Wyzwania

4.03.2017

RECENZJA: Bezkres magii - Brandon Sanderson

AUTOR: Brandon Sanderson
TYTUL ORYGINALU: Arcanum Unbounded: The Cosmere Collection
CYKL:  Antologia
STRON: 640
WYDAWNICTWO: Mag
DATA WYDANIA: 11 stycznia 2017
GATUNEK: Fantastyka
NARRACJA: trzecioosobowa

CZAS CZYTANIA:  5 dni
MOJA OCENA: ★★★★★★★★★★

PIERWSZE  ZDANIE:
„Gaotona przeciągnął palcami po grubym płótnie i uważnie przyjrzał się jednemu z najwspanialszych dzieł sztuki, jakie widział w życiu.”
OPIS:
„Tancerka Krawędzi“, zupełnie nowa mikropowieść ze świata Archiwum Burzowego Światła jest ukoronowaniem Bezkresu magii, pierwszego zbioru opowiadań Brandona Sandersona. Obowiązkowa lektura dla fanów. Zbiór zawiera ponadto osiem innych tekstów: „Nadzieja Elantris“ (Elantris) „Jedenasty metal“ (Z Mgły Zrodzony) „Dusza cesarza“ (Elantris) „Allomanta Jak i Czeluście Eltanii, odcinki od 28 do 30“ (Z Mgły Zrodzony) „Biały piasek“ (fragment, Taldain) „Cienie dla Ciszy w lasach Piekła“ (Tren) „Szósty ze Zmierzchu“ (Pierwsza od Słońca) „Z Mgły Zrodzony: Tajna Historia“ (Z Mgły Zrodzony) Te wspaniałe utwory ukazują ogrom cosmere i opowiadają ekscytujące historie. Wśród nich znajduje się nagrodzona Hugo mikropowieść „Dusza cesarza“ i fragment powieści graficznej „Biały piasek“. Ponadto zbiór zawiera komentarze i ilustracje przedstawiające różne układy planetarne, w których rozgrywa się akcja opowiadań.

RECENZJA:
Fantastka to gatunek, który przenosi nas do magicznych, niezwykłych i zapierających dech w piersi światów tworzonych od zera oraz zachwycających swoją magią. Właśnie za to kocham ten gatunek, a Sanderson jest w nim bezapelacyjnym mistrzem. Każda jego książka oszałamia oryginalnością. Autor stworzył Cosmere, czyli cały wszechświat Adonalsium składający się z układów planetarnych. Każdy jego cykl umiejscowiony jest na innej planecie. Na każdej panują inne zasady i realia. Jednak nie są one całkowicie od siebie oderwane. Sanderson stworzył całą sieć nici, które łączą się ze sobą, a ich odkrycie jest prawdziwym wyzwaniem…

Nie przepadam za antologiami, gdyż zazwyczaj prezentują bardzo nierówny poziom. Niektóre opowiadania są fenomenalne, a następne koszmarnie słabe i męczące. Dlatego takie zbiory unikam szerokim łukiem i sięgam po nie stosunkowo rzadko. Jednak jeśli chodzi o Sandersona, to wszystkie moje zasady przestały być istotne. Sanderson, to Sanderson – muszę przeczytać wszystkie książki spod jego pióra i nie ma wyjątków. Czy wszystkie odpowiadania zawarte w „Bezkresie magii” mnie usatysfakcjonowały, a może któreś mnie rozczarowało?

 „Bezkres magii” podzielony jest na szczęść części, a każda z nich poświęcona jest innemu układowi Cosmere: Sel, Scadrial, Taldain, Tren, Drominad oraz Roshar. Łącznie książka liczy dziewięć opowiadań. Przed każdym z nich są ilustracje, informacje o danym układzie i jego schematy. A po każdym tekście będziemy mieli okazję przeczytać posłowie autora, w którym wyjaśnia interesujące kwestie z nim związane. Niektórych opowiadań nie polecam czytać bez wcześniejszego zapoznania się z podstawowymi książkami, gdyż mocno spojlerują wydarzenia w nich zawarte.


Opowiadanie „Tajna historia” umiejscowione jest w tym samym czasie, co Pierwsza era „Ostatniego Imperium”. Można napisać, że streszcza wszystkie wydarzenia z trylogii, ukazując je z innej perspektywy, a do tego wyjaśnia kilka intrygujących kwestii. Co więcej Sanderson przybliża nam postać Zwinki w opowiadaniu „Tancerka krawędzi” i tym samym trafiamy do Rosharu ze świata „Archiwum burzowego światła”, czyli mojej ukochanej serii autora.  Zakochałam się w tej humorystycznej historii młodej Świetlistej. Jej postać jest genialna i czekam na więcej jej osoby w podstawowym cyklu. W zbiorze znajduje się również mikropowieść „Dusza cesarza”, wydana wcześniej jako oddzielna książka. Traktuje o Shai, która jest uzdolnionym Fałszerzem i została zmuszona przez arbitrów cesarza do pewnego niemożliwego zadania…
Poza tym w antologii mamy kilka układów, które wcześniej nie pojawiły się w żadnej książce, jak: Tren, Draminad oraz Taldain. Ten pierwszy, opowiadaniem „Cienie ciszy w Lasach Piekła” wrzuca nas w bezwzględny świat opanowany przez krwiożercze widma. Cisza, główna bohaterka jest starszą kobietą - właścicielką tawerny, która za wszelką cenę próbuje utrzymać rodzinę. Z tą historią spotkałam się już w antologii „Niebezpieczne kobiety”. Teraz przeczytałam ją po raz drugi i niezmiennie mnie zachwyca. Mam nadzieję, że Sandersona powróci jeszcze do tej tajemniczej krainy. Natomiast wraz z układem Draminad  i opowiadaniem „Szósty ze Zmierzchu” trafiamy na planetę obsianą wyspami. Na największej z nich poznajemy Zmierzch i jego ptaki zwane Aviarami. Są to istoty posiadające niezwykłe zdolności, które są porządane przez wszystkich dookoła… Jest to zderzenie tradycji z rozwijającą się techniką. W układzie Taldain zwiedzamy planetę uwięzioną miedzy dwoma gwiazdami, planetę, której jedna półkula nieustannie jest skąpana w słońcu, a druga w cieniu. Trafiamy do tej pierwszej – pustynnej, gorącej krainy, gdzie będziemy towarzyszyć bohaterowi, który uczy się władać pisankami. Autor przedstawił to w formie komiksu pod tytułem „Biały piasek”. Aczkolwiek skusił się też na formę opisową, która zdecydowanie bardziej mi się podobała. System magiczny przedstawiony na Taldain elektryzuje. Jest bardzo widowiskowy i czekam na więcej.

Cosmere oszałamia swoją monstrualnością. Szczerze? Trochę mnie to przytłacza i czytając książki Sandersona i te opowiadania czuje się trochę jak głupek błądzący w ciemnościach. Aby wyzbierać owe okruszki pozostawione przez autora trzeba być bardzo spostrzegawczym i uważnym, ale i tak nie jest możliwe połączyć wszystkiego w całość. Cosmere cały czas ewoluuje, przekształca się. Autor ma w planie powiększać ten świat, dodawać nowe układy czy przybliżać nowe planety. Jestem pod wrażeniem pomysłu Sandersona, który stworzył coś, co może rozwijać w nieskończoność.

Cóż więcej mogę napisać? Jestem zachwycona! Różnorodność tych opowiadań zwaliła mnie z nóg. Niektóre mnie wzruszyły, a inne rozbawiły – zdecydowanie żadne nie rozczarowało. Jest to świetne uzupełnienie i prawdziwa gratka dla fanów autora. Antologię tę polecam szczególnie osobom, które poznały już podstawowe dzieła Sandersona, jak „Ostatnie Imperium”, „Archiwum Burzowego Światła” czy „Elantris”. Bez ich znajomości może być trudno z przyswojeniem sobie niektórych informacji i czerpaniem czystej przyjemności z ich czytania. Zasadniczo to jest jedyny minus tego zbioru – jest raczej kierowany do starych wyjadaczy, a nie czytelników, którzy dopiero chcą rozpocząć swą przygodę z autorem.

Książka została przeczytana w ramach wyzwania:
       

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz