RECENZJA: Droga królów - Brandon Sanderson
16:15
AUTOR: Brandon Sanderson
TYTUL
ORYGINALU: The Way of Kings
CYKL: Archiwum Burzowego Światła #1
STRON: 960
WYDAWNICTWO:
Mag
DATA WYDANIA: 30 kwietnia 2014
GATUNEK: Fantastyka
NARRACJA: trzecioosobowa
BOHATER: Kaladin/Delinar/Shallan/Szeth
i inni
CZAS CZYTANIA: I czytanie: 5 dni, II czytanie: ok 3 tygodnie
MOJA OCENA: ★★★★★★★★★★
PIERWSZE ZDANIE:
„Kalak obszedł kamienną grań
i zatrzymał się przed ciałem umierającego skałogrzmota.”
OPIS:
Chirurg,
zmuszony do porzucenia swej sztuki i zostania żołnierzem w najbardziej
brutalnej wojnie od niepamiętnych czasów. Skrytobójca, morderca, który płacze,
kiedy zabija. Oszust, młoda kobieta, skrywająca za płaszczem z kłamstw swoją
prawdziwą naturę. Arcyksiążę, wojownik, owładnięty żądzą krwi. Świat może się
zmienić. Ta czwórka jest kluczem do przyszłości. Jeden z nich może przynieść
zbawienie. Drugi doprowadzi do zagłady.
RECENZJA:
Swoją przygodę z prozą
Brandona Sandersona zaczęłam właśnie od „Drogi
królów”. Przypadkiem trafiłam na opis tej książki w zapowiedziach
wydawniczych i przepadłam. Całą sobą czułam, że to coś dla mnie i odliczałam
dni do jej premiery i momentu, kiedy w końcu trafi w moje ręce. Jeszcze nigdy
tak mocno nie nakręciłam się na żadną książkę. Jeśli wierzycie w znaki od losu,
to to było jak piorun trafiający prosto w czoło. Ta książka sprawiła, że
musiałam zastanowić się nad moim dotychczasowym sposobem oceniania.
Zapoczątkowała nawałnicę obniżania ocen wśród książek fantasy, bo jak jakaś
książka mogła wcześniej otrzymać ocenę 10, czyli taką samą jak pierwszy tom
ABŚ? „Drodze królów” nic nie mogło
dorównać. Ta powieść to fenomen.
Jeśli od tej recenzji
oczekujecie jakichś słów krytyki, to ostrzegam, że się nie doczekacie. To nie
tego typu opinia. Tutaj będzie sam zachwyt i pieśni pochwalne nad geniuszem
Sandersona. Temu panu powinno stawiać się pomniki. To co stworzył wywołało we
mnie taką reakcję:
Ok, bo poniosły mnie emocje.
Pierwszy raz po tę powieść sięgnęłam w 2014 roku, a ostatnio jako, że niedawno
była premiera trzeciego tomu postanowiłam, że muszę sobie odświeżyć fabułę (i
przy okazji podzielić się z Wami moimi odczuciami). Zastanawiałam się, czy tym
razem moje wrażenia będą inne? Może już nie będzie tylu emocji i intensywnych
doznań? W końcu już znam przebieg fabuły. No cóż… nic z tego. Mam wrażenie, że
to jest książka, która za każdym razem
otworzy przed nami coś innego. Tyle w niej tajemnic i nieodkrytych powiązań. W „Drodze królów” trafiamy do Rosharu,
jednego z jedenastu planet składających się na Cosmere. Monumentalność świata
stworzonego przez Sandersona może przytłoczyć, ale i zachwycić.
Cały cykl składać się będzie
z dziesięciu tomów (w partiach po 5). Każda część poświęcona będzie innemu
bohaterowi. Co to znaczy? Oprócz bieżącej akcji nie zabraknie retrospekcji. I
takim sposobem w pierwszym tomie skupiamy
się na Kaladinie – jego teraźniejszości oraz przeszłości. Młody mężczyzna
trafia do wojska, gdzie zostaje dotkliwie zdradzony i napiętnowany jako
niewolnik. Wraz z karawaną pełną podobnych wyrzutków jak on, podąża na
wschód, na Strzaskane równiny – w sam środek konfliktu, gdzie alethyjscy
żołnierze od sześciu lat walczą z Parshendimi – ludem, który stoi za zabójstwem
ich króla. Kaladin pragnął się tam znaleźć jako żołnierz. Wierzył, że spotka
tam honorowych jasnookich, a nie zdrajców jak do tej pory. Na pewno nie spodziewał się, że zostanie
zmuszony do służenia jednemu arcyksięciu jako mostowy. Mozolna praca przy ich
dźwiganiu równa się skazaniu na śmierć.
Autor skupia się też na
trzech innych postaciach. Pierwszą z nich jest Shallan z Jah Keved, która wyruszyła w długą podróż w poszukiwaniu
królewskiej córki Jasnah. W jakim celu? Pragnie uratować swój ród przed
upadkiem, a w tym celu musi stać się złodziejką i okraść najbardziej wpływową
kobietę w królestwie. Drugi jest Delinar
– brat zmarłego króla. Arcyksiążę wokół którego krążą niewygodne plotki jakoby
podupadał na zdrowiu, a nawet wariował. Każda arcyburza oznacza dla niego
kolejną wizję. Kto je przesyła? Natomiast trzecim bohaterem jest Szeth-syn-syn-Vallano, czyli moja
ulubiona postać z całej książki. Zabójca z Shonovaru, który wbrew sobie
zmuszany jest do zabijania i siania zamętu. Jest pionkiem w rękach możnych i
wpływowych. Z wszystkich postaci, rozdziałów z jego perspektywy jest najmniej,
ale są niezwykle dynamiczne. Jego pojawienie zwiastuje masę trupów i wypalonych
oczu.
Przejdźmy do tego co równie
ważne i istotne, czyli świata przedstawionego. Autor podszedł do wszystkich elementów
z niesamowitą pieczołowitością. Waluta,
uzbrojenie, religia, fauna, flora, rasy ludzi - wszystkie te elementy zostały
stworzone od zera. Nie mogłabym
zapomnieć o magii. Wiąże się ona z Burzowym Światłem oraz kulami (klejnotami).
Bardzo istotne są również fabriale, które posiadają zdolność dusznikowania
(transformacji) – w zależności od układu klejnotów mogą przekształcić na
przykład kamień w żywność. Możliwości są prawie nieograniczone. Kolejnym
elementem są Ostrza Odprysku oraz Pancerze
Odprysku (zwiększają siłę, wytrzymałość oraz szybkość). Ten pierwszy
pojawia się na wezwanie, a drugi jest wspomagany przez Burzowe Światło. Można
zostać pełnym Odpryskowym lub posiadać tylko Pancerz lub Ostrze. Nie brakuje
tutaj tajemniczej historii a nawet mitów dotyczących Świetlistych Rycerzy i ich
Odstępstwa. Książkę wzbogacają liczne
mapy Rosharu, Strzaskanych Równin, obozów oraz przepiękne ilustracje
przedstawiające oryginalną faunę i florę. Dzięki temu wiemy jak wyglądają
skałopąki, łupkokora, węgorze niebieskie czy chulle. Nie ma sensu więcej
opisywać, bo z tej recenzji wyszłaby epopeja, a i tak rozrasta się w
przerażającym tempie. Tak to jest pisać recenzję o książce, którą się kocha.
Wtedy nie ma czegoś takiego jak umiar.
Wiele osób nie potrafi wskazać
tylko jednej ulubionej książki. U mnie po przeczytaniu „Drogi królów” się to zmieniło. Pozycja ta bez dwóch zdań znajduje się na najwyższym stopniu mojego prywatnego podium.
Komu mogłabym ją polecić? Według mnie powinien poznać ją każdy fan fantastyki. Niewątpliwie jest po pozycja wymagająca,
wielowątkowa, ale gwarantuje, że będziecie mieć olbrzymią satysfakcję z
lektury. Poza tym apeluje: nie przejmuje się jej gabarytami przywodzącymi na
myśl cegłę gotową powalić każdego, bo jest to powieść, od której nie można się
odkleić. Za pierwszym podejściem łyknęłam ją w 5 dni, bo gdy jej nie czytałam,
cały czas miałam ją gdzieś z tyłu głowy, a gdy akurat pochłaniałam, w dziwny sposób
przyklejała się do moich rąk i zapominałam o bożym świecie. Wciąga niczym
ruchome piaski. Dajcie jej szansę. Z pewnością się nie rozczarujecie!
Cykl „Archiwum Burzowego Światła”:
1.Droga Królów
2. Słowa Światłości
3. Dawca Przysięgi
Książka została przeczytana w ramach wyzwania:
0 komentarze