AUTOR: Marta Kisiel
TYTUL
ORYGINALU: Siła niższa
CYKL: Dożywocie #2
STRON: 376
WYDAWNICTWO:
Uroboros
DATA WYDANIA: 26 października 2016
GATUNEK: Fantastyka
NARRACJA: trzecioosobowa
BOHATER: Konrad
CZAS CZYTANIA: 5 dni
MOJA OCENA: ★★★★★★★☆☆☆
PIERWSZE ZDANIE:
„W przeciwieństwie do swej
wyżej postawionej i pomysłowej kuzynki, która nawet z głupiego jabłka potrafiła
wycisnąć wyprawę na tysiąc okrętów i jednego drewnianego kona, siła niższa
dysponowała znacznie skromniejszym arsenałem.”
OPIS:
Kontynuacja
kultowego Dożywocia. Wymęczony codzienną rutyną, za to oswojony z
niecodziennymi zjawiskami Konrad Romańczuk odkrywa, że nie jest jedynym
posiadaczem anioła stróża, a dwie takie istoty pod jednym dachem to dopiero
początek kłopotów.
RECENZJA:
Po
doszczętnym spłonięciu Lichotki, Konrad zmuszony był wyprowadzić się na obrzeża
wielkiego miasta, zabierając ze sobą swoje osobliwe dożywocie. W nowym
miejscu nikt nie jest sobą, wszyscy chodzą podminowani i wnerwieni –
szczególnie Konrad, który tylko w co poniedziałkowych wizytach w supermarkecie
może zaznać chwili spokoju i ukojenia.
Oprócz
dobrze nam znanych i jakże lubianych postaci z pierwszego tomu autorka do całej
hałastry dorzuciła nowych niemniej osobliwych jegomości. Konrad, jak to dobry samarytanin
pod swój skromny dach przygarnął nowego anioła. Anioła jakże odmiennego
od słodkiego, naiwnego i niezbyt mądrego Licha. Tsadkiela – ostoję, pocieszenie
i miłosierdzie, czyli nikogo innego, jak największy wrzód na tył… pośladkach
Konrada. Poważny i dostojny Anioł skromności i sprawiedliwości ma w największym
poważaniu zdrowie i dobro swojego nowego pana. Na domiar złego strych nowego
domostwa zajmuję trójka Wermachtowców, a resztę rezydencji okupuję wielki
Wiking Tutu Brząszczyk. Do tego dochodzi siła niższa, która obrała za cel tychże
biedaków i nie spocznie dopóki nie namąci w ich życiu. Liczne turbulencję i
przeciwne wiatry staną na ich drodze. Czy uporają się z problemami i znajdą szczęście
w nowym domu?
Z
przyjemnością śledziłam epizody Konrada i jego współmieszkańców, a w
szczególności moich ulubieńców: upierdliwego Tsadkiela i przenikliwego Turu,
jednak muszę przyznać, że dla mnie ten tom był troszeczkę o niczym. Miałam
wrażenie, że Marta Kisiel nie wprowadziła niczego nowego, tylko powielała to, co
było w pierwszym tomie. Mieliśmy nowe miejsce akcji, a nie potrafiłam pozbyć
się wrażenia, jakby fabuła stała w miejscu.
Do tego
dochodził Konrad… który w tym tomie był delikatnie pisząc denerwujący. Tułał
się i użalał na własnym jakże nieszczęśliwym losem. Gdyby ten stan był przejściowy
i nie trwał większą część książki mogłabym to przeboleć, ale w pewnym momencie
miałam ochotę nim potrząsnąć, aby się ogarnął i coś zrobił, a nie tylko psioczył.
Jak to trafnie określił Tutu – był „egotyczną, wredną, tępą dzidą”, której
miałam serdecznie dość.
Kontynuację
„Dożywocia” uważam za troszeczkę
gorszą od poprzedniczki. W „Sile niższej”
nadal mamy zatrzęsienie niedorzecznych, nielogicznych, groteskowych wręcz
zdarzeń z nutką świetnego humoru i z wisienką na torcie w postaci umoralniającego
przesłania. Końcówka była bardzo obiecująca, ale czy będzie kontynuacja? Nie
wiem. Z pewnością Marta Kisiel zostawiła sobie furtkę i gdyby naszła ją ochota
na kolejny tom, to z wielką chęcią po niego sięgnę.
Cykl „Dożywocie”:
1. Dożywocie
2. Siła niższa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz