RECENZJA: Ring - Koji Suzuki

18:37

AUTOR: Koji Suzuki
TYTUL ORYGINALU: リング
CYKL: Ring #1
STRON: 324
WYDAWNICTWO: Znak
DATA WYDANIA: 2004
GATUNEK: Horror
NARRACJA: trzecioosobowa
BOHATER: Asakawa

CZAS CZYTANIA: 3 dni
MOJA OCENA: ★★★★★★★☆☆☆

PIERWSZE  ZDANIE:
Rząd czternastopiętrowych wieżowców rozciągał się wzdłuż północnego krańca nowego osiedla, w pobliżu ogrodów Sankeien.”
OPIS:
Obejrzałeś przeklętą kasetę? Pozostało Ci tylko siedem dni życia.
Asakawa jest dziennikarzem dużego tokijskiego dziennika. Pewnego dnia trafia na sprawę zagadkowej śmierci czwórki nastolatków. Umarli o tej samej porze, w różnych częściach miasta. Przyczyny zgonu pozostają nieznane. Asakawa rozpoczyna prywatne śledztwo. Wkrótce trafia na trop tajemniczej kasety wideo, która okazuje się nośnikiem zabójczej klątwy. Osoba, która obejrzy film, ginie dokładnie siedem dni później. Wśród przypadkowych widzów śmiercionośnego nagrania znalazły się już żona i córeczka Asakawy. Czy uda się pokonać fatum? Czy młody dziennikarz zdoła zatrzymać łańcuch tragicznych wypadków?
Krąg wciągniętych w śmiertelną zagadkę wciąż się powiększa.
"Ring" jest powieścią grozy, choć czytelnik nie znajdzie tu krwawych scen. Fabuła wciąga od pierwszych akapitów, a temperatura wydarzeń niepokojąco wzrasta. Powieść napisana w 1990 roku szybko stała się lekturą kultową w Japonii, a dzięki dwóm ekranizacjom (japońskiej i hollywoodzkiej), jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych ikon popkultury początku XXI wieku.


RECENZJA:
Ostatnio naszła mnie przemożna ochota na horrory, więc przy okazji wizyty z bibliotece postanowiłam wypożyczyć kilka książek z tego gatunku. Jedną z nich był „Ring”. Parę lat temu miałam okazję oglądać ekranizację tej powieści, a nawet dwie: amerykańską oraz japońską. Ta druga zachwyciła mnie swym mrocznym klimatem i atmosferą grozy. Ostatnio zaczęłam się zastanawiać, czy książka też zrobi na mnie tak oszałamiające wrażenie. Postanowiłam się przekonać.  

Dziennikarz prasowy Asakawa trafia na trop dziwnych zgonów. Tego samego dnia, o tej samej godzinie zginęła czwórka młodych ludzi, a jako przyczynę śmierci uznano ustanie akcji serca. Wśród nich znajdowała się Tomoko, siostrzenica Asakawy. Mężczyzna w końcu trafia na trop morderczego filmu, nagranego na taśmie VHS. Pod koniec nagrania widnieje informacja, że od momentu obejrzenia pozostaje ci siedem dni życia. Dziennikarz nie zdawał sobie wprawy z tego co ogląda, a teraz czeka go śmiercionośny wyścig z czasem. A najgorsze jest to, że lista osób oglądających nagranie stale się powiększa. Żona oraz malutka córeczka Asakawy znalazły się na liście celów koszmarnej klątwy. Czy dziennikarz odkryje tajemnicę filmu i zdoła uchodzić od śmierci siebie i swoją rodzinę?

Styl Koji Suzuki określiłabym jako specyficzny. Ja mam pewien problem z japońskimi pisarzami, bo oni z reguły piszą dość nietypowo. Ich styl jest skromny i raczej oszczędny – świetnie pasuje tu słowo sztywny – przynajmniej tych pisarzy, których książki czytałam dotychczas, choć muszę napomknąć, że nie było ich wielu. Co więcej w powieściach japońskich autorów, bohaterowie niejednokrotnie zachowują się w niezrozumiały dla mnie sposób. Cóż, może nie powinnam się dziwić, bo to w końcu całkowicie inna kultura i mentalność. 

Aczkolwiek Koji Suzuki trzeba oddać to, że potrafi trzymać w napięciu i budować świetny nastrój. „Ring” nie jest przepełniony wieloma przerażającymi scenami – krew nie leje się strumieniami, ale autor umiejętnie gra uczuciami czytelnika, potrafi pobudzić jego wyobraźnie. Książkę tę czytałam wieczorami i muszę przyznać, że wyobraźnia płatała mi figle i po odłożeniu książki trudno było mi zasnąć.

Mam mieszane uczucia odnośnie zakończenia. Z jednej strony, mimo iż oglądałam filmy i znałam końcówkę, to trzymało w napięciu i trudno było mi oderwać się od lektury. Ostatnie pięćdziesiąt stron było fenomenalne – czas się kończył, a desperacja bohaterów była wręcz namacalna. Jednak ostatnie strony przyniosły ze sobą ogromny niedosyt. Zakończenie było otwarte, a ja zdecydowanie za takimi nie przepadam. Nie wiem, czy już wtedy, kiedy autor pisał pierwszy tom, zdawał sobie sprawę, że stworzy serię – może właśnie tak było i w związku z tym postanowił zrobić psikus czytelnikom… to było takie nikczemne panie Suzuki!

„Ring” to zdecydowanie dobry horror, bardziej działający na podświadomość i psychikę czytelnika budowanym napięciem, niż krwawymi scenami, co jest dużym plusem. Wydaje mi się, że tego typu książki wzbudzają we mnie większy przestrach, niż trupy siejące się na prawo i lewo. Nie wiem jak przypadłaby ona do gustu osobom, które lubują się w tym gatunku i czytają go namiętnie, ale dla mnie – osoby, która nieczęsto sięga po horrory, była to miła (i nieco przerażająca) odskocznia.

Seria „Ring”:
1.Ring  /  2. Spiral  /  3. Loop  /  4. Birthday  /  5. Esu  /  6. Taido

Książka została przeczytana w ramach wyzwania:
     

0 komentarze