Wyzwania

28.03.2019

RECENZJA: To nie ja, kochanie - Tillie Cole

Autor: Tillie Cole
Tytul oryginalu: It Ain't Me, Babe
Cykl:  Kaci Hadesa #1
Stron: 376
Wydawnictwo: Editio
Data wydania: 18 lipca 2018
Gatunek: New Adult
Narracja: pierwszoosobowa
Narracja: Mae (23 lata) / Styx (25 lat)

Czas czytania:  2 dni
Moja ocena: ★★★☆☆☆☆☆☆☆

PIERWSZE  ZDANIE:
 „— Nie ruszaj się stąd, River.”
OPIS:
Kiedy spotykasz kogoś z innego świata, wszystko się zmienia. Nawet jeśli od razu nie zdajesz sobie z tego sprawę i po prostu postanawiasz żyć jak dotychczas, niewytłumaczalna tęsknota uświadamia Ci, że jest inaczej.
Salome zwana Mae, krucha piękność, jedna z Przeklętych, została przeznaczona na żonę samego Proroka Dawida. Ta dziewczyna o bladobłękitnych oczach wilka miała dość odwagi i determinacji, aby uciec przed zniewoleniem i cierpieniem. I River zwany Styksem, Milczącym Katem, szef gangu motocyklowego handlującego bronią. Odkąd pamięta, musiał walczyć: z własnym głosem, słabością, z innymi gangsterami, a nawet z braćmi ze swego klanu. Salome i River spotkali się dawno temu, gdy młody gangster znalazł ciężko ranną dziewczynę i postanowił ją ratować. Niedługo potem okazało się, że więź, która połączyła dwoje dzieci z innych światów, jednak istnieje i przetrwa wszystkie przeciwności losu...

RECENZJA:
Mając 11 lat River wyruszył z ojcem pochować kilka trupów. Dzień jak co dzień dla członków klubu motocyklowego. Chłopak wiedziony ciekawością postanawia zwiedzić rozległy las i trafia na ogrodzenie obwiedzione drutem kolczastym, a za nim kilka lat młodszą od niego płaczącą dziewczynkę. Kim jest i co tam robi? Dziewczyna była trzecią osobą w całym jego życiu, do której się odezwał. To wydarzenie odcisnęło na nim piętno i nawet teraz 15 lat później, będąc liderem najniebezpieczniejszego klubu w Ameryce i otrzymując przydomek Milczącego Kata nie potrafi o tym zapomnieć. Do czasu aż na progu siedziby natyka się na ledwie żywą, wychudzoną dziewczynę. Czarne włosy, porcelanowa cera, niebieskie oczy… duch z przeszłości… Czy to na pewno ona?

Po przeczytaniu tej książki tylko jedna rzecz przychodzi mi do głowy: „co to do diabła było?”. Aby nie było niedomówień, lubię powieści traktujące zarówno o sektach, jak i o gangach motocyklowych, a „To nie ja, kochanie” zapowiadało się na ciekawe połączenie książki „Calder” z serialem „Synowie anarchii. Pomyślałam „czemu nie”, w końcu trzy poprzednie powieści Tillie Cole („Tysiąc pocałunków”, „Raze” i „Reap”) całkiem mnie usatysfakcjonowały. Jak się okazało na coś takiego nie byłam przygotowana.

Pora na wyrzucenie z siebie zalegających żali. Zacznijmy od tego, nie mogłam znieść wyuzdanego języka, jakim posłużyła się pani Cole. Rozumiem, autorka chciała urealnić światek przestępczy. Zaakceptowałabym liczne przekleństwa, ale myśli i dialogi były tak prymitywne, że aż mnie skręcało. Najgorszy był główny bohater. Wyobraźcie sobie psychopatę skrzyżowanego z neandertalczykiem i otrzymacie Styxa. Wizja jąkającego się Milczącego Kata, siejącego strach wśród innych grup przestępczych była całkiem ciekawa, ale wszystko psuła otoczka, chociażby nadużywanie słowa „suka” w odniesieniu do ukochanej kobiety. Grr… za każdym razem, jak na nie trafiałam, to miałam ochotę rzucić czytnikiem. A to oto przykład obrazujący wszystko: „Dochodziłem… ruchając się z suką na sucho przez jeansy, na motorze… kurwa”. A główna bohaterka rozpływała się w zachwytach. Na szczęście przez dość długi czas nie zaznamy scen erotycznych, ale gdy już się pojawią, to spadnie cała ich lawina. Jakby tego było mało Tillie Cole pokusiła się o trójkącik. Miałam ochotę walić głową w ścianę! Biedna, niewinna Mae, nieświadomie wodziła na pokuszenie innego harleyowca, a on biedny stracił dla niej głowę. Cóż począć?

Muszę przyznać, że początek powieści był całkiem obiecujący, ale gdy tylko Mae trafiła do Katów Hadesa, wszystko siadło. Można by napisać, że był to długi okres czasu, w którym była członkini sekty próbuje poznawać świat zewnętrzny, przyzwyczajać się do całkiem innych relacji z ludźmi. To właśnie wtedy zauważa, że to, co przeżyła mocno odbiega od normy. Niestety autorka zrobiła to mało umiejętnie. I jeszcze jedna kwestia, cud nad cudami, olbrzymi zbieg okoliczności, kiedy to nasza piękna panna po przebyciu setek kilometrów trafia pod sam próg chłopca, którego poznała 15-lat wcześniej. Proszę o więcej takich niedorzeczności! Poza tym w moim odczuciu Mae trafiła z deszczu pod rynnę. Z sekty do gangu. Pechowa dziewczyna. Co więcej, autorka wyraźnie przeciągała moment kulminacyjny i w pewnym momencie już tylko na niego czekałam.      

A muszę przyznać, że liczyłam na jedno – zaskoczenie. Tak… ja głupia miałam jeszcze nadzieję. Autorka wprowadziła pewien element, który w założeniu miał zszokować czytelnika – w gangu grasował kret (nie jest to spojler, gdyż wiadomo o tym od początku książki), ale kto nim jest? Jest wtyką Czeczenów, Meksykańców, a może FBI? Modliłam się o zaskoczenie, ale… bardziej jawnie się nie dało?

Spytacie: było aż tak źle? Nie było żadnego plusa? Niemożliwe! Racja. Jedna zaleta się znajdzie. Autorka porusza tyle kontrowersyjnych tematów, że naprawdę trudno nie wzbudzić w czytelniku jakikolwiek uczuć. Zbulwersowania, wściekłości, poirytowania, niesmaku… w sumie to samych negatywnych, ale momentami bardzo silnych, gdyż w „To nie ja, kochanie” przemoc sieje się gęsto. Morderstwa, wyzysk w imię pokrętnej sekty, gwałty, a nawet pedofilia. Nie ma tematów tabu. Wydaje mi się, że właśnie na tym buduje całą powieść. Liczy, że emocjami wymusi dobrą ocenę, ale to tak nie działa. Emocje są ważne, ale to nie wszystko. Według mnie Tillie Cole nie potrafiła znaleźć złotego środka. Rzuca w czytelnika bombami, ale nie zastanowi się na ile to jest wiarygodne? Czy nie przesadza? Przez co przez większą część powieści nie opuszczało mnie uczucie odrealnienia.

Gwoli podsumowania… jeśli liczycie na książkę pełną wulgaryzmów, wyuzdania, z dużą dawką ostrych scen seksu i przemocy, to „To nie ja, kochanie” jak najbardziej spełnia te wymagania. Ja miałam nadzieję, że otrzymam dość interesującą fabułę i to był mój gwóźdź do trumny, bo jej nie dostałam. Jest to powieść, którą bez wątpienia czyta się szybko, ale tyle elementów mnie w niej denerwowało, że kolejnym częściom zdecydowanie podziękuję.

Cykl „Kaci Hadesa”:
1.To nie ja kochanie  |  2.Uleczę Twe serce  |  3. Uleczone dusze  |  4. Odkupienie  |  5.Przebaczenie  |  6. Crux Untamed  |  7.Darkness Embraced

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz