AUTOR: Remigiusz Mróz
TYTUL
ORYGINALU: Behawiorysta
CYKL: jednotomowa
STRON: 550
WYDAWNICTWO:
Filia
DATA WYDANIA: 26 października 2016
GATUNEK: Thriller/Kryminał/Sensacja
NARRACJA: trzecioosobowa
BOHATER: Gerard Edling
CZAS CZYTANIA: 3 dni
MOJA OCENA: ★★★★★★☆☆☆☆
PIERWSZE ZDANIE:
„To nie mogło się dobrze
skończyć.”
OPIS:
Zamachowiec
zajmuje przedszkole, grożąc, że zabije wychowawców i dzieci. Policja jest
bezsilna, a mężczyzna nie przedstawia żadnych żądań. Nikt nie wie, dlaczego
wziął zakładników, ani co zamierza osiągnąć. Sytuację komplikuje fakt, że
transmisja na żywo z przedszkola pojawia się w internecie.
Służby w akcie desperacji proszą o pomoc Gerarda Edlinga, byłego prokuratora, który został dyscyplinarnie wydalony ze służby. Edling jest specjalistą od kinezyki, działu nauki zajmującego się badaniem komunikacji niewerbalnej. Znany jest nie tylko z ekscentryzmu, ale także z tego, że potrafi rozwiązać każdą sprawę. A przynajmniej dotychczas tak było…
Rozpoczyna się gra między ścigającym a ściganym, w której tak naprawdę nie wiadomo, kto jest kim.
Służby w akcie desperacji proszą o pomoc Gerarda Edlinga, byłego prokuratora, który został dyscyplinarnie wydalony ze służby. Edling jest specjalistą od kinezyki, działu nauki zajmującego się badaniem komunikacji niewerbalnej. Znany jest nie tylko z ekscentryzmu, ale także z tego, że potrafi rozwiązać każdą sprawę. A przynajmniej dotychczas tak było…
Rozpoczyna się gra między ścigającym a ściganym, w której tak naprawdę nie wiadomo, kto jest kim.
RECENZJA:
Dyscyplinarnie zwolniony prokurator Gerard Edling to ekspert z zakresu kinezyki, czyli nauki o
pozawerbalnych sposobach komunikowania się między ludźmi. Potrafi czytać z mimiki,
postawy i gestów wykonywanych podświadomie przez swoich rozmówców. Stolice województwa
opolskiego wstrząsa tragedia – psychopata zamknął się w przedszkolu, nie
wysuwając żadnych żądań i nie wykazując chęci pertraktacji. Każdy może śledzić
jego poczynania – wszystko upublicznia przez Internet. Przez media zostaje ochrzczony
jako Kompozytor. Za to jego dyrygentami są widzowie. Policja prosi Gerarda o pomoc. Czy Behawiorysta
przejrzy zamiary przestępcy i przeszkodzi jego poczynaniom zanim dojdzie do
tragedii?
W pierwszej kolejności
zacznijmy od wad i miejmy je z głowy. Zdecydowanie najbardziej denerwował mnie
fakt kończenia przez autora rozdziałów w najbardziej emocjonujących momentach.
Tak wiem, wydaje się to dziwne, bo to powinno być zaletą i absolutnie się z tym
zgadzam, ale nie w tej sytuacji. Nie za każdym razem, ale czasami autor kończył
rozdział cliffhangerem, by następnie
przeskakiwać tą scenę, w związku z tym dowiadujemy się o zaistniałych
wydarzeniach z drugiej ręki. Rozumiem, że tym sposobem było budowane napięcie,
ale jaki sens jest w przerywaniu akcji, by za moment wyjawiać, co się stało w
najmniej emocjonujący sposób? Ja tego nie ogarniam…
„Behawiorysta” to powieść pełna krwawych
i niezwykle brutalnych scen. Przesyca ją bestialstwo i niewyobrażalne
okrucieństwo. I znowu, z jednej strony nie mam nic przeciwko takim scenom, a nawet lubię gdy autor się nie patyczkuje i
nie oszczędza w żadnej sposób czytelnika. Rzuca na niego ciężkie ciosy. Jednak
nie ukrywam, że miałam wrażenie, że ta bezduszność i krwawa rzeźnia robi całą
powieść. Autor mocno wpływa na emocje czytelnika, wywołuje współczucie czy
nienawiść. Dla mnie są to takie tanie chwyty, które w nadmiarze wzbudziły
we mnie konsternację. Miałam wrażenie, że ta książka nie składa się z niczego
innego, bo poza tymi momentami była nudna, niewiele się działo. Śledztwo było
mało efektowne…
Nie
jestem znawcą, ale wydaje mi się, że Remigiusz Mróz dobrze przedstawił politykę
panującą w służbach specjalnych czy policji (rozłam między poszczególnymi
jednostkami), a w szczególności przebieg śledztwa, które momentami było
mozolne, tkwiło w martwym punkcie i tak naprawdę niewiele miało wspólnego z
pełnymi napięcia produkcjami Hollywoodzkimi – bo trzeba przyznać, że w dobie
owych produkcji wydaje nam się, ze pogoń za psychopatą jest pełna dramatyzmu,
altruizmu czy efektownych scen, a prawda nie zawsze wygląda tak emocjonująco. Książka
ukazuję nieporadność i niezorganizowanie polskich służb, które nie potrafią
poradzić sobie z pojedynczym człowiekiem. Aczkolwiek nie wiem czy autor trochę
nie przeholował. Ciężko uwierzyć w to, że nie potrafili go wyśledzić czy
chociaż trafić na jakiś sensowny trop. Wiem, w Internecie można wiele, ale nie
posiadają hakerów? Nic, naprawdę? Kompozytor okazuje się lepszy pod każdym
względem od wyszkolonych ludzi? Ta nieporadność służb mundurowych
niemiłosiernie spowalniała akcję. Przed długi okres czasu nie było żadnych
zwrotów fabularnych, a nierówna treść męczyła.
I takim sposobem dochodzimy
do największej zalety, czyli postaci głównego bohatera. Gerard to osoba, której
nie potrafiłam polubić, nie ważne jakbym się starała, ale zdecydowanie jest
bardzo ciekawym protagonistą. Nie ma zbyt dobrych kontaktów z rodziną – nie
potrafi rozmawiać z nastoletnim synem, a z żoną balansuje na granicy kryzysu.
To 45-letni mężczyzna, który dba o swój wygląd – słynie z eleganckich jasnych
garniturów oraz nienagannych manier. Wydaje się, że jest równie poukładany
wewnątrz, jak na zewnątrz. Jednak na tym
nieskazitelnym wizerunku istnieje pewna skaza. Przeszłość Gerarda. Mężczyzna
jest znienawidzony przez wszystkie służby mundurowe i przez całą książkę nie
wiemy, co do tego doprowadziło. Co przyczyniło się do jego zwolnienia? To chyba
była najbardziej intrygująca kwestia w tej powieści. Autor często wracał do tej
sprawy, przypominał ją i podsycał ciekawość. Podobała mi się ta tajemnica – jej
rozwiązanie również.
Poza tym autor w dużej
mierze skupia się na problemach współczesnego świata, takich jak:
terroryzm, manipulacja społeczeństwa i propaganda medialna. Autor miał fajny pomysł, wykonanie nie najgorsze z dość nietypowym zakończeniem, którego z pewnością się nie spodziewałam. Książka miała swoje
plusy i minusy. Nie potrafię jej polecić czy odradzić. Musicie przekonać się
sami…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz