RECENZJA: John ginie na końcu - David Wong
13:48
AUTOR: David Wong
TYTUL ORYGINALU: John Dies at the End
CYKL: John ginie na końcu #1
STRON: 448
WYDAWNICTWO:
Replika
DATA WYDANIA: 19 marca 2013
GATUNEK:
Fantastyka
NARRACJA:
pierwszoosobowa
BOHATER:
David Wong
CZAS CZYTANIA: 8 dni
MOJA OCENA: ★★★★★★★★☆☆
PIERWSZE ZDANIE:
„Rozwikłanie poniższej zagadki
ujawni straszliwą tajemnicę wszechświata, o ile nie zwariujesz ze szczętem
podczas jej rozwiązywania.”
OPIS:
"John
ginie na końcu jest powieścią, która wymyka się wszelkim klasyfikacjom. Choć
dzieją się tu zjawiska nadzwyczajne, nie jest to typowy horror ani science
fiction. Absurdalne stwory, zwariowane przygody bohaterów, ich dziwaczne uzbrojenie
przeciw złu, bezsensowne piosenki i wiele innych niespodzianek – wszystko to
daje komiczny efekt z autentyczną przyjaźnią w tle.
Rzecz dzieje się w amerykańskim miasteczku na środkowym zachodzie, w... Anonimowym. John i Dave mają po dwadzieścia kilka lat, lecz już przytłacza ich brzemię mocy zbawiania świata. Moc tę posiedli przyswajając – John dobrowolnie, David wbrew swej woli – sos sojowy, czyli narkotyczny specyfik o konsystencji opiłków metalu. A świat trzeba ratować przed zakusami bardzo złośliwego Korroka, który wyciąga po nas swe macki z równoległego bytu…
Akcja powieści to czyste szaleństwo, którego nie sposób ogarnąć i ująć w logiczne ramy. To znakomita zabawa z kolejnymi wytworami niespożytej wyobraźni autora. Efektem ubocznym przeczytania tej książki jest niepohamowana potrzeba opowiadania jej każdemu, kto zechce słuchać.
W 2012 roku na podstawie powieści zrealizowano film w reżyserii Dona Coscarelliego. Obraz John Dies At the End wszedł na ekrany amerykańskich kin w 2013 roku, a jego szeptana popularność systematycznie rośnie.
Rzecz dzieje się w amerykańskim miasteczku na środkowym zachodzie, w... Anonimowym. John i Dave mają po dwadzieścia kilka lat, lecz już przytłacza ich brzemię mocy zbawiania świata. Moc tę posiedli przyswajając – John dobrowolnie, David wbrew swej woli – sos sojowy, czyli narkotyczny specyfik o konsystencji opiłków metalu. A świat trzeba ratować przed zakusami bardzo złośliwego Korroka, który wyciąga po nas swe macki z równoległego bytu…
Akcja powieści to czyste szaleństwo, którego nie sposób ogarnąć i ująć w logiczne ramy. To znakomita zabawa z kolejnymi wytworami niespożytej wyobraźni autora. Efektem ubocznym przeczytania tej książki jest niepohamowana potrzeba opowiadania jej każdemu, kto zechce słuchać.
W 2012 roku na podstawie powieści zrealizowano film w reżyserii Dona Coscarelliego. Obraz John Dies At the End wszedł na ekrany amerykańskich kin w 2013 roku, a jego szeptana popularność systematycznie rośnie.
RECENZJA:
Jest
to moje pierwsze spotkanie z panem Wong’iem, dlatego nie bardzo wiedziałam
czego się spodziewać, pomimo że obejrzałam i przeczytałam kilka recenzji.
Aczkolwiek jednego byłam pewna - powieść ta będzie nietuzinkowa i szalenie
oryginalna. Książka sięga wyżyn
dziwaczności. Kiedy zaczęłam ją czytać, nie mogłam uwierzyć w to co tam się
dzieję.
David
i John to dwudziestoletni mieszkańcy niewielkiego miasteczka. Chwytający każdej
pracy jaka się napatoczy. Prowadzący nudną egzystencję bez perspektyw na
przyszłość. Do chwili aż w ich życiu zaczynają dziać się dziwne, nadprzyrodzone
rzeczy. Pisząc „nadprzyrodzone rzeczy” mam na myśli wszystko co tylko może wam
przyjść do głowy. Tutaj nie ma żadnych ograniczeń i limitów. Na imprezie obaj zażywają
tajemniczy narkotyk niewiadomego pochodzenia, zwany sosem sojowym – John robi
to z własnej woli, natomiast David zostaje do tego zmuszony. Od tej chwili mężczyźni
widzą to, co inni dostrzec nie mogą. Planeta zostaję opanowana przez stwory,
demony czy inne plugastwo z najgłębszych obszarów piekła czy alternatywnego
wymiaru. David i John różnymi środkami próbują zmieść ich z powierzchni ziemi, często
używając bardzo nietuzinkowych sposobów.
„-Boisz się?
- Prawie cały czas, taaa, boję się.
- Dlaczego? Z powodu tego, co stało się w Las Vegas?
- Ponieważ tak jakby zerknąłem do piekła, ale wciąż nie
wiem, czy jest jakieś niebo, czy nie.”
Uwielbiam
kontrast ukazany między tymi dwoma przyjaciółmi. John jest niezrównoważony, żyje
chwilą, przez swoją lekkomyślność pakuję się w tarapaty. Jest skłonny do
wyolbrzymiania i przekłamywania wydarzeń na swoja korzyść. Natomiast David próbuje
za wszelką cenę stronić od kłopotów, niestety mu to nie wychodzi. W teamie tym
jest stroną bardziej tchórzliwą, najchętniej zwiałby stamtąd w podskokach. Jednak
los niefortunnie obdarzył go również lojalnością względem swojego najlepszego
przyjaciela, którego nie może zostawić w potrzebie. Ubóstwiam Davida, jego
narrację, która jest wręcz powalająca. Pełna specyficznego humoru, który
uwielbiam. Ogromnie mu kibicowałam, trzymałam kciuki, aby ich misja wyzwolenia świata
się powiodła.
„ Łup!
Drapanie w szybę.
Pazury.
Drgnąłem i odwróciłem się.
To były pazury.
Pazury Molly. Stała na tylnych łapach napierając
przednimi na okno.
Hau!
- Idź sobie!
Hau!
- Zamknij się!
HAU!
- Ej, mówiłem ci, zamknij się! Zabierz te łapska z
mojego wozu!
HAU, HAU, HAU!
Trwało to dłużej niż miałbym ochotę przyznać i skończyło
się na tym, że wysiadłem i przechyliłem swój fotel w przód, żeby Molly mogła
wskoczyć do tyłu. Tak, moje życie weszło w ostry wiraż, ponieważ tego poranka przegrałem
kłótnie z psem.”
Akcja
powieści galopuję jak wściekły koń, nawet na moment nie zwalnia swojego biegu. Na
każdej stronie dzieje się coś nowego. Trudno przewidzieć co się zdarzy, po
przewróceniu strony. Na pewno nie zaznamy tu czegoś takiego jak nuda i
przewidywalność. Co więcej, spotkamy tutaj nieprawdopodobnie wielkie skupisko dziwnych
zdeformowanych potworów: człekokształtnych
postaci bez twarzy, dziwadła zbudowane z karaluchów. Autor nie stroni od
makabrycznych opisów pełnych krwi i wylewających się flaków.
„Teraz widać było wykrwawioną dziurę w ramieniu
mężczyzny. Oddzielone od niej ramię samodzielnie owinęło się wokół mej szyi
niczym pyton. Nie wyczułam nawet odrobiny kości, a ramie owinęło się dwa razy,
zatrzymując się okrwawionym kikutem przy mojej brodzie niczym mięsny fular.”
Książka
pełna jest odniesień do popkultury. Często mamy nawiązania do współczesnych
filmów, wydarzeń czy postaci. Jest parodią ludzkich zachowań i wszelakich stereotypów kulturowych. Powieść zaczyna się w momencie, kiedy główny
bohater zaczyna opisywać całą historię dziennikarzowi, który nie może uwierzyć w to co
słyszy. David pragnie. aby wszystko co przeżył ujrzało światło dzienne. Jednak
nie jest prosto przekonać reportera, że opisywana historia zdarzyła się
naprawdę i nie jest wymysłem chorego umysłu. Jest to taki wywiad z pogromcą
duchów, egzorcystą. Gdyż David i John po pewnym czasie stają się osobami
sławnymi w niewielkim gronie osób wtajemniczonych. Nie chcę żebyście mnie źle zrozumieli
odnośnie tej książki. Żebyście myśleli, że jest pozbawiona jakiejkolwiek głębi.
„John ginie na końcu” wbrew pozorom nie jest lekką i przyjemną powieścią.
„Społeczeństwo jest zgubione z jednego prostego
powodu: kilkudziesięciu ludzi pracuję przez wiele miesięcy, używając materiałów
za wiele milionów dolarów, by wybudować budynek, ale wystarczy jeden głupi
kmiot z bombą, żeby go rozwalić.”
Książkę
niezwykle trudno sklasyfikować. Mamy tu mrowie trupów i policjantów którzy
próbują rozwikłać tę nierzeczywistą sytuację, duchy, demony i kreatury z innych
wymiarów mogące zapanować nad ludzkimi umysłami, zatrzęsienie krwawych scen. Znajdziemy
tutaj wszystko: miłość, przyjaźń, okrucieństwo, poświęcenie. Jest tylko jedna
rzecz, której nie posmakujemy: logiki. Powieść powala surrealistycznością.
Czytając ją przecierałam oczy ze zdumienia. Jest to rodzaj literatury, który na
pewno nie przypadnie wszystkim do gustu. Jest bardzo specyficzna. Albo się ją
lubi, albo nienawidzi. Ja jestem pewna, że już nigdy nie trafie na podobną
książkę, jest ona jedyna w swoim rodzaju – wyjątkowa.
„LUDZIE UMIERAJĄ.
Jest to fakt, który świat desperacko ukrywa przed nami
od chwili narodzin. Długo po tym, jak człowiek odkrywa prawdę o seksie i
świętym Mikołaju, ten jedyny mit wciąż się dobrze trzyma, ten o tym, że zawsze
nas uratują w ostatnim momencie, albo że nasza śmierć przynajmniej będzie cos znaczyć
i że będzie z nami ktoś, kto potrzyma nas za rękę i zapłacze. Zbudowano całe
społeczeństwo dla uwiarygodnienia tego kłamstwa, a cały wielki świat zmieniono
w hałaśliwy teatrzyk kukiełkowy, mający nas rozkojarzyć i nie dopuścić, by do
głosu doszła świadomość, że umieramy i to przeważnie w samotności.”
Seria „John ginie na
końcu :
1. John ginie na końcu (John Dies at the End)
2. This Book Is Full of Spiders: Seriously, Dude, Don't Touch It
1. John ginie na końcu (John Dies at the End)
2. This Book Is Full of Spiders: Seriously, Dude, Don't Touch It
6 komentarze
Musze powiedzieć, żemnie zachęciłaś. Musze zapisać sobie tytuł.
OdpowiedzUsuńWydaje się bardzo oryginalna, jednak nie wiem, czy chcę po nią sięgać.
OdpowiedzUsuńPrzegrać kłótnię z psem? :D
OdpowiedzUsuńHmm, muszę się jeszcze zastanowić :D
NIe mam wyjścia, muszę przeczytać! Wydaje się naprawdę interesującą lekturą inną niż wszystkie :)
OdpowiedzUsuńHejka! Nominowałam Cię do dwóch tagów. Więcej informacji tutaj http://alejaczytelnika.blogspot.com/2015/10/tea-book-tag-harry-potter-characters.html ;)
OdpowiedzUsuńDość... niecodzienna ta książka ;D. Ale tym bardziej to mnie zachęca ;)
OdpowiedzUsuń