RECENZJA: Promyczek - Kim Holden
14:34
AUTOR: Kim Holden
TYTUL ORYGINALU: Bright
Side
CYKL: Promyczek #1
STRON: 592
WYDAWNICTWO: Filia
DATA WYDANIA: 6
maja 2016
GATUNEK: NA / Romans
NARRACJA: pierwszoosobowa
BOHATER: Kate, Keller
CZAS CZYTANIA: 3 dni
MOJA OCENA: ★★★★★★★★★★
PIERWSZE ZDANIE:
„Co u ciebie, łobuzie?”
OPIS:
Życie
Kate Sedgwick nigdy nie było bezbarwne. Dziewczyna pomimo problemów i tragedii
zachowała pogodę ducha – nie bez powodu jej przyjaciel Gus nazywa ją Promyczek.
Kate jest pełna życia, bystra, zabawna, ma również wybitny talent muzyczny.
Nigdy jednak nie wierzyła w miłość. Właśnie dlatego – gdy wyjeżdża z San Diego
by studiować w Grant, małym miasteczku w Minnesocie – kompletnie nie spodziewa
się, że przyjdzie jej pokochać Kellera Banksa.
Oboje to czują.
Oboje mają powód, by z tym walczyć.
Oboje skrywają tajemnice.
Kiedy wyjdą one na jaw, mogą uzdrowić…
Mogą również zniszczyć.
Oboje to czują.
Oboje mają powód, by z tym walczyć.
Oboje skrywają tajemnice.
Kiedy wyjdą one na jaw, mogą uzdrowić…
Mogą również zniszczyć.
RECENZJA:
Czy wspominałam kiedyś jak nie znoszę takich książek, które pochłaniają mnie od pierwszej strony, by pod koniec rozerwać moją duszę na strzępy? Nie? No to właśnie to robię – nienawidzę tego całym sercem….a nie czekajcie… nie sercem, bo już go nie mam!
Czy wspominałam kiedyś jak nie znoszę takich książek, które pochłaniają mnie od pierwszej strony, by pod koniec rozerwać moją duszę na strzępy? Nie? No to właśnie to robię – nienawidzę tego całym sercem….a nie czekajcie… nie sercem, bo już go nie mam!
Chciałabym na tym poprzestać i nie
pisać nic więcej, bo to byłoby najbezpieczniejsze dla
mojej nadszarpniętej psychiki… Po przeczytaniu tej książki czuję się jak
potrącona przez tira i postrzelona prosto w klatkę piersiową pociskiem typu
dum-dum. A na dokładkę zostałam rozwałkowana na naleśnik przez walec drogowy.
Nienawidzę takich książek i kocham je jednocześnie…
Życie Kate nie było usłane różami. Przeżyła
ciężkie chwile, o których pragnie zapomnieć, dlatego postanawia opuścić
rodzinne miasto San Diego, by zacząć nowy rozdział w swoim dziewiętnastoletnim
życiu. Rozpoczyna studia pedagogiczne na uniwersytecie w Grant. Od teraz
liczy się dla niej tylko teraźniejszość. Postanawia czerpać z życia to, co
najlepsze. Bez wątpienia jej się to udaje. Jeszcze nigdy nie spotkałam
się z tak pozytywną bohaterką – zadziorną, wygadaną, spontaniczną i pełną
werwy. W pewnej chwili moje myśli zaczęło przepełniać stwierdzenie:
„toż to prawdziwa święta”. Kate łatwo pozyskuję przyjaciół, wspiera ich i
motywuje do działania. Przedkłada potrzeby swoich bliskich nad własne. Przy
niej ludzie czują się wyjątkowi i docenieni. Nawet największe snoby ulegają jej
urokowi.
To tyle jeśli chodzi o główną
bohaterkę. Przejdźmy do całej reszty, a zdecydowanie jest o kim pisać.
Zacznijmy od tego, który zna ją przez całe życie - Gus to
wschodząca gwiazda rocka. Przystojny, utalentowany, a co najważniejsze,
najlepszy przyjaciel, jakiego można sobie wyobrazić. Promyczek - jak zwykł
nazywać Kate, jest dla niego oczkiem w głowie, zrobił by dla niej wszystko. Jak
wspominałam Kate jest duszą towarzystwa, dlatego po przeprowadzce bardzo szybko
nawiązuję nowe znajomości. Błyskawicznie zaprzyjaźnia się z sympatycznym Clay’em oraz
nieśmiałym Peterem, którzy mieszkają po sąsiedzku. Przedziera się
przez twardą skorupę jaką otacza się Shelly - jej
współpracownica.
Na deser zostawiłam prawdziwy rarytas
– Kellera. Szalenie czarującego chłopaka, który stracił głowę dla
Kate. Jednak jego życie nie jest takie proste, jakie mogłoby się wydawać na
pierwszy rzut oka. Podobnie jak Kate ma tajemnice, które skrywa głęboko w
sercu…
I jeszcze jedno – dialogi, dialogi i
jeszcze raz dialogi, które są zabawne i przepełnione sarkazmem -
co ubóstwiam. Przekomarzanie się bohaterów jest czymś, co mogłabym czytać w
nieskończoność i jeden dzień dłużej. Z tej książki bije ogromne ciepło.
Jest urokliwa i niebywale smutna jednocześnie. Niejednokrotnie pojawiał się na
moich ustach uśmiech, często śmiałam się przez łzy.
Chyba na tym poprzestanę. Chciałabym
napisać coś więcej, ale zaraz się rozkleję. Ilekroć myślę o tej
powieści, moje oczy robią się wilgotne. Czytając ją, ryczałam jak
opętana. Zastanawiałam się, jak można być takim okrutnym? Jak można się znęcać
nad Bogu ducha winnym czytelnikiem? No jak pani Holden?
Chciałabym napisać: czytajcie tę
książkę i nawet się nie zastanawiajcie. Jednak nie chcę i nie mogę być tak
okrutna, jak autorka. Bez wątpienia na okładce powinna być informacja: „Czytasz
ją na własną odpowiedzialność. Zaryzykujesz?”. Ja podjęłam to ryzyko (nie żebym
zdawała sobie z niego sprawę) i mimo tych emocji przepełniających mnie na
wskroś, wiecie co? Nie żałuję! I pytanie brzmi: czy Ty zaryzykujesz i dasz się
porwać czarowi Promyczka?
Cykl „Promyczek”:
1.Promyczek
2.Gus
0 komentarze