Wyzwania

9.09.2018

RECENZJA: Jedyne wspomnienie Flory Banks - Emily Barr

Autor: Emily Barr
Tytul oryginalu: The One Memory of Flora Banks
Cykl:  jednotomowa
Stron: 328
Wydawnictwo: Bukowy Las
Data wydania: 27 kwietnia 2017
Gatunek: Young Adult
Narracja: pierwszoosobowa
Bohater: Flora Banks (17 lat)

Czas czytania:  2 dni
Moja ocena: ★★★★★★★☆☆☆

PIERWSZE  ZDANIE:
Jestem na szczycie wzgórza i wiem, że zrobiłam coś strasznego, choć nie mam pojęcia co to było.”
OPIS:
SKĄD MAM WIEDZIEĆ, KOMU UFAĆ, SKORO NIE UFAM SAMEJ SOBIE?”
Flora cierpi na amnezję. Jej pamięć nie rejestruje bieżących wydarzeń, więc dziewczyna nie jest w stanie zapamiętać żartów koleżanki, poleceń rodziców czy chociażby tego, ile ma lat.
Pewnego dnia całuje się z kimś, kogo całować nie powinna i… udaje jej się o tym nie zapomnieć. To jej pierwsze wspomnienie odkąd skończyła dziesięć lat!
Niestety chłopak, który wstrząsnął jej światem wyjeżdża, i to daleko: do Arktyki.
Czy podróż jego śladem okaże się dla Flory lekarstwem na uszkodzoną pamięć? Kto zasłuży sobie na jej zaufanie?
 


RECENZJA:
17-letnia Flora Banks nie jest zdolna zapamiętać żadnych faktów ze swojego życia. Wszystko ulatuje z jej umysłu co kilka godzin. Od siedmiu lat, czyli od momentu choroby i operacji mózgu zatrzymała się w wieku dziesięciu lat. Wszystko zmienia Drake, a dokładnie pocałunek na kornwalijskiej plaży, który zapisał się w jej pamięci. Chłopak wyjechał, a ona napędzana tym jednym wspomnieniem postanawia go odszukać. W tym celu wyrusza w samotną podróż do Arktyki.

Poznajcie rezolutną Florę, która uwalnia się spod opieki rodziców, a tym samym wpływu leków i rusza w świat. Florę, która cierpi na amnezję następczą i która pamięta wszystko sprzed operacji, ale cała reszta zostaje z nią najwyżej na kilka godzin. Nie rozstaje się z notesem, w którym opisuje swoje życie. Zapisuje najważniejsze informację na rękach i ramionach. Gna za jednym wspomnieniem nie myśląc o konsekwencjach. Jest niczym dziecko w ciele nastolatki. Nawiązuje ciepłe stosunki z każdym spotkanym człowiekiem. Jest troszkę denerwująca, naiwna, obsesyjnie patrzy na niektóre sprawy, ale mimo wszystko trudno nie zarazić się jej entuzjazmem i nie kibicować jej całym sercem, bo czyż nieraz nie przyszło wam do głowy, aby rzucić wszystko w diabły i po prostu ruszyć przed siebie? Jednak zabrakło wam odwagi, determinacji, postanowiliście czekać na lepsze czasy, owładnął was strach lub wszystkie te elementy jednocześnie. Flora ma w głębokim poważaniu te wszystkie rzeczy. Ma cel i zwyczajnie musi go zrealizować.

Tematyka książki jest niebywale intrygująca, ale wiąże się z jedną istotną rzeczą – przez to powieść Emily Barr jest monotonna. Tę książkę podzieliłabym na dwie części – zakończenie i całą resztę. Po każdym resecie Flory mamy streszczenie wszystkich wydarzeń. Domyślałam się, że tym zabiegiem autorka chciała podkreślić, jak uciążliwa jest przypadłość dziewczyny. Pragnie nam przybliżyć z czym musi się zmagać każdego dnia. Rozumiem to, ale nie zmienia to faktu, że po którymś powtórzeniu powieść robi się monotematyczna. Ciągnie się to prawie przez całą książkę i dopiero w ostatnich rozdziałach atmosfera gęstnieje, robi się niepokojąco i trochę surrealistycznie. Zaczynamy podważać rzeczywistość i zastanawiać, czy to co się dzieję wydarzyło się naprawdę czy to siedzi w głowie Flory? Zakończenie, to taki diament wśród cyrkonii. Uratowało ono powieść i spowodowało, że zaczęłam doceniać całą historię.

Co mnie najbardziej zaskoczyło w powieści Emily Barr to to, że jest to w dużym stopniu książka drogi, ale nie tylko w dosłownym znaczeniu tego słowa, ale przede wszystkim w metaforycznym. Można napisać, że Drake i cały wątek romantyczny jest tylko motorem napędowym fabuły i narzędziem autorki, aby przekazać coś więcej. Najważniejsza jest tu przemiana głównej bohaterki, jej uświadomienie sobie czego tak naprawdę oczekuję od życia, otworzenie oczu, że choroba nie oznacza trwania w zawieszeniu. Świat jest pełen możliwości, które stoją przed nami otworem. Wystarczy tylko wyciągnąć rękę.

Książka na pewno jest warta przeczytania. Polecam ją głównie młodszym czytelnikom, co nie znaczy, że starsi nie wyniosą nic z jej lektury i nie będą dobrze bawić się podczas jej czytania. Ja doceniam ją przede wszystkim za refleksje, które po sobie pozostawia. Uświadamia, że niektóre rzeczy uznajemy za pewnik. Dla nas zachowanie wczorajszych wspomnień jest czymś oczywistym, ale nie każdy miał tyle szczęścia. Przestańmy żyć przeszłością, bo tam już nic nie zmienimy. Czasami lepiej zapomnieć, żyć chwilą i niczego nie żałować. Może jest to banalne, ale jakże prawdziwe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz