RECENZJA: Życie Pi - Yann Martel

16:06

Autor: Yann Martel
Tytul oryginalu: Life of Pi
Cykl:  jednotomowa
Stron: 386
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 9 stycznia 2013
Gatunek: Literatura piękna/Przygodowa
Narracja: pierwszoosobowa

Czas czytania:  2 dni
Moja ocena: ★★★★★★★★★☆

PIERWSZE  ZDANIE:
„Cierpienia, których doznałem, pozostawiły we mnie smutek i przygnębienie.”
OPIS:
Ranna zebra, orangutan, hiena cętkowana, szczur i tygrys bengalski… Taka menażeria to nie najlepsze towarzystwo w dryfującej po oceanie szalupie. Niestety szesnastoletni Pi Patel po zatonięciu japońskiego frachtowca, na pokładzie którego wraz z rodziną i zwierzętami z prowadzonego przez ojca zoo płynie z Indii do nowej ojczyzny, Kanady, nie ma żadnego wpływu na dobór towarzyszy niedoli. Grupa rozbitków, wśród których – poza orangutanem – Pi Patel jest jedynym dwunożnym stworzeniem, szybko się kurczy, aż pozostaje tylko on i tygrys. Odyseja przez Pacyfik staje się walką o życie – z żywiołem, głodem i, przede wszystkim, z olbrzymim kotem, z którym w bezpośredniej konfrontacji chłopiec nie miałby żadnych szans. By utrzymać zwierzę z dala od siebie, musi na niewielkiej powierzchni szalupy oznaczyć swoje terytorium i stać się osobnikiem alfa.

RECENZJA:
Witajcie w Puducceri w Indiach zachodnich w toku 1976. Ojciec Pi Patela zmuszony został sprzedać rodzinny, prowadzony przez lata interes - Zoo wraz z całym inwentarzem. Część zwierząt wraz z rodziną Patelów wyrusza w daleką podróż do Kanady.  Niestety dochodzi do tragedii i statek tonie. Chłopcu cudem udaje się ujść z życiem. Znalazł się na szalupie ratunkowej, ale nie sam, bo dzieli ją wraz z orangutanem, zebrą, hieną oraz tygrysem bengalskim. Bezkres oceanu, on i cztery dzikie zwierzęta…

Historia Pi zaczyna się całkiem spokojnie i banalnie. Chłopiec praktycznie wychował się wśród zwierząt. Pierwsza część książki nie może poszczycić się zaskakującą czy szybką akcją. Stanowi raczej wstęp, ukazujący pozbawione trosk życie dorastającego chłopca, który poszukuje Boga w różnych religiach. Praktykuje on chrześcijaństwo, buddyzm oraz islam. Postawa Pi, jego dojrzałość są godne podziwu. Widzi boga wszędzie i we wszystkim. Dla niego religia nie jest zależna od konkretnych form kulturowych. Jego miłość do Boga jest szczera, nieskażona. Natomiast Zoo to jego drugi dom. Poznajemy zwierzęta, przeróżne fakty o nich naturze, zwyczajach i pochodzeniu. Nie ukrywam, że czasem czułam się znużona tymi wywodami, ale na szczęście wkrótce sceneria się zmienia. Razem z młodym Patelem znajdujemy się na środku oceanu. Nie można napisać, że akcja nabiera tempa – po prostu książka zmienia swoje oblicze. W moim odczuciu robi się bardziej emocjonalna, niepokojąca. Pi musi walczyć o przetrwanie, a ja przeżywała wszystko razem z nim. Nieraz łapałam się na tym, ze za mocno ściskałam książę czy zastygałam w napięciu. Już sama katastrofa mogłaby doprowadzić do załamania, zwątpienia w szanse na przeżycie, ale co musi siedzieć w głowie chłopca, któremu przyszło dzielić małą szalupę z dzikimi zwierzętami?

Pi zachował zimna krew, zdał się na instynkt przetrwania, który był w nim głęboko zakorzeniony i nie pozwalał mu się poddać. Podjął walkę o przetrwanie wydawałoby się z niemożliwym przeciwnikiem, a nawet dwoma – nieposkromionym żywiołem oceanu oraz nieujarzmionym zwierzęciem. Jest to mistrzowski obraz walki z brutalną naturą oraz samym sobą, aby zachować człowieczeństwo w świecie pełnym nieustannych zagrożeń.

Wydawałoby się, że książka ma nieskomplikowaną, prostoliniową fabułę, ale jeśli tak myślicie, to jesteście w błędzie. Najważniejsza w tej powieści jest interpretacja. Po jej skończeniu siedziałam w zawieszeniu i zastanawiałam się nad przekazem autora. Ta książka jest piękna. Po prostu tak niesamowita, że jak myślę o niej, to do tej pory w moich ochach pojawiają się łzy. Podróż Pi można interpretować w różny sposób. Myślę, że jest ten rodzaj książki, która po każdorazowym przeczytaniu odkrywa przed nami nowe tajemnice.

Długo zwlekałam z przeczytaniem tej pozycji. Zanim to zrobiłam zdążyłam obejrzeć film, po którym mój apetyt tylko wzrósł. Teraz zastanawiam się – czemu czekałam tak długo? Historia przedstawiona przez Yann Martela ma wymiar bajkowy, nieprawdopodobny i wielowarstwowy. Jest to głęboka duchowa podróż, która szczególnie traktuje o tym, że religia powinna być przeżywana jednakowo niezależnie od kultury. Ukazuje, że człowiek ma w sobie niebywałą umiejętność przystosowania się do każdej sytuacji oraz siłę przetrwania w każdych warunkach

0 komentarze