RECENZJA: Dracula - Bram Stoker
17:14
AUTOR: Bram Stoker
TYTUL
ORYGINALU: Dracula
CYKL: jednotomowa
STRON: 440
WYDAWNICTWO:
Mystery
DATA WYDANIA: 2008
GATUNEK: Horror/Klasyk
NARRACJA: epistolarna
CZAS CZYTANIA: 3 dni
MOJA OCENA: ★★★★★★☆☆☆☆
PIERWSZE ZDANIE:
„Opuściłem Monachium
pierwszego maja o 20:35 i dotarłem do Wiednia wczesnym rankiem następnego dnia;
pociąg miał godzinę opóźnienia.”
OPIS:
Młody
prawnik Jonathan Harker wyrusza w podróż do Transylwanii, by sfinalizować zakup
posiadłości w Londynie przez hrabiego Drakulę. Choć na początku swego pobytu
jest pod wrażeniem uprzejmości Drakuli, wkrótce odkrywa jego dziwne właściwości
i zdaje sobie sprawę z tego, że został uwięziony w jego zamku. Spotyka trzy
upiorne kobiety ? również wampiry ? i dowiaduje się, że po wyjeździe Drakuli do
Anglii zostanie im przeznaczony jako ofiara. Postanawia uciec z zamku i udaje
mu się to. Przeżyty stres wywołuje u niego gorączkę mózgu, chory Jonathan
trafia do szpitala, gdzie przechodzi długą rekonwalescencję…
RECENZJA:
Jonathan Harker wyruszył w
samotną podróż do Transylwanii. Dotarł do wielkiego zamku zamieszkanego przez
hrabiego Draculę. Jago zadaniem, jako notariusza było sfinalizowanie zakupionej
przez mężczyznę posiadłości w Londynie. Dość szybko zdał sobie sprawę, że
hrabia skrywa mroczną i przerażająca tajemnicę, a co najważniejsze Jonathan
uzmysławia sobie, że nie jest gościem w rezydencji Draculi, ale jego więźniem…
„Dracula” to zbiór zapisków, listów, telegramów grupy bohaterów,
których losy splotły się ze sobą za sprawą krwiożerczego wampira. Nigdy nie byłam
wielką fanką formy epistolarnej i niestety ten przypadek jest potwierdzeniem
moich wątpliwości. Wszystkie wydarzenia były dla mnie niemiłosiernie suche i
pozbawione jakichkolwiek emocji. W początek ciężko było mi się wgryźć. Męczyłam
się przez długi czas i za nic w świecie nie potrafiłam wczuć się w akcję. Nie
żeby akcja była jakaś zawrotna – raczej płynęła nieśpiesznym nurtem. Środek
powieści był zdecydowanie najprzyjemniejszy w obejściu – pojawiło się kilka
ciekawych sytuacji, czuć było desperację bohaterów, ale to było za mało, aby
mnie porwać… Wydaje mi się, że spodziewałam się czegoś innego po akcji -
mianowicie tego, że będzie bardziej skomplikowana, a nie taka prostolinijna. Na
domiar złego końcówka była dla mnie męczarnią. Wszystko było niewyobrażalnie
przewidywalne, a finałowa scena była marniutka… Akcja się kulminowała, napięcie
rosło – spodziewałam się czegoś na dużą skalę, a tu taki zawód.
Największą bolączką „Draculi” byli bohaterowie. Było ich siedmiu:
wspomniany wcześniej Jonathan, jego narzeczona Mina, jej przyjaciółka Lucy,
doktor Seward, lord Holmwood, Amerykanin Morris oraz holenderski doktor Van
Helsing. Nie można napisać, aby mieli absorbujące i nietuzinkowe osobowości. Żaden nie miał ani jednej nawet malutkiej
wady. Wszystkich pięciu mężczyzn można określić tymi samymi cechami:
szarmanccy, uczciwi oraz dobroduszni. Gdyby nie inne nazwiska tych panów, to
zlewaliby mi się w jedną papkę. Natomiast kobiety były niemiłosiernie
wyidealizowane – nieskazitelne niczym łza, delikatne i wspaniałomyślne. Autor
rozpływał się nad ich wdziękami i usposobieniem, a ja z czasem miałam ochotę
walić głową w ścianę. Cała grupka motywowała się do działania, parli naprzód, aby wspólnymi siłami okiełznać i pokonać zło, które panoszy się na świecie. Szczytny
cel, szlachetnych ludzi.
Wiktoriańska Anglia, to coś
co uwielbiam i lgnę do każdej książki osadzonej w tych wyjątkowych czasach. Autor
niestety nie za bardzo skupia się na samym XIX-wiecznym Londynie. Bohaterowie
rzadko opisują życie zewnętrzne – ich egzystencja raczej ogranicza się do
zamkniętych pomieszczeń, plus od czasu do czasu cmentarzy. Na szczęście moje
serce skradła Transylwania pełna przesądnych mieszkańców, lasów okolonych
górami pełnych nawołujących wilków. Mroczny, gotycki klimat, wszechobecne mgły,
wielki zamek pełen pustych komnat i oczywiście przerażający nosferatu to
przymioty, które ocaliły tę książkę.
Z pewnością nie żałuję, że
zapoznałam się z powieścią Brama Stokera, bo po licznych powieściach i filmach
poruszających tę tematykę byłam szalenie ciekawa pierwowzoru oraz tego jak
ewoluowało wyobrażenie o tych istotach. Spotkanie z hrabią Draculą może nie
było przerażające, ale na pewno jego blada, szponiasta postać pozostanie ze mną
na długo.
0 komentarze