RECENZJA: Miasto schodów - Robert Jackson Bennett
16:30
AUTOR: Robert Jackson Bennett
TYTUL
ORYGINALU: City of Stairs
CYKL: Boskie miasta #1
STRON: 548
WYDAWNICTWO:
Papierowy
Księżyc
DATA WYDANIA: 16 maja 2017
GATUNEK: Fantastyka/Urban
Fantasy
NARRACJA: trzecioosobowa
BOHATER: Shara (35 lat)
CZAS CZYTANIA: 4 dni
MOJA OCENA: ★★★★★★★★☆☆
PIERWSZE ZDANIE:
„W takim razie uważam, że
należy zapytać o intencje – mówi Vasilij Yarosław.”
OPIS:
Klimatyczna,
pełna intryg powieść – o martwych bogach, ukrytej historii i tajemniczym
mieście o wielu obliczach – autorstwa jednego z najbardziej uznanych młodych
pisarzy science fiction.
Miasto Bułykow dysponowało niegdyś siłami bogów, by podbijać świat, zniewalać i brutalnie rozprawiać się z milionami ludzi – aż jego boscy opiekunowie zostali zabici. Bułykow to obecnie po prostu kolejna kolonialna placówka nowej geopolitycznej potęgi, niemniej jego surrealistyczny krajobraz trwa jako niepokojące świadectwo swojej dawnej świetności.
W owo zrujnowane miejsce przybywa Shara Thivani. Oficjalnie, ta skromna, młoda kobieta jest kolejnym młodszym dyplomatą, wysłanym przez ciemiężców Bułykowa. Nieoficjalnie, to jeden z najznakomitszych szpiegów swego kraju, wysłany w celu złapania mordercy. Lecz gdy Shara podąża jego tropem, zaczyna podejrzewać, że istoty, które rządziły tym strasznym miejscem, mogą nie być tak martwe, jakby się mogło wydawać – oraz że okrutne rządy Bułykowa niekoniecznie dobiegły już końca.
Miasto Bułykow dysponowało niegdyś siłami bogów, by podbijać świat, zniewalać i brutalnie rozprawiać się z milionami ludzi – aż jego boscy opiekunowie zostali zabici. Bułykow to obecnie po prostu kolejna kolonialna placówka nowej geopolitycznej potęgi, niemniej jego surrealistyczny krajobraz trwa jako niepokojące świadectwo swojej dawnej świetności.
W owo zrujnowane miejsce przybywa Shara Thivani. Oficjalnie, ta skromna, młoda kobieta jest kolejnym młodszym dyplomatą, wysłanym przez ciemiężców Bułykowa. Nieoficjalnie, to jeden z najznakomitszych szpiegów swego kraju, wysłany w celu złapania mordercy. Lecz gdy Shara podąża jego tropem, zaczyna podejrzewać, że istoty, które rządziły tym strasznym miejscem, mogą nie być tak martwe, jakby się mogło wydawać – oraz że okrutne rządy Bułykowa niekoniecznie dobiegły już końca.
RECENZJA:
Mieszkańcy Kontynentu nie
mogą wyznawać żadnej religii, czy nawet wymawiać świętych imion i nazw pod
groźbą surowej kary. Ich bóstwa zostały zgładzone w wojnie z Sajpurem i od tej
pory podlegają surowym prawom najeźdźców. Bułyków był kiedyś potężnym miastem w
centrum Kontynentu, a teraz popada w runę. Za jego murami dochodzi do
bestialskiego mordu. Zostaje zamordowany sajpurski emisariusz kultury. Wybucha
międzynarodowy skandal. Naczelna Dyplomatka oraz agentka sajpurskiego wywiadu w
jednym - Shara przybywa, aby rozwikłać zagadkę i złapać zabójcę. Nie spodziewa
się, że Bułyków odkryje przed nią wiele dawno pogrzebanych sekretów, które
wstrząsną nie tylko Kontynentem, ale i Sajpuerm.
Na wstępie muszę wspomnieć,
że mam problem z oceną tej książki. Z jednej strony bardzo mi się podobała, ale
z drugiej zdaje sobie wprawę, że nie jest wolna od wad. Mimo wszystko jakimś dziwnym trafem
one w ogóle mi nie przeszkadzały. Jedynie początek powieści był dla mnie
ciężki. Akcja rozwija się wolno, a pierwsze strony składały się głównie z
historycznych objaśnień konfliktu między Sajpurem a Kontynentem, a także
religijnych szczegółów. Wątek kryminalny, który pojawił się na początku
rozwijał się bardzo topornie, a później poszedł w odstawkę zdominowany przez
wspomnianą teologię. Czy mi to przeszkadzało?
Zdecydowanie nie, dlatego,
że pomysł na fabułę autor miał fenomenalny. Bułykow, jego artefakty, które wraz
ze śmiercią bóstw utraciły swoje magiczne właściwości (w większości przypadków)
i ogólnie cały panteon tworzyły tak ciekawą konfiguracje, że książkę czytało mi
się bardzo dobrze i nie licząc początku, trudno było mi się od niej oderwać. Rozczarowało
mnie jednak nawiązanie do tytułu.
Miasto jest pełne schodów prowadzących donikąd i nastawiłam się, że odegrają
one jakąś istotną rolę w fabule, ale niestety tak się nie stało. Były one
wizytówką miasta, ale nic więcej.
Autor postawił na narrację trzecioosobową prowadzoną głównie
z perspektywy Shary, ale w momencie, kiedy miało miejsce jakieś kluczowe
wydarzenie rozszerzał punkt widzenia do innych bohaterów. Przed każdym
rozdziałem znajdują się wstawki z
różnych historycznych czy naukowych źródeł. Co więcej autor wzbogacił akcję
wprowadzając niewielką ilość retrospekcji, które pozwoliły lepiej poznać Sharę. Kobieta to najlepsza agentka
Sajpuru, służąca swojej surowej ciotce. Aczkolwiek misja na Kontynencie
wyraźnie nie idzie po jej myśli. Jej postępowanie jest chaotyczne i często
działa po omacku, mimo wszystko jej osoba niewątpliwie wzbudza sympatię. Jednak
najbardziej polubiłam Sigruda –
wielkiego sekretarza Shary, którego losy potoczyły się dość przewidywalnie, ale
skradł moje serce wstrzemięźliwą osobowością. Ostatnio trudno o książkę bez romansu i tak było i tym razem. Aczkolwiek plusem
jest to, że wątek ten był znikomy i potoczył się w bardzo niekonwencjonalny
sposób.
„Miasto schodów” to książka o ciekawym spojrzeniu na religie i
bogów. Ukazuje do czego może doprowadzić tłamszenie tradycji oraz zakłamanie
historyczne. Niewątpliwie autor nie ustrzegł się drobnych debiutanckich błędów,
ale w moim mniemaniu była to naprawdę dobra książka i chętnie sięgnę po
kontynuację.
Cykl „Boskie miasta”:
1.Miasto schodów
2.City of Blades
2.City of Blades
3. City of Miracles
Książka została przeczytana w ramach
wyzwania:
0 komentarze