Wyzwania

22.03.2017

RECENZJA: Inwazja na Tearling - Erika Johansen

AUTOR: Erika Johansen
TYTUL ORYGINALU: The Invasion of the Tearling
CYKL:  Królowa Tearlingu #2
STRON: 560
WYDAWNICTWO: Galeria Książki
DATA WYDANIA: 30 marca 2016
GATUNEK: Fantastyka
NARRACJA: trzecioosobowa
BOHATER: Kelsea (19 lat)

CZAS CZYTANIA:  4 dni
MOJA OCENA: ★★★★★★★★★

PIERWSZE  ZDANIE:
„Na granicy Mort szybko zaczęło świtać.”
OPIS:
W pasjonującej kontynuacji bestsellerowej "Królowej Tearlingu" wrogie Mortmesne najeżdża ziemie Tearlingu, stanowiąc śmiertelne zagrożenie zarówno dla Kelsea, jak i całego królestwa.
Z każdym dniem Kelsea Glynn coraz bardziej oswaja się z rolą władczyni. Kładąc kres zsyłką niewolników do sąsiedniego Mort, wchodzi w drogę czerpiącej moc z czarnej magii Szkarłatnej Królowej - a ta nie cofnie się przed niczym. Szkarłatna Królowa postanawia wysłać straszliwą armie, by upomnieć się o swoje. Nic już nie powstrzyma inwazji na Tearling.
Lecz gdy mortmesneńskie wojska podchodzą coraz bliżej, Kelsea w tajemniczy sposób udaje się spojrzeć w czasy sprzed Przeprawy i odnaleźć w nich niezwykłą sojuszniczkę: Lily, która która walczy o życie w świecie, w którym już samo bycie kobietą bywa przestępstwem. Przyszłość Tearlingu - i duszy Kelsea - może zależeć od Lily i kolei jej życia, lecz młoda królowa ma bardzo mało czasu, by dowiedzieć się jaki los spotkał kobietę.
W kolejnej olśniewającej książce Eriki Johansen wracają doskonale znani czytelnikom bohaterowie - w tym Buława i Szkarłatna Królowa - oraz pojawiają się nowi aktorzy, przez co ta niezwykła opowieść o magii, tajemnicach i zawziętej młodej bohaterce zyskuje kolejne ekscytujące wymiary.

RECENZJA:
Kelsea zbuntowała się przeciwko prawom swojej matki i położyła kres zsyłce swoich poddanych do Mort. Jednak jej decyzja oznacza jedno – wojnę. Wojska Szkarłatnej Królowej sukcesywnie przemieszczają się na wschód. Siły Tearlingu są czterokrotnie mniejsze i na długo nie zatrzymają wielkiej armii. Czy istnieją jakiekolwiek szanse na ocalenie królestwa, a może krótkie rządy Kelsea zbliżają się ku końcowi?

Największym zaskoczeniem, jakie spotkało mnie zaraz po rozpoczęciu drugiego tomu, to narracja prowadzona z wielu perspektyw, ale co najciekawsze została ona rozdzielona między czasy współczesne bohaterom oraz te sprzed Przeprawy, w których cofamy się do połowy XXI wieku. W tych zamierzchłych czasach obserwujemy podział społeczeństwa, który został rozłupany przez olbrzymi mur. Po jednej jego stronie żyje grypa uprzywilejowanych bogaczy, otaczają ich same luksusy, a po drugiej twa ciągła walka o przetrwanie.  Aczkolwiek to nie tak, że ta pierwsza grupa żyje jak w raju. Kobiety zostały uprzedmiotowione, sprowadzone do roli niemych reproduktorek i niewolnic. Na początku rozdziały przedstawiające nieistniejące już Stany Zjednoczone są bardzo tajemnicze – nie wiadomo, jak łączą się z resztą fabuły, ale z czasem autorka odkrywa nowe rewelacje i wszystkie wątki powoli się ze sobą łączą.

Uwielbiam bohaterów tej książki. Zacznę oczywiście od KelseiRządzenie królestwem nie jest łatwą sprawą – dziewczyna nie chce powielać błędów swojej matki, ale z drugiej strony wie, że potulnością nic nie zdziała. Jej postać przechodzi przemianę. W pierwszym tomie była nieco zagubiona, a w „Inwazji na Tearling” wychodzi mroczna strona jej natury – ta bardziej przerażająca i bezwzględna. Niestety jej próżność pozostała bez zmian. Kelsea ma wręcz obsesję na tle swojego wyglądu i czuję słabość do osób o pięknej aparycji – jest im bardziej podatna i pragnie ich niepodzielnej uwagi. Mimo iż nie przepadam za królową Tearlingu, to doceniam jej kreacje, bo niewątpliwie jest trudna do jednowymiarowego zdefiniowania. Aczkolwiek co mnie najbardziej cieszy, pozostali protagoniści w ogóle nie odbiegają.

Poza główną bohaterką autorka dużą uwagę skupiła na Lily, kobiecie z przeszłości. Jest ona tłamszona i poniewierana przez swojego męża, aż w końcu rodzi się w niej bunt i chęć zmian. Jej wątek zrodzi wiele pytań – gdzie znajduje się Tearling? Czym są magiczne szafiry i skąd się wzięła magia? Kim jest Lily dla Kelsea? Nie na wszystkie te pytania dostaniemy odpowiedzi, ale autorka co nieco nam rozjaśni sytuację. Poza tym będziemy towarzyszyć ojcu Taylerowi z jego konfrontacją ze swoim zwierzchnikiem Ojcem Przenajświętszym. Autonomiczny kościół zjadany jest od środka przez  materializm, szerzącą się korupcję, hipokryzję i zepsucie, a ojciec Tayler musi wybrać między nim, a swoją królową. Aisa, to łobuzica, która na każdym kroku pakuje się w kłopoty, aż w końcu trafia pod skrzydło strażników i pod ich nadzorem otrzymuje szkolenie. Podobnie, jak w pierwszym tomie zdarzy nam się towarzyszyć Szkarłatnej Królowej – jej przeszłość przestanie być tajemnicą, a co więcej poznamy jej największe lęki i bardziej ludzką stronę jej osoby. W tej książce nie ma czarnych charakterów, co po prostu kocham! A na koniec mój ulubieniec – Ewen – nadzorca więzienny od niedawna zastępujący swojego ojca w obowiązkach. Chłopak uważany jest za wielkoluda upośledzonego umysłowo, ale nieraz zaskoczy swoich podwładnych umiejętnościami i przenikliwością. W książce pojawia się jeszcze kilku innych narratorów. Są to głównie żołnierze, którzy dają szerszy obraz konfliktu zbrojnego między dwoma królestwami.

Kolejnym niemałym zaskoczeniem był wątek romantyczny. W pierwszym tomie, Kelsea nieustannie wzdychała do tajemniczego Ducha, ale on w ogóle nie zwracał na nią uwagi, a wręcz przeciwnie wydawało się, że nie darzy jej sympatią i szacunkiem. W drugim tomie, to się nie zmieniło. Niestety jego osoba rzadko pojawia się na kartach powieści, a szkoda, bo jest chyba najbardziej nieprzeniknioną postacią tej serii. Aczkolwiek wracając do miłości, 19-letnia Kelsea ma swoje potrzeby, a skoro jeden facet jej nie chcę, to postanawia znaleźć kogoś chętnego. Nie będę pisać, kto stał się ofiarą królowej – napisze tylko tyle, że jest to jeden z jej strażników i jest mi go szkoda, bo uczucie, to wygląda tak – on zadłużył się w swojej pani, a ona… niekoniecznie.

Gdy skończyłam tę książkę odczułam ogromny niedosyt - w dobrym znaczeniu tego słowa. Po porostu miałam wielką ochotę czytać dalej, bo autorka skończyła książkę w dość spokojnym momencie, ale równocześnie w bardzo intrygującym. Ten tom dał mi sporo odpowiedzi - wyszły na jaw liczne koligację rodowe, w końcu dowiedziałam się, jak zaczęła się Przeprawa, kto ją zapoczątkował, czemu do niej doszło i po co ktokolwiek miałby pragnąć cofnąć cywilizacje do epoki średniowiecza. Autorka umiejętnie prowadziła fabułę i podsycała ciekawość, a co najważniejsze zrodziła masę nowych pytań, na które jak najszybciej chcę znaleźć odpowiedzi.

Cykl „Królowa Tearlingu”:
1.Królowa Tearlingu
2. Inwazja na Tearling
3. The Fate of the Tearling

Książka została przeczytana w ramach wyzwania:
       

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz