RECENZJA: Bez uczuć - Mia Sheridan
16:21
AUTOR: Mia Sheridan
TYTUL
ORYGINALU: Ramsay
CYKL: jednotomowa
STRON: 386
WYDAWNICTWO:
Otwarte
DATA WYDANIA: 2 sierpnia 2017
GATUNEK: Romans/New Adult
NARRACJA: pierwszoosobowa
BOHATER: Lydia / Brogan
CZAS CZYTANIA: 1 dzień
MOJA OCENA: ★★★★★☆☆☆☆☆
PIERWSZE ZDANIE:
„Czekała na mnie.”
OPIS:
Nieszczęśliwa miłość do Lydii odebrała Broganowi
wszystko. Ciężko zraniony staje się wyrachowany i skupia się na swoim biznesie
i na zemście. Bo miłość wcale nie jest cierpliwa ani łaskawa.
Życie Lydii wyglądało kiedyś zupełnie inaczej – była bogata, bezpieczna i kochana. Teraz fortuna się od niej odwróciła. Rodzinna firma znalazła się na skraju bankructwa, lecz Lydia zrobi wszytko, by ją uratować. Gdy na jaw stopniowo wychodzą tajemnice jej bliskich, dziewczyna odkrywa, że niebezpieczeństwo może grozić także jej. Nie przypuszcza jednak, że największy cios padnie z najmniej spodziewanej strony...
Czy w sercach Lydii i Brogana na nowo zakwitnie miłość, chociaż wybrali życie bez uczuć?
Życie Lydii wyglądało kiedyś zupełnie inaczej – była bogata, bezpieczna i kochana. Teraz fortuna się od niej odwróciła. Rodzinna firma znalazła się na skraju bankructwa, lecz Lydia zrobi wszytko, by ją uratować. Gdy na jaw stopniowo wychodzą tajemnice jej bliskich, dziewczyna odkrywa, że niebezpieczeństwo może grozić także jej. Nie przypuszcza jednak, że największy cios padnie z najmniej spodziewanej strony...
Czy w sercach Lydii i Brogana na nowo zakwitnie miłość, chociaż wybrali życie bez uczuć?
RECENZJA:
17-letni Brogan pomaga ojcu w pracach ogrodniczych w domu bogatego biznesmena i potajemnie wzdycha do jego córki Lydii. Wie, że to zakazane uczcie, które nie może wykraczać poza jego wyobraźnie. Jednak jeden dzień zmienia wszystko, kończy się tragedią, a drogi dwójki nastolatków się rozchodzą. Mija siedem lat i świat Lydii wywraca się do góry nogami. Rodzinna firma lawiruje na skraju bankructwa, a jej brat pogrąża się w coraz większej rozpaczy. Kobieta zrobi wszystko, aby wybrnąć z tej sytuacji, nie spodziewa się jednego – że przeszłość się o nią upomni.
17-letni Brogan pomaga ojcu w pracach ogrodniczych w domu bogatego biznesmena i potajemnie wzdycha do jego córki Lydii. Wie, że to zakazane uczcie, które nie może wykraczać poza jego wyobraźnie. Jednak jeden dzień zmienia wszystko, kończy się tragedią, a drogi dwójki nastolatków się rozchodzą. Mija siedem lat i świat Lydii wywraca się do góry nogami. Rodzinna firma lawiruje na skraju bankructwa, a jej brat pogrąża się w coraz większej rozpaczy. Kobieta zrobi wszystko, aby wybrnąć z tej sytuacji, nie spodziewa się jednego – że przeszłość się o nią upomni.
Jak to u Sheridan w „Bez uczuć” klasycznie mamy narrację pierwszoosobową
naprzemienną. Poza tym po krótkim wstępie następuje przeskok w czasie, co też jest
częstym zagraniem w powieściach autorki. Śledzimy, jak w tym okresie zmieniło
się życie Brogana i Lydii. On z nieśmiałego i wycofanego chłopca zmienił się w
nieczułego i zjadliwego mężczyznę, kierowanego żądzą zemsty. Ona z lekkomyślnej
i kokieteryjnej nastolatki przekształciła się w odpowiedzialną kobietę –
chociaż muszę przyznać, że momentami głupią i naiwną. Łączyło ich silne
uczucie, które nie miało szansy rozkwitnąć. Teraz została tylko nienawiść i
urazy. Czy nic nie ocalało po uczuciu, które ich łączyło?
Nie sądziłam, że kiedyś to
się stanie i książka Mii Sheridan będzie tak… nieszczególna. „Bez uczuć” ani mnie ziębi, ani grzeje i
to jest chyba najgorsze. Cała historia była nijaka do bólu. Dochodzę do
wniosku, że ta powieść ma adekwatny tytuł do treści. Czytając ją obyło się bez
uczuć. Książki Sheridan nie mają jakiejś
wybitnie oryginalnej fabuły. Każda jest przewidywalna, ale mimo wszystko każdy
tytuł mnie czymś ujął, oczarował. Nie w przypadku historii Lydii i Brogana.
Tutaj zwyczajnie nie mogłam znieść szablonowości, gdyż nie została ona niczym przełamana.
Książka jest niesamowicie wtórna. Co więcej, trochę za szybko przechodzimy z ‘nienawidzę,
ale pragnę’ do ‘pragnę i ubóstwiam’. Lukier leje się strumieniami. Ochy i achy
nad altruizmem, urodą i witalnością bohaterów nie mają końca. Autorka nawet
próbowała uatrakcyjnić fabułę wprowadzając wątek kryminalny (co samo w sobie
też nie jest niczym odkrywczym). Domyślam się, że miało to wnieść trochę
nerwowości i niepewności, ale niestety to była klapa. Wydaje mi się, że gorzej
tego wątku poprowadzić się nie dało.
Dość już tego marudzenia,
pora na atuty tej powieści, bo w końcu jakieś posiada. Oczywiście plusem jest styl
Sheridan, który nieodmiennie jest lekki i przyjemny, przez co kartki same się
przewracają. Nie ukrywam, że książkę czyta się szybko i sprawnie. Poza tym
rozumiem, co autorka chciała przekazać tą powieścią i doceniam to – chociaż forma
z jaką to zrobiła była mało atrakcyjna. I ostatnią iskierką są postacie
drugoplanowe – Eileen, siostra Brogena, a szczególnie Fionn, jego przyjaciel.
Mieli oni konkretną rolę do odegrania, ale przynajmniej potrafili przemówić
głównym prognostom do rozumu. Ktoś musiał w tej książce racjonalnie myśleć i
trafiło na nich.
„Bez uczuć” traktuję o tym, że można powziąć plany i skrzętnie
obmyślić swoje postępowanie, ale serce nie sługa – nie da się go kontrolować, a
nienawiść i chęć zemsty mogą zmienić człowieka, zaślepić i zrujnować życie. Ukazuje
jak silna i często nielogiczna jest lojalność wobec rodziny. Sam przekaz jest
bardzo zacny, ale w moim odczuciu jest to najsłabsza (jak dotąd) książka
Sheridan. Naprawdę nie wymagam dużo od powieści New Adult – mogłabym wybaczyć stereotypowość,
a nawet przewidywalną fabułę, bo dla mnie najważniejsze są emocje, a niestety
na tym polu Sheridan również zawiodła, a zapowiadało się tak pięknie. Liczę na
to, że kolejna powieść autorki zadośćuczyni mi ten niedobór.
0 komentarze