RECENZJA: Po zmierzchu - Alexandra Bracken
08:04
AUTOR: Alexandra Bracken
TYTUL ORYGINALU: In the Afterlight
CYKL: Mroczne umysły #3
STRON: 480
WYDAWNICTWO:
Otwarte
DATA WYDANIA: 8 kwietnia 2015
GATUNEK:
Young Adult/Fantastyka
NARRACJA:
pierwszoosobowa
BOHATER:
Ruby (17 lat)
CZAS CZYTANIA: 6 dni
MOJA OCENA: ★★★★★★★☆☆☆
PIERWSZE ZDANIE:
„Czerń to brak koloru.”
OPIS:
Mam
na imię Ruby. Nie mogę oglądać się za siebie.
Wraz z tymi, którzy przetrwali, kieruję się na północ, aby uwolnić tysiące więzionych dzieci. Gdy jest się odpowiedzialnym za los całego pokolenia, nie ma miejsca na błędy. Jeden fałszywy ruch może wzniecić iskrę, która podpali świat.
Wraz z tymi, którzy przetrwali, kieruję się na północ, aby uwolnić tysiące więzionych dzieci. Gdy jest się odpowiedzialnym za los całego pokolenia, nie ma miejsca na błędy. Jeden fałszywy ruch może wzniecić iskrę, która podpali świat.
RECENZJA:
Bardzo długo zabierałam się do tej książki. Chyba wynikało to z tego, iż to już ostatni tom przygód Ruby i jej przyjaciół, co oznaczało pożegnanie się z nimi wszystkimi. Wcześniej nie byłam na to gotowa, ale w końcu uznałam, że najwyższy czas zdobyć się na odwagę.
Nie będę rozpisywać się za bardzo o samej fabule, bo nie chce zdradzić przypadkiem żadnych istotnych szczegółów z poprzednich tomów, jeśli ktoś ich nie czytał. Napiszę tylko tyle, że Ruby w wieku 10 lat trafia do obozu w Thurmond, w którym spędza 6 lat swojego życia. Z niewyjaśnionych przyczyn młodzi ludzie zapadają na chorobę zwana ostrą młodzieńczą neurodegereację idioatyczną – w skrócie OMNI, dzięki czemu zyskują nadprzyrodzone, niebezpieczne zdolności. Według władz należy wszystkich złapać i zamknąć, gdyż mogą stanowić zagrożenie dla społeczeństwa. Ich umiejętności zostają podzielone na pięć grup – każda z nich jest określana innym kolorem - zielonym, niebieskim, żółtym, czerwonym i pomarańczowym. Ruby należy do tej ostatniej, najrzadszej grupy – potrafi wpływać na umysły innych ludzi. W ostatnim tomie dochodzi do ostatecznej potyczki. Przebywająca już na wolności dziewczyna walczy z władzą o przywrócenie porządku, stanu rzeczy sprzed epidemii. Zabiega o to, aby ona, jej przyjaciele oraz wszyscy chorujący na OMNI mogli cieszyć się życiem i przestać żyć w ciągłym strachu.
Podobnie jak we wcześniejszych tomach narracja prowadzona jest w formie pierwszoosobowej, przez co wiele omija nas z istotnych wydarzeń. Ruby często dowiaduje się o wielu sprawach po fakcie. Widzimy tylko jej reakcje na zaistniałe zdarzenie, nie bierze ona w nim czynnego udziału. Z jednej strony mi się to podoba dlatego, że rozwój wszystkich wydarzeń nie zależy tylko od niej. W końcu jest jedynie młodą dziewczyną, dlatego dobrze, że autorka zaangażowała w akcję też innych bohaterów. Jednak gdybyśmy mieli szansę śledzić akcję z kilku perspektyw nabrałaby ona tempa – głównie w pierwszej części książki, gdzie nieco kuleje. Nie da się ukryć, że ciekawie byłoby się znaleźć w głowie Liam'a oraz jego brata Cole'a. Poznać ich myśli, a przede wszystkich być świadkiem wydarzeń, w których brali czynny udział, a nie angażowali w to głównej bohaterki.
Mimo, iż nie wszystkie stworzone przez Alexandre Brancken postacie obdarzyłam sympatią, to muszę przyznać, że każda z nich jest na swój sposób wyjątkowa. Ja osobiście nie przepadam za Ruby, aczkolwiek doceniam zmiany, które zaszły w niej w tym tomie. Nie jest już strachliwą dziewczyną – przeobraziła się w silną i pewną siebie młodą kobietę. Wie czego chcę, walczy o swoje ideały i jest gotowa poświęcić wiele, aby osiągnąć swój cel.
Niestety postać Liam’a jest trochę zbyt powierzchownie potraktowana. Nie przepadam za nim jakoś szczególnie w odróżnieniu od jego brata, który według mnie jest najlepszą postacią w „Po zmierzchu”. Mamy okazję go lepiej poznać, bo blisko współpracuję z Ruby. Z tej dwójki rodzeństwa jest zdecydowanie bardziej intrygujący. Z jednej strony jest on silnym przywódcą, za którym podążają tłumy, jednak z drugiej obawia się odrzucenia.
Genialne
jest to, iż żadna postać nie jest czarno-biała. Autorka świetnie wyeksponowała
to, że nawet największy czarny charakter, którego zdążyliśmy znienawidzić, nagle
nabiera ludzkich cech. Zaczynamy mu współczuć, niektóre jego występki widzimy w
innym świetle.
Związek Ruby z Liam’em miał swoje wzloty i upadki, co uważam za plus. Nie mamy do czynienia z kolejnym idealnym, wymuskanym związkiem. Obydwoje są uparci, trzymają się swojego zdania i co najważniejsze próbują bronić tą drugą osobę nawet jeśli ona o to nie zabiega, co doprowadza do sporów i utarczek. Cieszy mnie, że nie zaznałam tu banalnej historii miłosnej.
Samo zakończenie uważam za bardzo udane. Nie można napisać, że było zaskakujące – główny wątek był przewidywalny, ale na pewno działo się dużo i nie sposób było się nudzić. Dostajemy odpowiedzi na wiele pytań związanych z chorobą i sposobem jej leczenia. Poza tym ogromnym plusem było to, że nie wszystko szło zgodnie z planem jaki sobie wyznaczyli bohaterowie. Niektóre zwroty akcji były bardzo wstrząsające i trudno było mi się z nimi pogodzić.
Summa summarum jestem bardzo usatysfakcjonowana zakończeniem oraz całą serią. Uważam ją za bardzo udaną. Trudno uwierzyć, że to już koniec tej historii. Autorce udało się przenieść mnie w świat pełen niebezpieczeństw, wielkich przyjaźni oraz poruszających zwrotów akcji. Mam nadzieję, że moja przygoda z Alexandrą Bracken nie zakończy się na tej trylogii i będę jeszcze miała okazję spotkać się z jej twórczością.
8 komentarze
"Po zmierzchu" dopiero przede mną i nie będę ukrywać, że mam bardzo duże oczekiwania względem tej książki - pierwsza część była średnia, ale druga już mnie zachwyciła dzięki ogromnej ilości akcji, świetnie zaprezentowała się również Ruby, która przeszła dużą przemianę i przestała być takim zahukanym dziewczątkiem, a do tego dochodził jeszcze wspaniały duet Vida-Pulpet! Mam nadzieję, że trzecia część będzie jeszcze lepsza i jeszcze bardziej mnie zaskoczy.
OdpowiedzUsuńBooks by Geek Girl
Vida i Pulpet - co tam się działo :D
UsuńJakiś czas temu czytałem "Mroczne umysły", jednak mimo tego, że posiadam następne części, jakoś nie mogę się przemóc, by po nie sięgnąć :( Mam nadzieję, że w najbliższym czasie uda mi się w końcu przeczytać "Nigdy nie gasną" oraz "Po zmierzchu". Pierwsza część jakoś mnie nie zachwyciła, ale i tak wiążę z tą serią duże nadzieje :)
OdpowiedzUsuńhttp://mybooktown.blogspot.com/
Całą serię mam dopiero w planach (co z tego, że stoi na mojej półce, kiedy nie mam czasu się za nią wziąć!) dlatego nie przeczytałam twojej recenzji (trochę obawiam się spojlerów z poprzednich tomów). Cieszynie jednak twoja dość wysoka ocena, bo oznacza to, że warto było zainwestować w tą serię ;)
OdpowiedzUsuńhttp://zaczarowana-me.blogspot.com/?m=1
Mam zamówioną pierwszą część tej serii w bibliotece i już nie mogę się doczekać, aż trafi w moje ręce ;)
OdpowiedzUsuńPo twojej recenzji muszę przyznać, że w najbliższym czasie udam się po nią do biblioteki! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://miedzypolkami-ksiazki.blogspot.com/2015/10/ksiazki-pene-grozy_28.html
Ciągle się zastanawiam nad przeczytaniem ostatniego tomu. To nie były złe książki, ale jakoś wpędzały mnie w depresję, te obozy i ta bezradność... Nigdy nie gasną czytałam chyba z 3 miesiące tak po parę stron, bo po prostu dla mnie to było zbyt dołujące:(
OdpowiedzUsuńDwie części tej serii stoją na półce od roku, ale pomimo moich szczerych chęci nadal się za nie nie wzięłam :(
OdpowiedzUsuń