
zamierza wrócić do swojego świata i pragnie zabrać Rielle ze sobą.
RECENZJA:
Tyen nigdy o nim nie
słyszał, a teraz mówi o nim każdy. Wzbudza strach i przerażenie. Kim jest
najpotężniejszy mag, jaki stąpał po światach od tysięcy cykli? Pod jego
nieobecność ludzie zaczęli łamać zasady, które stworzył – zaczęli podróżować
między światami i nauczać magii. Czy ukaże nieposłusznych? Tyen prowadził
spokojne życie na uniwersytecie w Liftre, jako lubiany wykładowca magii
mechanicznej. Teraz szkoła opustoszała, wszyscy uciekli w popłochu. Kim jest
Raen i czy faktycznie należy się go obawiać?
Rielle staje przed
najtrudniejszą decyzją w swoim życiu, która może nieodwracalnie wpłynąć na jej
losy. Od pięciu cykli odbywa służbę wśród tkaczy gobelinów i wytwarza magię,
którą ukradła. Schpeta, w której przebywa jest okupowana przez wrogie armię, a
ludzie wpadają w coraz większe przerażenie. Nagle wróg się wycofuję, a Rielle
dostrzega trzy postaci kierujące się w jej stronę. Jedną z nich jest Valhan –
Anioł Burz, którego czci jej lód. Pragnie zabrać ją do swojego świata, gdyż
odpokutowała swoje winy. Czy dziewczyna będzie zdolna mu odmówić?
Pamiętam moment
skończenia pierwszego tomu i mój zawód, że zakończył się tak, a nie inaczej.
Pragnęłam, aby Trudni Canavan splotła losy Rielle oraz Tyena, czekałam na ten
moment, ale niestety on nie nadszedł. Sięgając po „Anioła Burz” wierzyłam, że się nie rozczaruje. Czy tym razem
autorka połączyła ich ścieżki? Tego nie zdradzę. Napiszę tylko tyle, że w
bardzo ciekawy i zaskakujący sposób pokierowała fabułą. Stworzyła niezwykle
zgrabną i jednolitą historię.
To co Trudi Canavan utworzyła
w tej serii jest imponujące. Mnogość
światów zapiera dech w piersi – tak naprawdę trudno określić ile jest ich
naprawdę, nikt tego nie wie. Odwiedzamy wiele z nich i każdy jest inny. Różnią
się religią, klimatem, tradycjami i wyglądem mieszkańców. Niektóre są przyjazne,
inne nie, wiele z nich jest jałowe – pozbawione magii, niektóre całkowicie
wyludnione i toksyczne dla człowieka. Łącza je madzy, którzy tworzą portale
między tymi światami.
Poza tym w każdym z nich
krąży plotka o przepowiedni zwanej pod nazwą Prawo Milenium, traktująca o tym, że co tysiąc cykli pojawia się na
tyle silny mag, aby obalić poprzedniego. Mało kto w nią wierzy. Czy jest
prawdziwa? Czy istnieje ktoś na tyle silny, aby pokonać i zastąpić Raena? Nie
zmienia to faktu, że jego powrót zmobilizował ludzi do działania. Niektórzy nie
chcą poddać się jego woli i powrócić do dawnych praw. Zbiera się coraz większa
rzesza buntowników, którzy pragną przeciwstawić się tyrańskiej władzy. Czy im
się uda?
Według mnie jedynym mankamentem tej powieści jest styl
autorki, za którym autentycznie nie przepadam. I w tym stwierdzeniu nie
chodzi mi o to, że jest słaby czy przyciężkawy, tylko o to, że jest wytarty z
jakichkolwiek emocji. Autka opisuję jakąś zaciekłą walkę, ale ja nie czuję podekscytowania
czy napięcia, albo przedstawia romantyczny pocałunek, który nie jest
zobrazowany w zbyt ekscytujący sposób i w ogóle nie czuć jakiejkolwiek chemii
między bohaterami. Na szczęście tych romantycznych scen jest niewiele, co mnie
niezmiernie cieszy, ale niewątpliwie ten brak emocji jest to dla mnie dużym
problem, bo jak się cieszyć z lektury, która nie do końca nas pochłonęła?
Najciekawszą postacią w moim mniemaniu jest Raen, którego zdecydowanie trudno rozgryźć. Pojawia się wiele wątpliwości co do jego osoby.
Czy plotki krążące na jego temat, jakoby był bezwzględnym mordercą są
prawdziwe? A może światy potrzebują takiego władcy i kiedy go zabraknie ogarnie
je demoralizacja i bezprawie? Uwielbiam takie zagadkowe czarne charaktery,
które są trudne do określenia i nie wiadomo czy faktycznie stoją po stronie zła,
czy jednak niekoniecznie.
Jedną z nowych postaci, która pojawia się w „Aniele Burz” jest Baluka – Podróżnik
kupiec, przemieszczający się wraz ze swoim rodem między światami. Nie
mogę napisać jaką rolę odegra w książce – zdradzę tylko tyle, że mam mieszane
uczucia względem jego osoby, bo w moim mniemaniu było go trochę za mało, ale coś
czuję, że w ostatnim tomie jeszcze go spotkam, co bardzo mnie cieszy.
Jeśli chodzi o starych
wyjadaczy, czyli Tyana oraz Rielle, to obydwoje znaleźli się w trudnej
sytuacji, zmuszeni do podejmowania niewygodnych decyzji, co mocno wpłynęło na
ich charaktery. Obydwoje nieco się zmienili i wydorośleli – głównie Rielle, ale
nie mogę napisać, abym szczególnie polubiła tę dwójkę, bo znowu kłania się
kwestia emocji, a raczej ich braku, przez co nie potrafiłam zżyć się z tą parą.
Bardzo rzadko sięgam po
książki, w których magia wiedzie prym, gdyż nie przepadam za takimi motywami,
ale powieści Trudi Canavan zawsze były zaszczytnym wyjątkiem. Podobają mi się
pomysły autorki na świat przedstawiony, a „Prawo
Milenium” wolę nawet bardziej od „Trylogii
Czarnego Maga”, gdyż niewątpliwie jest w niej więcej magii i mimo tego
jednego mankamentu w postaci braku emocjonalności ze
zniecierpliwieniem czekam na ostatnia część, aby przekonać się, jak potoczą się
dalsze losy Tyena oraz Rielle.
Trylogia „Prawo Milenium”:
1. Złodziejska magia
2. Anioł Burz
3. Successor’s Promise
Książka została przeczytana w ramach
wyzwania:
0 komentarze