RECENZJA: Rogi - Joe Hill
17:03
AUTOR: Joe Hill
TYTUL ORYGINALU: Horns
CYKL: jednotomowa
STRON: 376
WYDAWNICTWO: Prószyński
i S-ka
DATA WYDANIA: 2014
GATUNEK: Horror/Fantasy/Thriller
NARRACJA: trzecioosobowa
BOHATER: Ignatius (26 lat)
CZAS CZYTANIA: 3 dni
MOJA OCENA: ★★★★★★☆☆☆☆
PIERWSZE ZDANIE:
„Ignatius Martin Perrish spędził noc w pijanym
widzie, wyczyniając straszne rzeczy.”
OPIS:
Ignatius
Perrish budzi się pewnego ranka kompletnie skacowany. Jest pewien, że w nocy
narobił głupstw, ale nic nie pamięta. W lustrze zauważa z przerażeniem, że
wyrosły mu rogi… Zdezorientowany idzie do lekarza. Dostrzega też inną
prawidłowość: wszyscy zaczynają mówić mu, co myślą. Bez ogródek, tak jakby nie
mogli się powstrzymać. Kiedy Ig dotyka skóry innego człowieka, poznaje jego
myśli, wspomnienia, widzi przeszłość. Rok wcześniej zgwałcono i brutalnie
zamordowano jego dziewczynę i właśnie to wydarzenie doprowadziło Ignatiusa na
skraj załamania nerwowego. Czy nowe zdolności pomogą mu wrócić do równowagi i
odkryć, kto jest winien śmierci ukochanej?
RECENZJA:
Zacznę od tego, że po przeczytaniu tej książki mam mętlik w głowie i jestem w kropce, bo nie wiem co mam zawrzeć w tej recenzji. Z jednej strony mi się podobała, a z drugiej była straszna. Pomyślałam sobie „poczekam parę dni i może rozjaśni mi się w głowie”. Tak zrobiłam i co się okazało? Nic z tego...
Zacznę od tego, że po przeczytaniu tej książki mam mętlik w głowie i jestem w kropce, bo nie wiem co mam zawrzeć w tej recenzji. Z jednej strony mi się podobała, a z drugiej była straszna. Pomyślałam sobie „poczekam parę dni i może rozjaśni mi się w głowie”. Tak zrobiłam i co się okazało? Nic z tego...
Zdecydowanie najlepszym
pomysłem będzie zaczęcie od nakreślenia fabuły. Ig budzi się z największym
kacem w swoim życiu. Nie ma pojęcia gdzie był, ani co robił poprzedniej nocy,
ale zauważa, że jego ciało nabyło dziwnych diabolicznych cech – wyrosły mu
rogi. Z czasem dostrzega, że ludzie nie potrafią się oprzeć i zdradzają mu swoje
najgłębsze sekrety, a gdy ich dotyka poznaje ich największe grzechy. Ig nie ma
pojęcia jak rozumieć tą zmianę, ale wierzy, że ma to związek z jego zamordowaną
dziewczyną – Merrin. Od tego wydarzenia minął rok, a Ig stał się głównym
podejrzanym w śledztwie. Teraz zrobi wszystko, aby zamknąć tą sprawę raz na
zawsze i oczyścić się z zarzutów…
Psychodeliczna – to jest
idealne słowo określające tę powieść. Czytając ją zastanawiałam się czego naćpał
się Joe Hill, gdy ją pisał. Pochłaniając ją miałam wrażenie, że mam sieczkę
zamiast mózgu. I co ciekawe z każdą stroną było gorzej. Nie mam pojęcia czy
jest to reklama, czy wręcz przeciwnie, ale dla mnie był to plus, bo
niewątpliwie lubię takie nieracjonalne pomysły, wykraczające poza sferę
pojmowania. Książka zaczęła się w bardzo obłąkańczy sposób, budząc we mnie
ciekawość i chęć rozwikłania tej chorej zagadki. Niestety środek trochę zepsuł
mój odbiór książki, gdyż… był nudny. Bohater tułał się po miasteczku Gideon, co
rusz trafiał na nowych bohaterów, zaglądał w różne miejsca, prowadził rozmowy i
w końcu miałam dość, bo z reguły nic z tego szwendania nie wynikało.
Co więcej książka ma wiele
retrospekcji. Cofamy się dziesięć lat w przeszłość i poznajemy losy
16-letniego Iga. Kiedy poznał Merrin i jak wyglądała ich znajomość? A co
najważniejsze kim był Lee – najlepszy przyjaciel głównego bohatera? Ja
zazwyczaj nie przepadam za takim cofaniem się w przeszłość, ale muszę przyznać,
że tutaj było to bardzo potrzebne, bo dzięki temu dogłębnie poznaliśmy postać
Iga – historię jego pierwszej i jedynej miłości, toksyczną więź z jego
przyjacielem oraz relację z rodziną – głównie ze starszym bratem Terrym.
Zakończenie nie było
zaskoczeniem, bo autor dawał zbyt wiele wskazówek. Aczkolwiek muszę wspomnieć o
jednej rzeczy: zwieńczenie tej historii w dziwny sposób mnie wzruszyło – było
melancholijne, naprawdę smutne i pozostawiało ogromny niedosyt. Troszkę byłam rozczarowana,
że autor tak to zostawił, bo nie wytłumaczył wszystkich zagwozdek (wyjaśnił
wszystkie kwestie kryminalnie, a pozostawił wiele niewiadomych w sferze
fantastycznej), a ja nie lubię niedopowiedzeń i niejasności.
„Rogi” to naprawdę dziwna książka. Z jednej strony mam ochotę ją ocenić
na 4, a z drugiej na 8 - stąd moja ocena, która jest wyśrodkowana. Była bardzo
niejednoznaczna, nie dająca oczywistych rozstrzygnięć, przywołująca na myśl
sen. Trudno ją określić mianem horroru – prędzej pasowałoby tu określenie:
thriller psychologiczny z elementami fantasy.
0 komentarze