Wyzwania

7.12.2016

RECENZJA: Dracula - Bram Stoker

AUTOR: Bram Stoker
TYTUL ORYGINALU:  Dracula
CYKL:  jednotomowa
STRON: 440
WYDAWNICTWO: Mystery
DATA WYDANIA: 2008
GATUNEK: Horror/Klasyk
NARRACJA: epistolarna

CZAS CZYTANIA:  3 dni
MOJA OCENA: ★★★★★★☆☆☆☆

PIERWSZE  ZDANIE:
„Opuściłem Monachium pierwszego maja o 20:35 i dotarłem do Wiednia wczesnym rankiem następnego dnia; pociąg miał godzinę opóźnienia.”
OPIS:
Młody prawnik Jonathan Harker wyrusza w podróż do Transylwanii, by sfinalizować zakup posiadłości w Londynie przez hrabiego Drakulę. Choć na początku swego pobytu jest pod wrażeniem uprzejmości Drakuli, wkrótce odkrywa jego dziwne właściwości i zdaje sobie sprawę z tego, że został uwięziony w jego zamku. Spotyka trzy upiorne kobiety ? również wampiry ? i dowiaduje się, że po wyjeździe Drakuli do Anglii zostanie im przeznaczony jako ofiara. Postanawia uciec z zamku i udaje mu się to. Przeżyty stres wywołuje u niego gorączkę mózgu, chory Jonathan trafia do szpitala, gdzie przechodzi długą rekonwalescencję…

RECENZJA:
Jonathan Harker wyruszył w samotną podróż do Transylwanii. Dotarł do wielkiego zamku zamieszkanego przez hrabiego Draculę. Jago zadaniem, jako notariusza było sfinalizowanie zakupionej przez mężczyznę posiadłości w Londynie. Dość szybko zdał sobie sprawę, że hrabia skrywa mroczną i przerażająca tajemnicę, a co najważniejsze Jonathan uzmysławia sobie, że nie jest gościem w rezydencji Draculi, ale jego więźniem…

Dracula” to zbiór zapisków, listów, telegramów grupy bohaterów, których losy splotły się ze sobą za sprawą krwiożerczego wampira. Nigdy nie byłam wielką fanką formy epistolarnej i niestety ten przypadek jest potwierdzeniem moich wątpliwości. Wszystkie wydarzenia były dla mnie niemiłosiernie suche i pozbawione jakichkolwiek emocji. W początek ciężko było mi się wgryźć. Męczyłam się przez długi czas i za nic w świecie nie potrafiłam wczuć się w akcję. Nie żeby akcja była jakaś zawrotna – raczej płynęła nieśpiesznym nurtem. Środek powieści był zdecydowanie najprzyjemniejszy w obejściu – pojawiło się kilka ciekawych sytuacji, czuć było desperację bohaterów, ale to było za mało, aby mnie porwać… Wydaje mi się, że spodziewałam się czegoś innego po akcji - mianowicie tego, że będzie bardziej skomplikowana, a nie taka prostolinijna. Na domiar złego końcówka była dla mnie męczarnią. Wszystko było niewyobrażalnie przewidywalne, a finałowa scena była marniutka… Akcja się kulminowała, napięcie rosło – spodziewałam się czegoś na dużą skalę, a tu taki zawód.

Największą bolączką „Draculi” byli bohaterowie. Było ich siedmiu: wspomniany wcześniej Jonathan, jego narzeczona Mina, jej przyjaciółka Lucy, doktor Seward, lord Holmwood, Amerykanin Morris oraz holenderski doktor Van Helsing. Nie można napisać, aby mieli absorbujące i nietuzinkowe osobowości.  Żaden nie miał ani jednej nawet malutkiej wady. Wszystkich pięciu mężczyzn można określić tymi samymi cechami: szarmanccy, uczciwi oraz dobroduszni. Gdyby nie inne nazwiska tych panów, to zlewaliby mi się w jedną papkę. Natomiast kobiety były niemiłosiernie wyidealizowane – nieskazitelne niczym łza, delikatne i wspaniałomyślne. Autor rozpływał się nad ich wdziękami i usposobieniem, a ja z czasem miałam ochotę walić głową w ścianę. Cała grupka motywowała się do działania, parli naprzód, aby wspólnymi siłami okiełznać i pokonać zło, które panoszy się na świecie. Szczytny cel, szlachetnych ludzi.

Wiktoriańska Anglia, to coś co uwielbiam i lgnę do każdej książki osadzonej w tych wyjątkowych czasach. Autor niestety nie za bardzo skupia się na samym XIX-wiecznym Londynie. Bohaterowie rzadko opisują życie zewnętrzne – ich egzystencja raczej ogranicza się do zamkniętych pomieszczeń, plus od czasu do czasu cmentarzy. Na szczęście moje serce skradła Transylwania pełna przesądnych mieszkańców, lasów okolonych górami pełnych nawołujących wilków. Mroczny, gotycki klimat, wszechobecne mgły, wielki zamek pełen pustych komnat i oczywiście przerażający nosferatu to przymioty, które ocaliły tę książkę.

Z pewnością nie żałuję, że zapoznałam się z powieścią Brama Stokera, bo po licznych powieściach i filmach poruszających tę tematykę byłam szalenie ciekawa pierwowzoru oraz tego jak ewoluowało wyobrażenie o tych istotach. Spotkanie z hrabią Draculą może nie było przerażające, ale na pewno jego blada, szponiasta postać pozostanie ze mną na długo.

Książka została przeczytana w ramach wyzwania:
    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz