RECENZJA: Upadek - Guillermo del Toro, Chuck Hogan

16:49

AUTOR: Guillermo del Toro, Chuck Hogan
TYTUL ORYGINALU: The Fall
CYKL: Wirus #2
STRON: 413
WYDAWNICTWO: Zysk i S-ka
DATA WYDANIA: 30 listopad 2015
GATUNEK: Fantastyka
NARRACJA: trzecioosobowa

CZAS CZYTANIA: 7 dni
MOJA OCENA: ★★★★★★☆☆

PIERWSZE  ZDANIE:
„Wystarczyło sześćdziesiąt dni, żeby świat się skończył.”
OPIS:
Wyszły z cienia. Wampiry. Agonia naszego świata jest początkiem ich rządów…
Epidemia wampiryzmu opanowała Nowy Jork. Pradawny klan wampirów rośnie w siłę. Wybucha wojna między krwiopijcami ze Starego i Nowego Świata o całkowitą kontrolę nad cywilizacją. Ludzkość uwięziona w potrzasku między walczącymi siłami staje się bezsilna i skazana na zagładę. W obliczu chaosu doktor Eph Goodweather wraz niewielką grupą przyjaciół staje do nierównej walki ze spragnionymi krwi potworami.
Na podstawie trylogii powstała serialowa superprodukcja kanału FOX.

RECENZJA:
Po pierwszym tomie wręcz nie mogłam doczekać się, kiedy „Upadek” trafi w moje ręce. Jak tylko udało mi się upolować ją w bibliotece, dosłownie skakałam z radości. Euforia, podekscytowanie - takie uczucia towarzyszyły mi przed jej przeczytaniem, a jak było po skończeniu lektury?

Do osób, które nie czytały pierwszego tomu przetoczę nieco jego fabułę. Samolot lecący z Berlina ląduje na lotnisku w Nowym Jorku, ale nie wychodzi z niego żaden pasażer. Od zewnątrz nic nie widać, z maszyny nie wydobywa się żaden dźwięk. Władze obawiają się zamachu terrorystycznego lub biologicznego. Na miejsce przybywa oddał CDC, którego zadaniem jest dowiedzenie się, co stało się z pasażerami samolotu. Wyglądają na martwych, ale czy na pewno?

Krwiożerczy wirus opanował społeczeństwo i pochłania coraz więcej ofiar. To tylko kwestia czasu, kiedy doprowadzi do całkowitego upadku świata, który do tej pory znaliśmy. Zaćmienie słońca było tylko preludium do anarchii zaplanowanej przez strzygi. Oślizgłe plugastwo wyszło na ulice i poszerza swoje królestwo. Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy z zagrożenia. Władze bagatelizują problem i zatajają informację. Czy ktokolwiek będzie potrafił stawić opór Mistrzowi i jego krwiożerczej armii?

Obraz wampirów w tej serii jest niesamowity i przerażający zarazem. Na początku przemiany do złudzenia przypominają ludzi, tylko z jedną różnicą - mają dwumetrowe żądło zamiast języka. Nie mają kłów wbijających się w skórę, tylko pulsujący odwłok, wystrzeliwujący z zawrotną przędnością i wbijający się w tętnicę ludzką. Z czasem ich ludzka powłoka ulega zniszczeniu. Wypadają włosy, odpada nos i uszy. Wampiryzm jest tu okazany jako wirus pasożytujący na ludzkim ciele. Ma on postać podłużnej pijawki, pływającej w srebrzystej krwi strzyg. Taki obraz tych krwiożerczych bestii odpowiada mi zdecydowanie bardziej niż piękni niczym bóstwa wampiry z innych powieści.

Autorzy postawili na narrację trzecioosobową. Co było dobrym posunięciem, bo możemy poznać punkt widzenia z niesamowicie wielu perspektyw, nawet samych wampirów. Mamy tu  wiele postaci i trudno określić, która z nich jest pierwszoplanowa. Abraham Setrakian jest starcem, który dowiedział się o istnieniu wampirów w obozie nazistów. Kieruje nim chorobliwa determinacja i upór. Jest gotowy zrobić wszystko, aby zgładzić te krwiożercze potwory. Do tej pory tropił i tępił je w samotności, ale od niedawna ma pomocników. Ephraim Goodweater jest epidemiologiem z CDC. Od wybuchu epidemii jego życie kręci się wokół dziesięcioletniego syna. Zrobi wszystko, aby zapewnić mu bezpieczeństwo. Vasiliy Fet to szczurołap, który zna nowojorskie kanały jak własną kieszeń. Jest jeszcze Agustin „Gus” Elizalde, meksykański gangster. Jego wątek jest troszeczkę bardziej oderwany od reszty.

Mój odbiór bohaterów jest bardzo zróżnicowany. Najgorszą postacią jest zdecydowanie Eph, który był irytujący w pierwszym tomie i niestety pozostał taki w drugim. Był mi totalnie obojętny. Jego charakter był płaski aż do bólu. Za to najbardziej polubiłam Gus’a, którego wątek był bardzo ciekawy i wniósł wiele do powieści. Poza tym szczurołap Fet wzbudził moja sympatię już od pierwszego tomu, ale muszę przyznać, że w drugiej części autorzy zaniedbali jego osobę, co mnie niezmiernie zasmuciło. Natomiast Setrakian w „Wirusie” mnie troszeczkę irytował, natomiast w „Upadku” moje zdanie o nim się zmieniło. Bez wątpienia jest on najbardziej rozbudowaną postacią w książce. Poznajemy jego losy od czasu Holokaustu. Możemy zaobserwować ile kosztowała go walka z wampirami i ile musiał poświęcić.

W powieści dużo się dzieje, ale są to wydarzenia, które niewiele wnoszą do głównego wątku. Niby mamy dużo walki, krwi, drastycznych scen, ale samych zwrotów akcji było tyle co kot napłakał. Jak wiadomo brutalność to nie wszystko. W drugim tomie brakowało mi nastroju grozy i nutki tajemniczości, która wręcz oblepiała część pierwszą. W "Upadku" nie ma żadnych zagadek, fabuła jest prosta - skupia tylko i wyłącznie na walce z wampirami. Aczkolwiek książkę bez wątpienia ratuje zakończenie, które było zaskakujące i niezwykle złowróżbne.

Reasumując, drugi tom wzbudził we mnie mniej emocji niż pierwszy, ale w moim odczuciu była to udana kontynuacja. Sama w sobie nie wzniosła wiele do głównego wątku, ale zakończenie daje nadzieje na naprawdę niesamowity trzeci tom. Póki co pozostaje mi serial, który liczę, że choć trochę osłodzi mi czas oczekiwania na finał trylogii.

Trylogia „Wirus”:
1. Wirus
2. Upadek
3. Mrok

Książka została przeczytana w ramach wyzwania:
 
 
 

0 komentarze