Podsumowanie miesiąca - SIERPIEŃ 2018

16:15

Hej! 
Dawno mnie tu nie było. Swojej nieobecności nie potrafię do końca usprawiedliwić. Znowu złożyło się na to kilka czynników: praca, obowiązki, a co za tym idzie brak czasu, ale i moje lenistwo i chęć wylegiwania się na słońcu, póki jeszcze grzeje ;D Ale jestem i mam nadzieję, że tym razem będę bardziej systematyczna. 
Póki co przychodzę do Was z podsumowaniem mijającego miesiąca. Co udało mi się przeczytać? Zapraszam Was na post!

Przeczytanych książek: 9
 Tam, dokąd zmierzamy  B.N. Toler ★★★★☆☆☆☆☆☆
 Ostrze – Joe Abercrombie ★★★★★★★★☆☆ 
 Słuchaj swojego serca – Kasie West ★★★★★★★☆☆☆
 To nie ja, kochanie  Tillie Cole  ★★★★☆☆☆☆☆☆
 Cień rycerza – Sebastien de Castell ★★★★★★☆☆☆☆ 
 Gemina – Kristoff/Kaufman ★★★★★★★☆☆☆
 Biegając boso – Amy Harmon ★★★★★★★★★☆
 Kosodom – Neal Shusterman ★★★★★★★★☆☆
 Jesteś moim światłem   Abbi Glines ★★★★★☆☆☆☆☆


Najlepsza książka: zdawałam sobie sprawę, że "Biegając boso" może być dobrą książką, ale zdecydowanie nie spodziewałam się, że będzie aż tak dobra. Świetny pomysł z bohaterem, który w połowie jest Indianinem. Podobał mi się również wątek różnicy wieku między protagonistami. Dodało to trochę dreszczyku i niepewności do ich relacji. I mimo iż powieść nie jest zaskakująca, jakoś wybitnie oryginalna, to bije od niej takie ciepło i urok, że nie sposób jej nie docenić. Piękna historia!
Najgorsza książka: tutaj waham się między dwoma tytułami: "Tam, dokąd zmierzamy" oraz "To nie ja, kochanie" i nie do końca potrafię wybrać. Z jednej strony mamy paranormalne coś - sama nie wiem co. Książkę, która w założeniu miała być o stracie, żałobie, a ostatecznie była zlepkiem pustych dialogów i jeszcze gorszego wątku romantycznego. Jeśli jesteście przeciwnikami trójkątów miłosnych, trzymajcie się od tego tytułu z daleka. Podobnego rozwiązania nie ustrzegliśmy się również w powieści Tillie Cole. Aczkolwiek w tej książce najbardziej przyczepie się do stylu pisania oraz samego zakończenia. Nie mam nic przeciwko licznym wulgaryzmom, tym bardziej, gdy w książce mamy do czynienia z gangiem motocyklowym (rozumiem, że jest to potrzebne, aby nadać realizmu), ale prymitywne słownictwo używane w tej powieści aż mnie raziło. Nadużywanie słowa "suka" było ponad moje siły. No i to nieszczęsne zakończenie - miało być zaskakująco, ale nie wyszło. Nie będę się tu więcej rozpisywać, swoje żale wyleje w recenzjach :)


Z filmami nie zaszalałam. Obejrzałam tylko dwa i tak się złożyło, że obydwie produkcje były o superbohaterach. Byłyby trzy, gdyż mój chłopak postanowił obejrzeć „Taxi 5”, ale nie podołałam i zasnęłam ;)
 Avengers. Wojna bez granic (2018) ★★★★★★★☆☆☆ – całkiem udana produkcja, bardzo widowiskowa i dopracowana. Trudno się do czegokolwiek przyczepić pod względem technicznym. Lubie filmy Marvela (zdecydowanie są lepsze od DC), ale nigdy nie byłam wielką fanką Avengersów. Oglądało się przyjemnie, ale nic ponad to.
 Deadpool 2 (2018) ★★★★★★★★☆☆ – trzyma poziom pierwszej części. W moim odczuciu siłą tych filmów jest humor i sama postać Wade’a. Bardzo dobry sequel.

 Opowieść podręcznej. Sezon II, 9 odcinków – wydarzenia z tego sezonu to swego rodzaju dalsze losy June, które nie miały miejsca w książce. Właśnie tego w powieści mi brakowało. Za dużo w niej było niedopowiedzeń, pytań, niewiadomych. Serial daje odpowiedzi na większość z nich, co bardzo sobie cenię.
 Orange is the New Black. Sezon VI. 7 odcinków – jakoś całkowicie zapomniałam i tym serialu. Jak tylko sobie przypomniałam, postanowiłam nadgonić zaległości. Muszę przyznać, że jak do tej pory ten sezon trochę mnie nudzi. Niewiele się w nim dzieje, z reguły są to mało znaczące wydarzenia za bardzo rozciągnięte w czasie. Oby w kolejnych odcinkach akcja się rozkręciła.
 Nyan Koi. 8 odcinków – zabawne, wręcz absurdalne anime o licealiście, który ma alergię na koty, ale pech chciał, że pewnego dnia Kausaka Junpei utrąca głowę posągowi kociego bożka, a ten w odpowiedzi za zniewagę postanawia nałożyć na chłopaka klątwę. Budząc się następnego dnia odnotowuje, że może rozmawiać z kotami. Nie byłoby to takie złe, gdyby nie to, że jeśli nie spełni stu życzeń kotów, sam stanie się jednym z nich. Junpei stara się jak może, ale nie pomagają jego obowiązki w szkole, a raczej dziewczyny, które stale czegoś od niego chcą. Lekka, urocza produkcja z prostym, czasami irracjonalnym humorem.


Ostatnio szaleje z książkami z biblioteki. Nie tak dawno wypożyczyłam ich 10, a teraz ponownie wróciłam z 8 egzemplarzami. Jak można się domyślić moje plany czytelnicze na wrzesień będą ściśle związane z tym, co przytachałam z biblioteki, a raczej bibliotek (bo były ich dwie). 
Niedawno miałam okazję przeczytać "Dygot" pana Małeckiego. Było to moje pierwsze spotkanie z tym autorem i to całkiem udane. Postanowiłam kontynuować zapoznawanie się z jego prozą i taki sposobem w moje ręce trafiły "Ślady". Trochę w ciemno, ale mam nadzieje, że będę usatysfakcjonowana lekturą. 
Drugą powieścią będzie tytuł, o którym swego czasu było bardzo głośno. Mam na myśli tutaj "Artemis" Andy'ego Weira. Zdaje sobie sprawę, że wiele osób, którzy wcześniej czytali "Marsjanina" było bardzo zawiedzonych najnowszą powieścią autora sądząc, że jest wtórna, ale mimo wszystko jestem jej ciekawa. Postanowiłam dać jej szansę i zobaczymy co z tego wyniknie. 
Następnie planuję przeczytać coś, co odkładam od dnia premiery i w związku z tym mam ogromne poczucie winy. "Duchy rebelii" czekają w moim czytniku od dość dawna. Gdy zobaczyłam tę powieść w bibliotece uznałam, że to chyba jedyna szansa, abym przeczytała ją w miarę szybko i przestała odkładać na lepsze czasy. Może goniące terminy mnie zmotywują :D
Ostatnią powieścią, którą tutaj przedstawię jest tytuł, po który pomaszerowałam zaraz po przekroczeniu progu biblioteki i modliłam się, aby była dostępna. Na szczęście nikt nie sprzątnął mi jej sprzed nosa - co za ulga! W sierpniu przeczytałam "Ostrze" Abercrombiego i uznałam, że jak najszybciej muszę zabrać się za kontynuację czyli "Nim zawisną". Już nie mogę doczekać się ponownego spotkania z Gloktą oraz Jezalem :D

Moja aktywność w sierpniu była godna pożałowania. Obiecałam poprawę, ale nic z tego nie wynikło. Cały miesiąc przeleciał, a postów było jak na lekarstwo. Pocieszam się tym, że mimo wszystko nie zrezygnowałam z czytania i w miarę sprawnie szło mi pisanie recenzji. Szkoda, że nie przełożyło się to na inne aspekty blogowania. Cóż... każdy potrzebuje chwili przerwy czy wytchnienia. Pozostaje mi wierzyć, że we wrześniu będzie lepiej, ale wolę nic nie obiecywać.

Koniecznie dajcie znać co u Was? Jak Wam minął sierpień? Jaką najlepszą i najgorszą książkę przeczytaliście w zeszłym miesiącu?
Wszystkiego dobrego we wrześniu!

0 komentarze