Hej! ❤
Witajcie w kolejnym podsumowaniu miesiąca :D Ale ten czas leci na łeb na szyję. Święta tuż tuż ;P A jeszcze niedawno mogliśmy cieszyć się upałem. Taa... ja już opłakuję koniec wysokich temperatur i ciepełka, to co będzie dalej :P Aż strach się bać. Dość tego dobrego, przejdźmy do rzeczy. Ile udało mi się przeczytać w październiku? Miesiąc skończyłam z ośmioma przeczytanymi książkami, czyli o oczko wyżej niż we wrześniu. Na pewno nie mam powodów do narzekań :) Jedynie smucą mnie oceny. Nie ukrywam, że niektóre książki mnie rozczarowały, jak chociażby "Zostawiłeś mi tylko przeszłość". Oby kolejne lektury bardziej trafiły w mój gust. Comiesięczna dawka marudzenia już za mną, więc zapraszam Was na podsumowanie października i niewielkie plany czytelnicze na listopad :D
Przeczytanych
książek: 8
① Drugie życie Izabel – J.A.
Redmerski ★★★★★☆☆☆☆☆
② Łzy Tess –
Pepper Winteres ★★★☆☆☆☆☆☆☆
③ Ostateczny argument – Joe Abercrombie ★★★★★★★★☆☆
④ Zostawiłeś mi tylko przeszłość – Adam Silvera ★★★★★☆☆☆☆☆
⑤ Rdza – Jakub Małecki ★★★★★★★☆☆☆
⑥ Okrutny książę –
Holly Black ★★★★★★★☆☆☆
⑦ Bez złudzeń –
Mia Sheridan ★★★★★★☆☆☆☆
⑧ Diabelski młyn –
Aneta Jadowska ★★★★★★☆☆☆☆
Najlepsza książka: ostatnio Abercrombie
nie ma sobie równych. Bardzo lubię serię „Pierwsze
prawo” i trzeci tom „Ostateczny argument” zdecydowanie
nie odbiegał. Świetny humor, świetni bohaterowie i świetny finał trylogii.
Najgorsza książka: jak wspominał wyżej ten miesiąc nie może
się poszczycić zbyt wysokimi ocenami. Miałam pecha w wyborze lektur. Jednak
wśród tych najsłabszych prym wiodła powieść Pepper Winters „Łzy
Tess”. Grrr… jakie to było słabe, to aż żal ściska pewne newralgiczne
części ciała. Szczególnie nie mogłam znieść zachowania i logiki głównej bohaterki. Absurd
gonił absurd i absurdem poganiał.
① Ant-Man i Osa (2018) ★★★★★★☆☆☆☆ – kolejny film o
superbohaterach. Może być, chociaż nie jest to nic nadzwyczajnego.
② Potworna
rodzinka (2017) ★★★★☆☆☆☆☆☆ – słaba
animacja. Ni to zabawna, ni wciągająca. Trochę szkoda czasu.
W październiku
skupiłam się wyłącznie na anime – jakoś tak wyszło ;)
① Ichiban
Ushiro No Daimaou. 8 odcinków – w wielkim skrócie: manga o
czarodziejach. Początek nawet mi się podobał, ale im dalej, tym robiło się
coraz bardziej nudno. Nic specjalnego.
②Hataraku
Maou-sama! 13 odcinków – Król Demonów sieje zamęt i zniszczenie
wywołując kolejne wojny i potyczki w czeluściach piekielnych. W ostatniej walce ponosi porażkę i zmuszony
jest do ucieczki. Ze swoim sługą trafia na Ziemię do współczesnego Tokio. Aby nie zostać zdemaskowany, musi przystosować
się do nowych realiów. Opis wydaje się dość mroczny (przynajmniej jego początek), ale jest to anime typowo
komediowe. Naprawdę przyzwoite. Przyjemnie się oglądało.
③Jitsu
wa Watashi wa. 13 odcinków – Asahi nie potrafi dochować żadnej tajemnicy,
jest kiepskim kłamcą, gdy nagle poznaje sekret swojej koleżanki z klasy. Jak żyć? :P Kolejne komediowe anime z haremem w tle. Słodkie, zabawne, idealne na odstresowanie.
④ Maji de Watashi ni Koi Shinasai! 2
odcinki – nawet nie wiem co napisać o tej anime. Obejrzałam dwa odcinki,
które były trochę o niczym – z pewnością nie nakreśliły fabuły. Nie czułam się zachęcona
więc uznałam, że nie będę oglądać kolejnych.
⑤ B Gata H Kei. 12 odcinków – piękna nastolatka Yamada za wszelką cenę chce stracić dziewictwo i na swojego pierwszego partnera wybiera nijakiego, nieśmiałego i równie niedoświadczonego Takashi’ego. Wiem jak beznadziejnie brzmi ten opis, ale jak się okazało anime nie było tak złe, jak wskazuje streszczenie fabuły. Komedia pomyłek pełna irracjonalnych sytuacji.
⑥ Seto no Hanayome. 23 odcinki – Nagasumi zostaje uratowany przed utonięciem przez syrenę. Jako że chłopak poznał sekret syreny, to musi zostać jej mężem. Alternatywą jest śmierć. Chłopak nie ma łatwo, gdyż w bonusie z piękną nimfą wodną dostaje jej nadopiekuńczego ojca. Z każdym odcinkiem anime coraz bardziej absurdalne. Świetny humor, fajna muzyka, chociaż muszę przyznać, że środkowe odcinki trochę mnie nudziły i oglądałam je kątem oka, przy okazji robiąc coś innego :)
Jak wyglądają moje plany czytelnicze na listopad? Muszę przyznać, że trochę trudno wybrać mi coś konkretnego, dlatego postanowiłam, że skupie się na gatunkach - będzie łatwiej.
Pierwszym moim wyborem jest romans. Zbyt wielkiej ilości czekających na przeczytanie romansów nie mam, dlatego zdecydowałam się na nowość od Samanthy Young, czyli "Ostrożnie z miłością". Mam za sobą wiele książek tej autorki, jedne były lepsze ("Wszystko przed nami"), drugie troszkę gorsze ("To, co najważniejsze"), ale mam nadzieję, że tę powieść zaliczę do tej pierwszej grupy.
Następnie pora na kryminał/thriller. Tutaj również postawie na autora dobrze mi znanego, czyli Sebastiana Fitzeka i jego "Noc ósmą". Nawet nie czytałam opisu, więc nie mam pojęcia o czym jest książka. Liczę po prostu na zawiłą sprawę kryminalną, dreszczyk emocji i zaskakujący finał.
W następnej kolejności pora na jeden z moich ulubionych gatunków, czyli fantastykę :) Tutaj mam większe pole manewru i ciężej mi zdecydować, ale jako że ostatnio obiecałam sobie kończyć jak najwięcej serii (na ile to oczywiście możliwe), to zdecyduje się na trzeci tom "Odcienia magii", który pojawił się w Polsce jakiś czas temu i chyba najwyższy czas się z nim zapoznać. "Wyczarowanie światła" pani Schwab czeka już w czytniku :)
Co pozostało? Obyczajówka, science-fiction, horror, klasyka? Drogą selekcji (jako, że nie posiadam w swych zbiorach żadnej obyczajówki i nie mam ochoty na horror czy klasykę) wybiorę coś z gatunku sci-fi. "Daleka droga do małej gniewnej planety" Becky Chambers od dawna czeka na półce, więc pora się z nią zmierzyć.
Jak u Was wyglądał październik? Co udało Wam się przeczytać? Macie jakieś plany na listopad? Czekam na Wasze komentarze :) Życzę Wam wszystkiego dobrego w nadchodzących tygodniach. Zaczytanego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz